utworzone przez Robert Celuch | 4 08 2019 | Aktualności
Ryszard Wójcik
r.wojcik290@upcpoczta.pl
Tekst powstał jeszcze w latach 90-tych XX wieku na
prośbę jednego z członków ŚZŻ AK, który tworzył projekt strony informacyjnej w
przestrzeni internetowej na rzecz stołecznego oddziału Środowiska Korpusu
„Jodła”, funkcjonującego po dzień dzisiejszy w W-wie z siedzibą przy ul.
Zielnej tzn. w Paście. Z nieznanych mnie przyczyn nie został wykorzystany.
Tekst poza drobną korektą i kosmetyką jest identyczny z pierwowzorem. Zgodnie z
sugestią zamawiającego, miał mieć cele i zadania zbliżone do encyklopedycznych.
Pierwotny tytuł brzmiał „Oddział/ły ppor./por./kpt. „Szarego” Antoniego Hedy”.
Był to z mojej strony celowy zabieg, aby podkreślić, że mimo identycznego
rdzenia ludzkiego (kadrowego), w okresie istnienia (działalności) sierpień 1943
– sierpień 1945, ukazana taktyczna formacja partyzancka zmieniała swoje
usytuowanie w ramach pionu walki bieżącej Armii Krajowej, po jej rozwiązaniu
Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj, ulegała przeobrażeniom
wewnątrzorganizacyjnym, a co za tym idzie stanowiła w znaczącym stopniu odrębną
jakość militarną na polu walki, zresztą w zgodzie z aktualnymi koncepcjami
struktur wyższego szczebla, do Okręgu włącznie. Czytelnik potencjalny, w
zależności od posiadanej wiedzy bądź orientacji w meandrach wykorzystania
zgromadzonego potencjału organizacyjnego i militarnego przez Związek Walki
Zbrojnej/Armię Krajową/Nie/Delegaturę Sił Zbrojnych na Kraj/Zrzeszenie Wolność
i Niezawisłość po lekturze, jednostkowo musi sobie odpowiedzieć na pytanie,
które jest zarazem zmodyfikowanym tytułem opracowania:
ODDZIAŁ CZY ODDZIAŁY PPOR./POR./KPT. „SZAREGO” ANTONIEGO HEDY?
Prolog
Wydarzenia latem 1943 roku, w które zaangażowane zostały struktury konspiracji iłżeckiej AK (podobwodzie „Dolina”) okazały się brzemienne w skutkach. Od blisko roku komendę nad nimi sprawował ppor. „Szary” Antoni Heda. Mozolnie budował w oparciu o instrukcje i rozkazy, płynące ze Starachowic ze szczebli wyższych w obwodzie Iłża, swój potencjał aby jak najlepiej przygotować go do decydującego starcia. A był on niemały. Po zakończeniu akcji scalania w 20 plutonach konspiracyjnych pod nr. 159-171 i nr. 178-185, czekało na sygnał do walki 1231 zaprzysiężonych żołnierzy uzbrojonych w 445 kb, 18 km, 31 pistoletów, 167 granatów.[ref]Marian Langer, Lasy i ludzie, W-wa 1993, s.151.[/ref]
20 lipca 1943 r, skoncentrowane oddziały leśne Kedywu pod dowództwem por. „Ponurego” Jana Piwnika w czasie odskoku ze swojej bazy na Wykusie, w trakcie trwania niemieckiej operacji przeciwpartyzanckiej, weszły w obręb lasów starachowickich. Obecność ostrzelanego i licznego żołnierza leśnego przyśpieszyła pewne decyzje komendanta podobwodu „Dolina”. Tym bardziej, że jeszcze w czerwcu tegoż roku ppor. „Szary” Antoni Heda nawiązał współpracę z por. „Ponurym” Janem Piwnikiem, oferując wsparcie kwatermistrzowskie dla jego ludzi. Teraz podczas kolejnej wizyty zaplanowali akcję opanowania Iłży w nocy 24/25.07.1943 r.[ref]Marek Jedynak, Robotowcy 1943, Monografia II Zgrupowania Zgrupowań Partyzanckich AK „Ponury”, Końskie 2007, s. 81-82.[/ref] Miała ona trzy zasadnicze cele do osiągnięcia:
- zdobycie zaopatrzenia, w tym żywności, bielizny, obuwia itd. na potrzeby zgrupowania;
- zniszczenie w urzędach niem. wszelkiej dokumentacji pomocnej okupantowi w eksploatacji terenu pow. iłżeckiego;
- likwidację fizyczną zdekonspirowanej agentury okupanta w miasteczku.
Użycie oddziałów leśnych Kedywu do tego rodzaju
akcji było zgodne z wytycznymi płynącymi z Okręgu i KG AK. Przede wszystkim
pozwalało na zachowanie w stanie nienaruszonym własnych struktur przez konspirację
w terenie i nie angażowania jej na potrzeby tzw. walki bieżącej.
Rozwój wypadków pokrzyżował plany. Niemcy bowiem wprowadzili do operacji przeciwko żołnierzom por. „Ponurego” całkiem pokaźne siły policyjne. W efekcie zgrupowanie zmuszone było opuścić obszar, gdzie zlokalizowane były ośrodki konspiracji AK-owskiej pod komendą ppor. „Szarego”. W czasie niemieckich poczynań, wysłani przez dowódcę podobwodu „Dolina”, w charakterze przewodników bądź łączników, członkowie lokalnych placówek w liczbie 4-5 nie dotarli do miejsc przeznaczenia. Trzej (ppor. Zygmunt Kiepas „Krzyk”, pchor. Władysław Dąbek „ Bukowy”, Henryk Nagrodkiewicz „Skała”, „Chan”), wpadli w ręce żandarmerii, zostali aresztowani oraz odesłani na dalsze śledztwo do Starachowic. Informacja o wpadce podległych sobie żołnierzy już następnego dnia dotarła do ppor. „Szarego”. Pomny doświadczeń sprzed kilku miesięcy, kiedy utracił bezpowrotnie swojego zastępcę w podobwodzie ppor. „Szczęsnego” Jerzego Żmijewskiego, tym razem postanowił działać w kierunku uwolnienia podwładnych. Intensywne zabiegi i przygotowania trwały blisko 2 tygodnie. Znaczącego wsparcia udzielili jego planom ludzie pracujący na szczeblu obwodu iłżeckiego w pionie wywiadu i kontrwywiadu oraz Kedywu: ppor. „Elski” Zdzisław Lis, por. policji „Staszek” Zygmunt Proch, ppor. „Błaszko” Bolesław Jakubowski. Zdecydowanym przeciwnikiem rozwiązania siłowego, ze względu na potencjalne represje ze strony okupanta, był komendant podobwodu „Wola” Starachowice por. „Fiszer” Stanisław Ciaś, ale ostatecznie jego zwierzchnik komendant obwodu Iłża kpt. „Jaś” Jan Wojciechowski dał przyzwolenie na przeprowadzenie akcji.
W nocy 9/10 sierpnia 1943 r.[ref]za Michał Edward Niezgodziński, Kronika kompanii AK „Tarłów”, Ożarów-Łódź 1997, s. 36; Protokół przesłuchania Czesława Rogowskiego w dn.4.10.1949 r. w Starachowicach przez oficera śledczego WUBP Kielce Ludwika Skowronka, IPN Kr 0264/71. Można zetknąć się także z innymi datami akcji rozpuszczenia aresztu śledczego w Starachowicach np. w nocy 7/8.08.1943 r. u Jana Jurka, Ocaleni, Starachowice 1993, s.13; w nocy 6/7.08.1943 r. u Wojciecha Borzobohatego, Jodła, W-wa 1988, s.158.[/ref] grupa szturmowa licząca ledwo 6 żołnierzy (ppor. „Szary” Antoni Heda, ppor. „Judym” Marian Wujkiewicz, ppor. „Błaszko” Bolesław Jakubowski, pchor. „Sęp” Jan Jurek, strz. „Spokojny” Ryszard Koszelnik, strz. „Ziomek” Zygmunt Żurek) przy czynnym współudziale zastępcy komendanta aresztu, funkcjonariusza policji granatowej „Gołębia” Czesława Rogowskiego, dokonała uwolnienia 58-61 przetrzymywanych. Akcję przeprowadzono bez strat własnych. Spośród uwolnionych 2-ch zostało wskazanych przez towarzyszy niedoli, jako szpicli i zlikwidowanych, m.in. b. działacza KPP (Komunistycznej Partii Polski) Mariana Kocię ze Skarżyska Książęcego.
Nie podlega dyskusji rola i znaczenie w zakresie organizacji i realizacji akcji ppor. „Szarego”Antoniego Hedy, jako inicjatora, pomysłodawcy oraz znaczącego wykonawcy rozpuszczenia aresztu śledczego w Starachowicach. Nie sposób jednakże przejść nad pomijaniem innego uczestnika przedsięwzięcia. Ppor. Bronisław Jakubowski „Błaszko”[ref]ur.10.01.1912 r., w latach 1926-33 ukończył Seminarium Nauczycielskie w Solcu n/Wisłą, roczną służbę wojskową odbył w 5 p strz. podhalańskich i ukończył ją w stopniu pchor. rez., pracował w Równem jako nauczyciel w szkole zawodowej, 30.03.1939 r. zmobilizowany do 1 p KOP w Chabówce k/Nowego Targu jako ppor. rez., udział w kampanii wrześniowej do bitwy pod Tomaszowem Lub., powrócił do rodzinnych Pawłowic, gdzie 15.11.1939 r. wstąpił do ZWZ, współtworzył tamtejszą konspirację, od 1940 r. dowódca konspiracji ZWZ/ /AK w obszarze gminy Tarłów i Pawłowice, 5.02.1943 r. uniknął aresztowania w trakcie pacyfikacji Pawłowic po wsypie (Niemcy zamordowali w odwecie matkę i rodzeństwo), ukrywał się na własna rękę przez 3 miesiące, po kwarantannie przydzielony do K-ndy obwodu Iłża na stanowisko Szefa Referatu Kedywu, uczestnik akcji rozbicia aresztu w Starachowicach 9/10.08.1943 r., od października 1943 r. na czele eksponowanego Referatu Przerzutów Powietrznych w obwodzie Iłża, w listopadzie 1944 r. zatrzymany przez funkcjonariuszy Abwehry i oddany do dyspozycji gestapo, więziony kolejno w Starachowicach, Radomiu i Częstochowie, uwolniony w styczniu 1945 r. przez żołnierzy Armii Czerwonej, pracował jako urzędnik, po czym w lipcu 1945 r. przybył do Bolesławca, gdzie 19.04.1947 r. ujawnił się w miejscowym PUBP (zaświadczenie nr 42146), 5.08.1949 r. podpisał zobowiązanie do współpracy z UB na wątłych materiałach tzw. kompromitujących (informator „Tarnina”), wg charakterystyki funkcj. PUBP w Bolesławcu z 4.02.1953 r. do tej daty nie dostarczył żadnych materiałów przydatnych operacyjnie, w lutym 1953 r. opuścił Bolesławiec i wyjechał w nieznanym kierunku, dalsze losy niewiadome, IPN Ki 005/1104,str.2-13,16,18-20.[/ref] to zupełnie zapomniana postać, całkiem niesłusznie. Z racji pełnionej ówcześnie funkcji szefa Referatu Kedywu w obwodzie Iłża nominalnie to on winien kierować przeprowadzeniem akcji. Czy faktycznie sprawował dowodzenie, to zupełnie odrębny temat. Przyjęło się w historiografii, że ta rola została przypisana ppor. „Szaremu”.
1. Oddział leśny obwodu Iłża ppor. „Krzyka” Zygmunta Kiepasa
1.1 Umiejscowienie w strukturach AK, a organizacja wewnętrzna
W 10 lat po uwolnieniu z rąk niemieckich siepaczy, tym razem aresztowany przez kolejnych okupantów, określanych mianem żydokomuny, ppor. „Krzyk” Zygmunt Kiepas zezna/napisze na śledztwie: „Po rozbiciu więzienia co było robić, droga do domu zamknięta, wszyscy znajomi też mnie się bali jak ognia ze względu na konsekwencje za przetrzymywanie bandyty. Postanowiłem pozostać w lesie. Rano po pożywieniu się ja z częścią więźniów poszedłem w kierunku m. Borcuchy, a Szary z grupą szturmową i też częścią więźniów, którzy chcieli pójść do domu w kierunku Jasieńca. Przez kilka dni, aż do poł. Września [1943 r. – moja uwaga] kwaterowaliśmy w ok. m. Borcuchy. Ja przebywałem częściowo w lesie, częściowo na melinie, bo się źle czułem. W poł. września „Szary” przyjechał do oddziału, z tym, że w międzyczasie dołączyła grupa Tarłów która przez jakiś czas przebywała w Lasach Bałtowskich z kpr. „Fuksem”, plut. „Wrzosem” i sierż. „Brzozą”. Byli to ludzie spaleni na terenie Tarłowa i przysłani przez podobwodowego „Wilka”. Mniej więcej już od poł. września „Szary” objął d-dztwo oddziału i jako pierwszą robotę zaplanował napad na majątek Pakosław(…)”[ref]Zeznanie Zygmunta Kiepasa pt. Moja działalność AK, IPN Kr.0264/71, k. 51.[/ref]
Jedno nie ulega wątpliwości, że: „Oddział AK, który we wrześniu 1943 r. znalazł się w lasach potoczkowskich koło Tarłowa, składał się z dwóch grup. Jedna grupa rekrutowała się z osób uwolnionych z niem. więzienia w Starachowicach przez oddział „Szarego”, do tej grupy należał również Kiepas. Druga grupa składała się z członków placówki tarłowskiej, którzy po zdekonspirowaniu ich wobec Niemców schronili się do oddziału „Szarego”. D-cą tej grupy był Zawisza ps. „Brzoza”. Po złączeniu się obu grup d-cą oddziału został wyznaczony przez „Szarego” Kiepas, zaś Zawisza pełnił funkcję szefa zaopatrzenia. Ponieważ obie grupy połączyły się w przeddzień wymarszu do lasów potoczkowskich, nie stanowiły one całkowicie zwartego oddziału, tym bardziej, że grupa tarłowska była liczniejsza i że znała ona teren tarłowski. Dlatego też mimo d-dztwa Kiepasa, oddział prowadził Zawisza, jako obeznany z terenem. Zarówno Kiepas jak i członkowie zwolnieni z więzienia starachowickiego, terenu tarłowskiego nie znali. Na tym tle były pewne tarcia między dowództwem, gdyż (…) Zawisza był samowolny i często działał na własną rękę. Do lasów potoczkowskich oddział był skierowany przez Szarego. Jakie było jego zadanie (…) Szary podaje, że oddział skierował do dyspozycji d-dztwa placówki tarłowskiej. Inni podają, że został on skierowany na wniosek Zawiszy, (…) [Zygmunt Kiepas] zaś twierdzi, że miał on wykonać wyrok na osobach, które zdekonspirowały placówkę tarłowską. (…) jest niewątpliwym, że oddział miał na celu wyjaśnienie, kto dopuścił się zdrady wobec Niemców i ochronę członków AK przed ewentualnymi aresztowaniami. O decydującym głosie placówki tarłowskiej świadczy choćby fakt, że oddział, natychmiast po przybyciu do lasów potoczkowskich, skontaktował się z d-cą placówki Tarłów, [Edwardem] Niezgodzińskim ps. „Wilk” (…) stosunki w oddziale były takie, że Kiepas nie panował całkowicie nad podległymi mu ludźmi, a szczególnie nad Zawiszą, który nawet wyłamywał się spod d-dztwa Szarego”[ref]Wyrok z uzasadnieniem w spr. Zygmunta Kiepasa z dn.27.07.1954 r. Sądu Woj. w Kielcach – Ośrodek w Radomiu, IPN Kr.0264/71, k. 98, 100.[/ref]
Okoliczności, w jakich powstawały te relacje nie pozwalają do końca im ufać, uznać za w pełni wiarygodne. Jedno jest jednakże pewne, oddział leśny ppor. „Krzyka” liczył w granicach 20-30 żołnierzy, spośród których w pierwszym stadium dominującą rolę odegrała tzw. grupa tarłowska pod d-dztwem sierż. „Brzozy” Leopolda Zawiszy. Ona stanowiła jądro oddziału. Rekrutowała się z jednej strony, z żołnierzy kursu podchorążych uwolnionych w akcji starachowickiej, z drugiej, z żołnierzy tegoż kursu ukrywających się przed aresztowaniem oraz innych uprzedzonych o groźbie aresztowania z tamtejszego terenu. Ich liczebność w granicach 15 ludzi, wzajemne relacje oraz osobowość sierż. „Brzozy” zaważyły w dużym stopniu o działalności całości grupy. Jedyną akcją zbrojną wtedy, wykonaną wówczas była likwidacja Wacławy Strzeleckiej, akuszerki z Tarłowa za współpracę z Niemcami i Piotra Borunia, członka formacji komunistycznego GL , za bandytyzm. Druga z egzekucji nosiła w sobie znamiona samowoli ze strony wykonawcy bezpośredniego, sierż. „Brzozy” Leopolda Zawiszy, który odegrał decydującą rolę w tych wydarzeniach. Komendant placówki w Tarłowie ppor. „Wilk” Michał Edward Niezgodziński, na barki którego spadł w pierwszych dniach po nocy 9/10.08.1943 r., problem aprowizacji partyzantów, bardzo dobitnie scharakteryzował temat dowodzenia: „ (…) po odbiciu z więzienia „Krzyk” wg mnie pełnił funkcję d-cy grupy leśnej z tytułu tego, że był on najstarszy stopniem”.[ref]Protokół przesłuchania Niezgodzińskiego Edwarda w dn.12.11.1953 r. przez oficera śledczego WUBP w Łodzi, IPN Kr.0264/711.[/ref] I tu dotykamy sedna problemu. Nie od dziś wiadomo, że „posiadany stopień wojskowy niekoniecznie decydował o pełnieniu funkcji dowódczej. W prymitywnym, ale wymagającym bogatego doświadczenia życiu oddziałów partyzanckich, wszystko odbywało się drogą naturalnej eliminacji. Ten był lepszy, kto lepiej potrafi dawać sobie radę lub sprawniej kierować innymi”[ref]Polskie Siły Zbrojne w II wojnie światowej, Tom III. AK, wyd. 2 popr. W-wa-Londyn 1999, s. 533.
[/ref].
Kryzys dowodzenia został stosunkowo szybko opanowany. Ppor. „Krzyk” Zygmunt Kiepas doszedł do sprawności fizycznej, podobnie jak pchor. „Bukowy” Władysław Dąbek, po niemieckim śledztwie w Starachowicach. Pomocne okazały się kroki podjęte przez ppor. „Szarego” Antoniego Hedę w celu intensyfikacji szkolenia oraz wchłonięcie napływu ochotników. Nie ma bowiem nic gorszego niźli bezrobotny partyzant. Ostatecznie uformowała się grupa leśna na kształt plutonu w składzie 2-3 drużyn: d-cy: pchor. „Lis” Stefan Sławiński, pchor. „Bukowy” Władysław Dąbek, kpr. pchor. „Fuks” Marian Badowski vel Zbigniew Michalski (później kpr. „Bielik” Włodzimierz Gmerek) + sekcja gosp.
1.2 Wysiłek zbrojny i rozwiązania w zakresie taktyki walki partyzanckiej
W połowie
września 1943 r. nad oddziałem ppor. „Krzyka” komendę objął dotychczasowy
komendant podobwodu „Dolina” ppor. „Szary”. Doszło do przeprowadzenia kilku
spektakularnych akcji bojowych na korzyść miejscowej konspiracji:
15.09.1943 r. – rozbicie stutzpunktu w
majątku Pakosław k/Iłży, złożony z niem. żołnierzy tzw. ozdrowieńców w
sile plutonu, przy wsparciu miejscowej konspiracji, zdobyto broń i wyposażenie
przy stracie 1 rannego strz. „Szczodrego” Franciszka Sławińskiego; po stronie
wroga zginęło 8 żołnierzy, a 10 wzięto do niewoli, w tym rannych (po udzieleniu
pomocy medycznej wypuszczeni na wolność);
19.09.1943 r. – potyczka z niemiecką
pogonią za uciekinierami w lasach chlewiskich w trakcie przygotowań do
uderzenia na obóz dla jeńców sow. w Baryczy k/Końskich; przejęto 4 sowieckich
żołnierzy, likwidując 3 Niemców bez strat własnych;
23.09.1943 r. – akt terroru w stosunku do
wioski Gozdawa zamieszkałej przez niemieckich kolonistów; zdobyto broń,
przedsięwzięto środki propagandowo-odwetowe w stosunku do ochrony miejscowości
i jej mieszkańców, akcja bez strat własnych.
Uporano się z osobą sierż. „Brzozy”, żołnierza niewątpliwie dzielnego, ale jego niesubordynacja, działalność na własną rękę, w końcu dezercja i kradzież broni stanowiły śmiertelne niebezpieczeństwo nie tylko dla zwartości oddziału, ale i dla miejscowej konspiracji. Wykonania wyroku podjęli się i wykonali go żołnierze macierzystej dla sierż. „Brzozy” kompanii konspiracyjnej z Tarłowa.[ref]Niezgodziński, Kronika…., s. 38.[/ref]
Wszystkie przeprowadzane akcje znamionowały na wskroś zaczepny charakter, z użyciem czynnika zaskoczenia i forteli wojennych (żołnierz umundurowany za przeciwnika). Tylko w Pakosławiu użyto całości posiadanych sił, wzmacniając je dodatkowo grupą zmobilizowaną przez ppor. „Grada” Stanisława Kowalczyka w podległym sobie rejonie podobwodu „Dolina”. W pozostałych akcjach odział wystawiał grupy wypadowe w liczbie kilku, kilkunastu ludzi.
Bolączką
powstającej partyzantki jest zawsze kwestia zabezpieczenia w żywność. W tym
wypadku pomoc płynęła ze struktur terenowych. Celem było zapobieżenie
niechybnym rekwizycjom po wsiach i antagonizowaniem ludności, obarczonej
zresztą kontrybucjami narzuconymi przez okupanta. Rola terenowych struktur jest
w tym przypadku nie do przecenienia. Rzecz jasna znacząca część wysiłku musiała
również iść w kierunku zabezpieczenia stanu osobowego głównie w środki
żywnościowe.
1.3 Wnioski
Oddział leśny ppor. „Krzyka” działał zbyt krótko, w
granicach 1-2 miesięcy, aby w jakiś trwały sposób zapisać się w historii walk
partyzanckich, jako samodzielna formacja. Był epizodem, jakich wiele pojawiło
się wówczas. Związki z podobwodem „Dolina”, a wcześniej z placówką w Tarłowie
zaważyły na jego funkcjonowaniu w terenie. To, że nie dołączył do zgrupowań
Kedywu por. „Ponurego” Jana Piwnika jest pewnego rodzaju zagadką. Samodzielne
wcześniej grupy leśne w obszarze obwodu Iłża o zdecydowanie większym dorobku
partyzantki, np. ppor. „Jurka Czerwonego” Władysława Czerwonki, zmuszone były
podporządkować się Kedywowi Okręgu i zostały wchłonięte w jego mobilizowane
struktury. Jedynym wytłumaczeniem może być ciągłe zaangażowanie zgrupowania
por. „Ponurego” w walce z niemieckimi obławami. Również osobowość ppor. „Szarego” Antoniego Hedy, który zdążył poznać
arkana partyzantki leśnej i niewątpliwie miał już wtedy określone plany w
odniesieniu do oddziału ppor. „Krzyka”
Zygmunta Kiepasa, jakby nie było swojego podwładnego w terenie, musiały
rzutować na rolę, jaką przyszło mu
odegrać.
Nie
ma co ukrywać był to wstęp do organizacji, jako zalążek, słynnego w niedalekiej
przyszłości oddziału „Szarego”, który przejdzie do historii AK na Ziemi
Kielecko-Radomskiej, jako formacja o wyjątkowo bojowych zasługach.
2. Oddział Kedywu ppor.”Szarego” Antoniego Hedy obwodu Iłża
2.1 Umiejscowienie w strukturach AK
W I poł. października 1943 r. ppor. „Szary” Antoni Heda otrzymał przyzwolenie od komendanta obwodu Iłża kpt. „Jasia” Jana Wojciechowskiego, na zdanie komendy podobwodu „Dolina” podporucznikowi „ Judymowi” Marianowi Wujkiewiczowi oraz objęcie funkcji kier. referatu Kedywu we wspomnianym obwodzie Iłża wraz z jednoczesnym d-dztwem nad oddziałem leśnym. Decyzja ta pozwoliła na rozbudowę stanów liczbowych. Z racji podporządkowania partyzantki leśnej walce bieżącej oddział ppor. „Szarego” w dniach 11-12.11.1943 r. przebywał na koncentracji zgrupowania Kedywu pod d-dztwem por. „Ponurego” Jana Piwnika, jako szefa Kedywu Okręgu Kielecko-Radomskiego, na Szczytniaku. Liczył wówczas ok. 40 ludzi. Poza tym incydentalnym faktem oddział działał samodzielnie, głównie w oparciu o lasy starachowickie i małomierzyckie. Nazywanie go IV Zgrupowaniem „Ponurego”, gdyż można spotkać się i z takim terminem, należy jednak traktować to z przymrużeniem oka i na wyrost.[ref]Cezary Chlebowski, Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie,wyd.3 popr. i rozszerz., W-wa 1981, s. 450.[/ref]
Jego liczebność oraz organizacja w okresie październik-grudzień 1943 r. jest niezwykle trudna do ustalenia z braku wiarygodnych materiałów źródłowych. Liczba ok.150 żołnierzy, bo o takiej się wspomina[ref]Wojciech Borzobohaty, Jodła, wyd. 2 popr. i rozszerz. W-wa 1988, s.158; Antoni Heda, Wspomnienia Szarego, wyd. 3, W-wa 2009, s. 113.[/ref] jest zdecydowanie zawyżona. Na terenie obwodu Iłża nie było potrzeby utrzymywania tak licznej grupy leśnej, a co za tym idzie aktywizacji terenu i miejscowej konspiracji, nie wspominając już o problemach kwatermistrzowskich z otrzymaniem aprowizacji dla takiej masy wojska w obszarze pod kontrolą niemieckiego okupanta. Najbliższymi rzeczywistości są dane mówiące o 40-60 żołnierzach, operujących grupami wypadowymi w sile plutonu lub wzmocnionej drużyny. Podsumowując stan organizacyjny na pewno została zachowana organizacja plutonu, tzn. d-ca, z-ca d-cy, 2-4 drużyny + tabor + sekcja gosp. Formował się zespół dowódczy i trwał dobór żołnierza dzięki napływowi ostrzelanemu materiałowi ludzkiemu, w tym nawet z formacji Kedywu por. „Ponurego” Jana Piwnika, ludzi spalonych z terenu, w końcu także ochotników. Sukcesy w walce pozwoliły uzbroić i wyekwipować w pełni stan osobowy, jak również usamodzielnić go materialnie. Rosnące koszty utrzymania bowiem w takich wypadkach spadały na lokalne struktury.
2.2 Wysiłek zbrojny i rozwiązania w zakresie taktyki walki partyzanckiej
Z akcji bojowych wymienić należy:
09.1943 r. – rozbrojenie i
rozmundurowanie warty zewnętrznej z Werkschutzu ukraińskiego pod zakładami w Starachowicach przez patrol pod
d-dztwem pchor. „Tygrysa” Józefa Małka;
15.10.1943 r. – przeniknięcie na teren
zakł. „Hermann Goering Werke” w Starachowicach grupy wypadowej pod d-dztwem
ppor. „Krzyka” Zygmunta Kiepasa celem wejścia w posiadanie zawartości kasy; próba
nieudana z powodu przypadkowego alarmu;
skład osobowy grupy wycofał się bez strat własnych;
29/30.10.1943 r. – przeniknięcie na teren
zakł. „HGW” w Starachowicach grupy wypadowej pod d-dztwem ppor. „Szarego” Antoniego
Hedy, rozbrojenie ochrony i przejęcie sumy 2,5 mln zł GG w kasie; zdobyto przy
tym broń i oporządzenie bez strat własnych;
7.11.1943 r. – rekwizycja w maj. Michałów
pod zarządem niemieckim (Liegienschatf)
bydła, trzody chlewnej, koni, szeregu art. spożywczych;
9.11.1943 r. – likwidacja konfidenta
narodowości ukraińskiej Łysiaka, zatrzymanego podczas akcji w Michałowie;
20.11.1943 r. – wykonanie wyroku śmierci
na funkcjonariuszu policji granatowej nazwiskiem Pora, którego z użyciem grupy
wypadowej przeprowadzono z Wierzbnika do lasu;
24.11.1943 r. – likwidacja konfidenta
nazwiskiem Felerski po śledztwie i wyroku, sprowadzonego przez grupę wypadową 2
dni wstecz z Wierzbnika;
25.11.1943 r. – likwidacja konfidenta
nazwiskiem Pawłowski po śledztwie i wyroku, sprowadzonego przez grupę wypadową
3 dni wstecz z Wierzbnika;
14.12.1943 r. – rozbrojenie ochrony i
przejęcie transportu żywności na drodze krakowskiej –
zdobyto
broń i oporządzenie funkcjonariuszy policji granatowej bez strat własnych;
10-11.1943 r. – likwidacja po
wyprowadzeniu i przesłuchaniu ze Starachowic konfidentów niemieckich: Gerarda
Romanowskiego, Fabryńskiego, Felerdta i
Pancka;
10-12.1943 r. – akcje zaopatrzeniowe w
majątkach pod kontrolą niemiecką, np. w Woli Siennieńskiej.
Po koncentracji na Szczytniaku pod komendą por. „Ponurego” Jana Piwnika oddział udał się na leże zimowe. Większość stanu osobowego zdemobilizowano. W obozie zimowym w lasach starachowickich wraz z ppor. „Szarym” Antonim Hedą ostało się niespełna kilkunastu ludzi, dla których nie było początkowo melin.
Oddział Kedywu ppor. „Szarego” Antoniego Hedy nie
różnił się, ani organizacyjnie, ani strukturalnie od identycznych, jeżeli nie
zbliżonych związków walki bieżącej w lesie. Oczywiście nie biorąc pod uwagę
zgrupowań por. „Robota” Waldemara Szwieca, por. „Mariańskiego” Stanisława
Pałaca czy por. „Nurta” Eugeniusza Kaszyńskiego pod komendą por. „Ponurego”.
Zanik działalności militarnej zimą 1943/44
(urlopowanie prawie całości stanów osobowych) nie był odejściem od zasad
walki partyzanckiej. Dzięki temu chroniono stałe obozowiska i ziemianki,
zapobieżono ewentualnym stratom w ludziach i sprzęcie. Służba leśna, która
sprzyjała konspiracji, udzieliła znaczącej pomocy. Niemcy rzadko w tym okresie
penetrowali kompleksy leśne formacjami policyjnymi, w celu wykrycia
partyzantów. Opierali się raczej na rozbudowanej siatce
agenturalno-konfidencjonalnej. Szeroka współpraca z pionem wywiadu i
kontrwywiadu na szczeblu obwodu dawała gwarancję sukcesu. Stąd tak znaczący
udział akcji likwidacyjnych (wykonanie zleconych wyroków) z udziałem żołnierzy
ppor. „Szarego” Antoniego Hedy i ppor. „Krzyka” Zygmunta Kiepasa. Rozpracowanie
i wiedza o funkcjonowaniu kasy zakł. ”Hermann Goering Werke” w Starachowicach
to też zasługa żołnierzy konspiracyjnego wywiadu.
2.3 Wnioski
Warto podkreślić na wstępie niekwestionowany autorytet d-cy ppor. „Szarego” wśród podkomendnych ale i ludności, oczekującej wsparcia przed rabunkową eksploatacją okupanta. Dlatego każda akcja wymierzona w te struktury policyjne czy administracyjne okupacyjnego aparatu, które bezpośrednio były zaangażowane we wspomniany proceder miała także spory ładunek emocjonalny i propagandowy w odniesieniu do rodzimej ludności, nosiła charakter odwetu w stosunku do władz niemieckich. I tak była odbierana przez obydwie strony. Dobór celu ataku nie nosił więc znamion przypadku, a wręcz przeciwnie bywał starannie ujmowany już w sferze planowania. Dowódca oddziału ppor. „Szary” Antoni Heda prowadził bezpośrednio swoich żołnierzy w akcjach o dużej skali trudności czyli w styczności z nieprzyjacielem. Z racji obowiązków kierownika referatu pionu walki bieżącej w obwodzie Iłża, i to rozlicznych, musiał przebywać poza grupą leśną. Utrzymanie dyscypliny, zapobieżenie demoralizacji, podniesienie poziomu wyszkolenia spoczywało na zastępcy d-cy ppor. „Krzyku” Zygmuncie Kiepasie czy kandydatach na oficerów. Warto wiedzieć, że dowódcy drużyn w tamtym momencie mieli stopnie podchorążych. Gwiazdki oficerskie, jakie otrzymają za kilka miesięcy wtedy zaczynali dopiero wykuwać. Warunki bytowania i tak niezwykle trudne, wymagały nie tylko psychofizycznego przygotowania. Problem urlopowania żołnierzy spędzał sen z powiek kadrze. To była słaba strona wszystkich formacji leśnych. Dlatego też tak dalece rozbudowany został system opieki, tak najwłaściwiej należałoby nazwać wzajemne relacje lokalnej konspiracji z leśnymi. Każde wejście w kontakt ogniowy z Niemcami groził represjami, na skalę niewyobrażalną (casus Michniowa). Stąd w oddziale Kedywu u ppor. „Szarego” taka pedantyczna dbałość o rozpoznanie obiektu uderzenia, dbałość o rannych i wziętych do niewoli żołnierzy Wehrmachtu, a nade wszystko zabezpieczenie kontrwywiadowcze. To ostatnie było stosunkowo prostym zabiegiem. Gros żołnierzy o celu akcji dowiadywało się nierzadko dopiero w trakcie marszu na pozycje wyjściowe.
Do listopada 1943 r. oddział przebywał w lesie.
Pobyt w wioskach musiał się ograniczać do niezbędnego minimum. Pojawienie się w
jakiejkolwiek miejscowości obcych, uzbrojonych ludzi było natychmiast
wychwytywane przez mieszkańców. Kto spośród nich, ze sobie znanych powodów,
miewał kontakty z Niemcami o znamionach zdrady, nie zawsze było łatwe do
uchwycenia.
Formacje
policyjne okupanta, jeżeli tylko miały konkretne informacje o „bandach”
natychmiast przystępowały do obławy oraz represji na ludności cywilnej. Tego rodzaju
problemy stanęły przed oddziałem i jego kadrą dowódczą. Ppor. „Szary” Antoni
Heda w takich sytuacjach starał się je dostrzec i zaradzić w odpowiednim
momencie.
Gdy
jeszcze późną zimą 1943/44 oddział po przerwie przystępował do działalności,
czynił to w dalece innej od poprzedniej strukturze organizacyjnej i
podporządkowania. Komenda nowo sformowanego Inspektoratu Starachowickiego (obwody Końskie i Iłża),
dostrzegła walory żołnierzy ppor. „Szarego” Antoniego Hedy i uznała za
wskazane, aby to oni właśnie przez najbliższe miesiące 1944 r. realizowali
zadania dywersyjne i bojowe. Bowiem w obwodach AK Iłża i Końskie brakowało
wówczas zespołu żołnierskiego o tak wysokim morale, dorobku i potencjale.
3. Oddział dyspozycyjny Inspektoratu Starachowice „Baszta”
3.1 Umiejscowienie w strukturach AK, a organizacja wewnętrzna
W lutym 1944 r. rozpoczęła się mobilizacja oddziału po „przerwie zimowej” okupionej nierzadko b. bolesnymi stratami osobowymi. W noc sylwestrową 31.12/1.01.1944 r. miejsce pobytu w Michałowie u młynarza Albiekiera grupa chłopców pchor. „Zwida” Jana Ziębory została otoczona przez żandarmerię powiadomioną przez zdrajców. Zginął podczas odskoku „Skalbmierz” Zdzisław Łęcki, a rany odniósł „Zant” Aleksander Kosior i „Wierch” Eugeniusz Ziębora. Jeden ze zdrajców, brat młynarza poniósł zasłużona karę.[ref]Józef Małek, Zapomnieć nie umiem, W-wa 2005, s. 95[/ref] W nocy 18/19.02.1944 r. na melinie po walce ciężko ranni wpadają w ręce wroga pchor. „Czerkies” Edmund Kamiński i pchor. „Fuks” Marian Badowski .
Wywiezieni na śledztwo do Radomia tam zostają zamordowani. Tej feralnej nocy dla konspiracji starachowickiej ginie w walce związany z oddziałem ppor. „Szarego” Antoniego Hedy, por. policji „Staszek” Zygmunt Proch. „ (…) Jego żona dowiedziała się od współpracowników męża z K-ndy Obwodu, że Niemcy rozpracowali go na skutek donosu pewnego Żyda do gestapo w Radomiu. Żyd ten miał zostać zidentyfikowany i skazany na śmierć, a wyrok wykonany”. [ref]Zbigniew Bielat, …. aż do ofiary mego życia, Starachowice 2000, s. 42-43.[/ref]
Pierwsze zadanie zlecone ppor. „Szaremu” Antoniemu Hedzie w nowych strukturach, jeszcze w lutym 1944 r., to przejęcie zrzutu w koszu zlokalizowanym we wsch. części obwodu iłżeckiego na Powiślu. Wzięło w nim udział 56 żołnierzy.[ref]Rajmund Bolduan, Mój dom to Twój dom, Partyzancka przyjaźń [w:] „Dziennik Bałtycki”, nr. 93 z 20.04.1969 r.; Zygmunt Kiepas, Relacja z działalności w latach 1939-45, rękopis, zbiory prywatne.[/ref]Jest to ważna informacja, gdyż mówi o liczebności oddziału na początku newralgicznego 1944 r., ale już poddanych od strony taktycznej d-dztwu w terenie na szczeblu inspektoratu. To stamtąd spływały rozkazy co do głównych kierunków aktywności militarnej. Rozszerzenie działalności poza obręb powiatu iłżeckiego od maja 1944 r. na sąsiedni powiat konecki było tego rodzaju przejawem. W AK nie było miejsca na zbytnią samodzielność poza rozwiązania taktyczne przy wykonawstwie rozkazu. Inna rzecz, że oddział był kuźnią kadr niższego rzędu, tzn. liniowych, do kompanii włącznie, jak również okazją do ostrzelania i zahartowania żołnierza w walce. Od strony organizacyjnej można mówić o atrybutach kompanii piechoty, bo taki kształt nabierał oddział ppor. „Szarego” w miarę naboru kandydatów na żołnierzy – partyzantów, począwszy od 13 marca 1944 r., tzn. wcielenia grupy koneckiej pchor. „Orkana” Stanisława Kołodziejczyka. Materiał żołnierski był niezwykle zróżnicowany. Tworzyli go nade wszystko ochotnicy. Wywodzili się oni z kręgów konspiracji AK, którzy z różnych powodów musieli opuścić dotychczasowe przydziały i znaleźć schronienie w lesie. Najwartościowszy element tworzyli żołnierze o znacznym dorobku i doświadczeniu bojowym, już wcześniej zaabsorbowani w walce bieżącej, np. wywodzący się z grup Kedywu koneckiego, grup dywersji w obwodach i podobwodach w Skarżysku-Kamiennej i Starachowicach. Przez oddział przewinęła się znaczna liczba jeńców sowieckich, uciekinierów m.in. z Baryczy k/Końskich. Był to element żołnierski wyszkolony, odporny na trudy, ale niepewny. Stąd decyzje ppor. „Szarego” o odsyłaniu ich na wschód za Wisłę lub do formacji sowieckich, gdy tylko takowe pojawiły się w Kieleckiem. Najczęściej kierowano ich do prac gospodarczych przy kuchni polowej. Do wyjątków należał lekarz mjr. sowiecki narodowości ormiańskiej „Doktor” Muszeg Stiepanian Siedrakowicz, który przebywał w oddziale aż do września 1944 r. Znaczący wpływ na sprawność bojową oddziału miał napływ żołnierzy z dystynkcjami oficerskimi lub podchorążych z konspiracji, ale też i podoficerów zawodowych, rezerwy i wyszkolonych w konspiracji. W tym okresie kadrę dowódczą zasilił nawet 1 cichociemny ppor. „Jeleń” Ludwik Wiechuła, wyspecjalizowany w saperce i dywersji. To był niezwykle pożądany i wyczekiwany zastrzyk profesjonalizmu, wielokrotnie wykorzystywany w wielu działaniach partyzanckich. Każde pojawienie się znaczniejszej grupy zmuszało do przedsięwzięć wewnątrzorganizacyjnych, żeby ją wchłonąć bez uszczerbku dla zwartości drużyny czy plutonu. Z wiadomych przyczyn przybywający żołnierze w większym zespole bywali rozmieszczani po różnych pododdziałach(drużynach i plutonach). Do wyjątków należała grupa sierż. „Wrzosa” Mieczysława Zasady, na bazie której w okresie późniejszym zbudowano pełny pluton.
O ile w pierwszym okresie do końca kwietnia 1944 r.
oddział ppor. „Szarego” operował jeszcze w obrębie obwodu iłżeckiego i
właściwie trudno powiedzieć, aby jego działalność w jakiś sposób różniła się od
poprzedniej w zakresie zadań. Nakierowana była na samoobronę i zdobycie broni.
Wraz z przejściem do obwodu koneckiego, co nastąpiło po 27-28.04.1944 r., kiedy
zapadła ostateczna decyzja, gros jego wysiłek została skoncentrowany na
zdobyciu amunicji przewożonej transportem kolejowym, której brak stale
odczuwano w oddziałach partyzanckich. Widać tu rękę pełniącego funkcję
inspektora w „Baszcie”, mjr. „Kosa” Stefana Gądzio, niezwykle barwnej, ale i
tragicznej postaci.
Od strony organizacji oddział miał strukturę
niezwykle uproszczoną: d-ca ppor. „Szary” Antoni Heda ,z-ca ppor. „Krzyk”
Zygmunt Kiepas (od lutego do maja 1944 r. poza,
leczy rany), na jego miejsce wchodzi por. „Blady” Henryk Gruszczyński
(po uwolnieniu z więzienia w Końskich już poza oddziałem), trzy plutony
strzeleckie pod d-dztwem pchor. „Lisa”, pchor. „Surmy” Feliksa Gliszczyńskiego
(po akcji starachowickiej wydalony z oddziału w efekcie decyzji „Szarego”), pchor. „Bukowego” Władysława
Dąbka (odszedł na bezterminowy urlop), pchor.
„ Orkana” Stanisława Kołodziejczyka, pchor. „Zwida” Jana Ziębory
(oddelegowany do konspiracji), pchor. „Kruka” Kaliksta Kwapińskiego (wcielony
przed Wielkanocą 1944 r.), drużyna gosp. z taborami, sekcja sanitarno-med. W
każdym z plutonów istniała dążność do formowania drużyn strzeleckich. Zwrócić należy uwagę na
znaczną rotację, gdy chodzi o dowódców plutonów w tym okresie. Ale jest to
naturalny proces, gdyż jednoosobowy system dowodzenia wręcz wymuszał takie
rozwiązania. Oddział inspektoracki pod k-ndą ppor. „Szarego” Antoniego Hedy to
coraz lepiej funkcjonujący organizm z miesiąca na miesiąc. Odpowiedzialność
spoczywała w rękach jednego człowieka, a system decyzyjny i realizację na
niższych szczeblach musiał powierzać żołnierzom, co do których miał pewność, że
go w godzinie próby nie zawiodą.
Po 3 maja 1944 r. następuje diametralne wzmocnienie oddziału i ów proces będzie trwać już nieprzerwanie do sierpnia 1944 r. Inna rzecz, że do niektórych przedsięwzięć militarnych mógł być powiększony nie tylko od strony liczebności, przez mobilizowane grupy konspiracji terenowej lub wspierany przez inne pododdziały leśne obwodowe lub podobwodowe, i tak też czyniono.
3.2 Wysiłek zbrojny i rozwiązania w zakresie taktyki walki partyzanckiej
26.02.1944 r. – przypadkowe starcie w m.
Edwardów z grupą żandarmerii i policji granatowej na patrolu; straty własne: 1
zabity plut. „Brzeszczot” Wiktor Kotwica,1 ranny ppor. „Krzyk” Zygmunt Kiepas; straty
niem.: 3 zabitych oraz spośród funkcj policji 1 zabity i 1 ranny (zmarł), w tym
niestety plut. granatowej policji „Świst” Marian Piotrowski, żołnierz AK;
24/25.03.1944 r. – uderzenie na wartownię zakł. „HGW” w Starachowicach przy wydatnym wsparciu zmobilizowanych do tej operacji sił podobwodu „Wola” Starachowice; straty własne 2 zabitych: „Seweryn” Stanisław Seweryn i „Patyk” Łyżyński, ranni: kpr. „Jola” Stefan Kozłowski i „Michał” NN (żołnierz sow.). Straty n-pla szacuje się na 7 zabitych Werkschutzów ukrain., byli też ranni;
30/31.03.1943 r. – opanowanie miejscowości
Sienno; na podwodach wywieziono art. spożywcze, surowce pobrane z magazynów,
dokonano zniszczeń dokumentacji kontygentowej i innej w biurach administracji
okupacyjnej, wykonano wyrok chłosty na niem. współpracownikach, dokonano
likwidacji akuszerki za działalność agenturalną na rzecz okupanta;
01.04.1944 r. – bitwa koło maj. Jeleniec
z obławą żandarmerii; przy stracie 4 zabitych: „Szklanka” Jan Pączek, „Misza”
Michał Bondarenko, „Wiązka” Eugeniusz Borcug, „Piotr” NN, 3 rannych: pchor.
„Orkan” Stanisław Kołodziejczyk, „Tygrys” Józef Małek oraz „Mikołaj” NN
(żołnierz sow.), oderwano się od n-pla; straty przeciwnika ponoć aż 18 zabitych
i ok. 20 rannych;
04.1944 r. (początek) – likwidacja
rodziny Kwietniów w m. Krynki za wydanie Niemcom rodziny Lipskich, którzy
zostali przez nich zamordowani;
24.04.1944 r. – zasadzka koło m. Marcule
na pododdział Forstschutzu (straży leśnej); straty n-pla 7 zabitych, 9 rannych;
zmuszenie tej formacji do opuszczenia Lubieni; straty własne 1 zabity – „Komar”
Tadeusz Kazimierowicz; jednocześnie zniszczono nadjeżdżający samochód z 2 niem.
żołnierzami (1 ranny dostał się do
niewoli,1 uciekł);
około
10.04.1944 r. – wykonanie wyroku na
żołnierzu w oddziale „Jerzym” Stanisławie Mierniku, który utrzymywał kontakty z
rozpracowaną przez wywiad konfidentką gestapo;
24.05.1944 r. – konfiskata w sklepie w
Starachowicach przez grupę pod d-dztwem pchor. „Zwida” Jana Ziębory dużej
ilości materiałów ubraniowych;
25.05.1944 r. – rekwizycja w Mircu przez
grupę pchor. „Zwida” Jana Ziębory art. spożywczych.
Już z charakteru przeprowadzonych akcji uwidacznia się zasada, że wykorzystanie potencjału drzemiącego w oddziale inspektorat nie zostawiał wyłącznie bezpośredniemu d-cy, stąd wyznaczanie bardzo konkretnych zadań bojowych. Trwało to do momentu koncentracji sił okręgu, już w zmienionej sytuacji geomilitarnej.
Jak słusznie zauważył jeden z szaraków, wcześniej robotowców: „W oddziale „Szarego” kierowano się zasadą, odziedziczoną po Zgr. „Ponurego”, aby odpoczywać i nocować na leśnych biwakach. Przestrzeganie tej zasady zaoszczędziło zarówno nam, jak i ludności wiejskiej, wielu niepotrzebnych ofiar.”[ref]Tadeusz Chmielowski, Wakacje ze stenem, Łódź 2007, s. 204.[/ref] Ciekawe, że do podobnych, jeżeli nie zbliżonych wniosków doszedł inny z żołnierzy AK, bliskich współpracowników szaraków z pobytu w lasach starachowickich: „Szary pracując do wybuchu wojny w przem. zbrojeniowym, był uczulony na działalność obcego wywiadu. To uczulenie weszło mu w krew. potrafił znakomicie dostrzegać wszelkie niebezpieczeństwa ze strony wywiadu wroga i wiedział jak postępować, aby wróg był bezsilny. Przede wszystkim starał się bezwzględnie zachować tajemnicę miejsca postoju oddziału. Kontakty ze światem zewnętrznym mogły być prowadzone przez nielicznych i pewnych łączników. Nikomu nie wolno było opuścić oddziału, a jeśli kogoś wypuszczał do domu, to musiał być całkowicie pewny tej osoby, że nie zdradzi miejsca postoju. (…) Na jednym miejscu nigdy nie przebywał dłużej niż 3 do 4 dni. Starał się, aby jak najmniej ludzi znało jego osobę. (…) „Szary zakładał fikcyjnie, że w oddziale ma szpiega i starał się tak postępować, aby ten wyimaginowany szpieg był bezsilny. Często podkreślał, że warunki walki trzeba przeciwnikowi narzucić a nie przyjmować jej tam gdzie on by chciał. Nie akceptował nigdy umawiania się na określony termin lub miejsce spotkania. Jeśli zachodziła taka potrzeba to rezerwował dla siebie decyzję w tej sprawie. W walce świecił przykładem odwagi, pewności siebie, i konsekwencji działania. Wszystkie te cechy wpływały korzystnie na podległych mu żołnierzy, którzy wiedzieli, że d-ca nigdy nie zawiedzie.”[ref]Marian Langer, Lasy i ludzie, W-wa 1993, s.181.[/ref]
Swoje cechy rasowego d-cy part. ppor. „Szary” Antoni Heda rozwijał równolegle z oddziałem, także doskonaląc rozwiązania taktyczne i wzbogacając warsztat. Wspominany tu kilkakrotnie problem zabezpieczenia kontrwywiadowczego był wobec operatywności niem. aparatu policyjnego niezwykle złożonym zagadnieniem w miarę trwania okupacji. W oparciu o doświadczenia, wyniesione z lat uprzednich, dla ppor. „Szarego było to wręcz obsesją, ale w tym pozytywnym tego słowa znaczeniu. Na każdym kroku dostrzegał zagrożenie i to całkiem realne. „Wydałem także rozporządzenie na temat opuszczania obozu. Kto wydalił się bez zezwolenia poza obszar ubezpieczany, miał być uważany za szpiega i jako takiemu groziła mu śmierć. Podobnie – oddalenie się w czasie marszu bez zezwolenia – podlegało tym samym rygorom. Kontrola obecności żołnierzy w oddziale odbywała się często nocą. To było potrzebne dla bezpieczeństwa całego oddziału. Jeżeli w obozie znalazłby się szpicel, miałby w tych warunkach utrudnione działanie. Zniknąć mógł tylko raz, a my widząc jego nieobecność moglibyśmy natychmiast zmienić miejsce stacjonowania.”[ref]Antoni Heda, Wspomnienia „Szarego”, W-wa 2009, s.166.[/ref]
Walka z rozbudowaną oraz rozbudowywaną siecią agenturalno-konfidencjonalną była zresztą jednym z priorytetów nie tylko oddziałów leśnych, ale wszystkich struktur konspiracji AK oraz Polskiego Państwa Podziemnego.
W trudnych sytuacjach bojowych, w styczności z
n-plem, oddział działał b. elastycznie. Czy to pod Jeleńcem czy w marcowej
akcji w Starachowicach, gdy tylko minął czynnik zaskoczenia albo nie zaistniał,
dochodziło do kryzysu w walce, nie wdawał się w niepotrzebną wymianę ognia czy
kontynuację starcia w jakiejkolwiek postaci i za wszelką cenę. Na sygnał
wizualny bądź słuchowy w oparciu o opracowaną wcześniej koncepcję szaracy
podejmowali próbę oderwania się od przeciwnika. Częstokroć pod osłoną
wydzielonego zespołu żołnierzy. A gdy tylko nadarzyła się okazja, odgryzali się
wykorzystując podstawową zasadę i czynnik walki partyzanckiej – zaskoczenie.
Zwraca wciąż uwagę znacząca liczba akcji zaopatrzeniowych. Wyżywienie w
warunkach leśnych kilkudziesięciu żołnierzy stawiało przed kwatermistrzostwem
wręcz niewykonalne zdawałoby się, zadanie. Kierowanie potencjału na ten
kierunek w znacznym stopniu zdejmowało z barków mieszkańców biednych w gruncie
rzeczy wiosek i przysiółków, obowiązek utrzymywania leśnego wojska. Relacje z
ludnością okoliczną, te niekonfliktowe, miały zbawienny wpływ na współistnienie
zgodnie z zasadą: „partyzanci bronią mieszkańców, mieszkańcy wspierają
partyzantów”.
3.3 Wnioski
Nadmienić i podkreślić należy: „kilka elementarnych
zasad partyzanckiego zachowania:
- biwak leśny, zamiast noclegów w osiedlach;
- trzymać się w grupie, która nawet otoczona, ma szanse na pomyślny przebój;
- nie ufać nikomu bez potrzeby.
Tych zasad trzymał się „Szary” , który przybył wiosną na Konecczyznę z oddziałem inspektorackim. Wyciągnął też wnioski z partyzanckich niepowodzeń swych poprzedników. Wspominając casus „Ponurego” zwykł był mawiać: „U mnie Motor się nie uchowa.”[ref]Bogumił Kacperski, Jan Zbigniew Wroniszewki, Końskie i pow. konecki 1939-45, część 4. Konspiracja konecka 1943-44, Końskie 2006, s. 29.[/ref]
W okresie luty – czerwiec 1944 r. ppor. „Szary” Antoni Heda dokończył właściwie formowanie szaraków, uściślając jego zasadniczy trzon dowódczy i żołnierski. Powstała groźna i operatywna maszyneria do walki z terrorem niem. Potem przyjdzie tylko doskonalić rzemiosło partyzanckie i rozwijać w miarę potrzeb istniejącą strukturę. W tym okresie „ co zaobserwował pchor. „Zwid” [Jan Ziębora – moja uwaga] to zmianę w osobowości komendanta „Szarego”, stał się b. niecierpliwy i nerwowy. Narastanie trudności związanych, z wszechstronnym rozrastaniem się oddziału zwiększyło zakres obowiązków, zmuszało do zrzucenia części zadań na innych oficerów, obarczanie obowiązkami innych wycinkową odpowiedzialnością wg specjalizacji wymagało dużego kapitału zaufania do obecnych już w oddziale oficerów, jak i do tych, którzy dopiero przybywali do oddziału. Trudne to były decyzje i potrzebne do tego celu trzeźwe i rzeczowe oceny d-cy o możliwościach poszczególnych oficerów. Bo jednostka najbardziej zdolna i pracowita, pracująca sama nie podoła w tym zakresie potrzeb i rosnących z dnia na dzień obowiązków.” [ref]Jan Ziębora, Relacja z działalności w konspiracji i partyzantce (mps), s. 107.[/ref] Autor tych słów dotknął niezwykle ważkiego zagadnienia. Przeobrażenia wewnątrzorganizacyjne, rosnąca liczebność, wartość militarna etc., siłą rzeczy zmuszały do odejścia od zasady wzrokowego dowodzenia, do zmiany stylu dowodzenia od bezpośredniego do pośredniego. Na pewno pomocna okazała się tu „opieka” ze strony inspektoratu. Oddział nie musiał samodzielnie poszukiwać celów. Okazał się niezwykle pojętnym realizatorem zamierzeń inspektorackich, gł. w zakresie przejęcia ładunku amunicji.
4. 4 kompania 72 pp AK czy samodzielny batalion?
4.1 Umiejscowienie w strukturach AK, a organizacja wewnętrzna
W końcu czerwca 1944 r. oddział pod d-dztwem ppor. „Szarego” tworzyły 2 niepełne kompanie, druż. administracyjna, druż. saperska, druż. sanitarno – medyczna, druż. gospodarcza z taborami, zwiad konny w składzie 1+4 żołnierzy, czyli klasyczna struktura batalionowa. Jednakże ze szczątkowej korespondencji na szczeblu inspektoratu i okręgu wynika, że wbrew dążeniom d-cy o budowie skadrowanego batalionu czy też zalążków struktur batalionowych, przełożeni z wyższych struktur traktowali jego wysiłki w tym zakresie, jako fragment 72 pp 28 DP AK. Rozkaz ogólny nr.1 z datą 23.07.1944 r. w części: Wytyczne Kndta Okr. Radom do walki bieżącej mówiły bardzo wyraźnie, że: „każdy Inspektorat na swoim terenie organizuje kompanię partyzancką 3-plutonową (…) Inspektorat B [tzn. Starachowice – moja uwaga] 4 komp. 72 pp.”[ref]Mieczysław Adamczyk, Jerzy Tomczyk (oprac.)„Burza” w okręgu radomsko-kieleckim w świetle dokumentów, Kielce 1996, s. 112.[/ref] Blisko miesiąc wstecz Kndt Okr. Radom płk. „Ein”( „Mieczysław”) Jan Zientarski w Rozkazie ogólnym nr.1 Kndta Okr. AK Radom z 29.06.1944 r. w części Przygotowanie do akcji powstańczej bardzo wyraźnie umiejscawia formację ppor. „Szarego” Antoniego Hedy, i to w zdecydowanie wcześniejszym przedziale czasowym, tymi słowy: „(…) piękny objaw podobnej inicjatywy ze strony ob. Szarego d-cy 4 komp.72 pp (…) ob. Szaremu i wszystkim żołnierzom 4 komp. 72 pp w imieniu służby dziękuję.” [dot. akcji koneckiej – moja uwaga][ref]jak uprzednio[/ref] Na początku 07.1944 r., faktycznie oddział ppor. „Szarego” Antoniego Hedy miał w szeregach 5 oficerów, 17 podoficerów i 103 strzelców. Ten stan w gruncie rzeczy dotrwał do koncentracji, choć tuż przed nią, w celach szkoleniowych (na staż w partyzantce) dotarła grupa i to dosyć liczna strażaków i harcerzy pod d-dztwem ppor. „Szparaga” Włodzimierza Dalewskiego i phm. „Borowskiego” Tadeusza Witeckiego.
Kadra dowódcza szaraków, a uściślając oficerska i
podoficerska, jaka przewinęła się przez oddział stanowiła po części kadrę dla
pułku i batalionu na koncentracji.
4.2 Wysiłek zbrojny i rozwiązania w zakresie taktyki walki partyzanckiej
Jeżeli chodzi o działalność bojową to oddział ppor.
„Szarego” Antoniego Hedy w tej strukturze realizował wytyczne z okresu
poprzedniego, płynące wciąż z inspektoratu starachowickiego. Główne cele
zadaniowe to samoobrona oraz zdobycie transportu z amunicją. Z tego powodu przemieszczał się wzdłuż tras kolejowych ze Skarżyska Kamiennej na
Końskie lub Kielce. Wykaz akcji dużo mówi o częstotliwości:
5/6.06.1944 r. – przy współudziale
miejscowej konspiracji uderzenie na więzienie w Końskich. Spośród aż 75
uwolnionych dwaj więźniowie okazali się szpiclami, jednego Młodakowskiego
zlikwidowano, drugi zdołał w trakcie odwrotu zbiec; straty własne: 3 zabitych
„Smrek-Delfin” Ryszard Bielejes, „Grom” Stefan Pałka, „Ludwik” Stanisław
Pietrzykowski oraz 1 ranny „Sikorski” Serba;
10.06.1944 r. – zasadzka pod Stąporkowem
na niem. oddział pacyfikacyjny, który uległ w walce; w pogromie zginęło 25
zabitych Niemców a 36 odniosło rany, spalono 6 ciężarówek i zniszczono samochód
osobowy, zdobyto broń i oporządzenie; wsparcia udzielił oddział Kedywu obwodu
Końskie pod d-dztwem por. „Bogdana” –
„Cygana” Brobnisława Dudy;
11.06.1944 r. – likwidacja żołnierza „Przepiórki” NN, który zdezerterował z
oddziału, śledztwo wykazało i udowodniło mu współpracę z gestapo;
16.06.1944 r. – zasadzka na transport
kolejowy w Sołtykowie, po zatrzymaniu
pociągu okazało się, że w wagonach przewożono drewniane obuwie i konie;
24.06.1944 r. – starcie z niem. patrolem
na opanowanej stacji w Suchedniowie w oczekiwaniu na transport kolejowy z
amunicją; straty własne: 1 zabity – ppor. „Poranek” Józef Świerczyński, Niemcy stracili 7 zabitych i 5 rannych;
7/8.07.1944 r. – zatrzymanie przez
ubezpieczenie oddziału w sile 2 plutonów dwóch samochodów koło Łęcznej w
trakcie zasadzki na transport z amunicją, w tym jednego z blisko 400 szt. umundurowania
dla funkcjonariuszy Ostpost;
07.1944 r. (początek) – zdobycie
zapasów mundurowych w zatrzymanym koło Wąsoszy węgierskim transporcie kolejowym
przez pluton sierż./ppor. „Wrzosa” Mieczysława Zasady przy znaczącym
współdziałaniu ze strony konspiracji koneckiej, ale również przychylnym Polakom
Węgrom;
19.07.1944 r. – udana zasadzka w m. Wólka
Plebańska na transport z amunicją po wielogodzinnym wyczekiwaniu; ochrona niem.
po krótkiej walce zaprzestała oporu tracąc przy tym 1 zabitego,1 rannego i 5
wziętych do niewoli; na zgromadzone 35 podwód przeładowano blisko 0,5 mln szt.
naboi oraz 1,3 ton trotylu.
20.07.1944 r. (około) – w pobliżu gajówki
Cecylia starcie ogniowe z niem. obławą, zniszczenie taboru kołowego n-pla przez
atak z zewnątrz, wsparcie ze strony sowieckiej grupy wywiadowczej płk. Dona (?)
w ostaniej fazie walki; bez strat własnych, straty wroga 2 zabitych;
rozładowanie zdobyczy w postaci 35 podwód z amunicja i 1,3 ton mat.wybuchowych;
07.1944 r. (schyłek) – zdobycie w
Fiodorze stada bydła na potrzeby oddziału;
31.07.1944 r. – nieudana akcja likwidacji
niem. nadleśniczego pod Ruskim Brodem przez grupę wypadową pod d-dztwem ppor.
„Krzyka” Zygmunta Kiepasa; straty własne 2 zabitych: „Zant” , „Ryszard” NN;
07/08.1944 r. (przełom) – likwidacja po
śledztwie dwóch agentów narodowości ukraińskiej koło Klepacz przez pododdział
ppor. „Krzyka” Zygmunta Kiepasa.
Latem 1944 r., w czerwcu – lipcu, następuje
zwielokrotnienie przedsięwzięć militarnych, będących udziałem podkomendnych
ppor. „Szarego” Antoniego Hedy. Na pewno był to efekt wzrostu liczby wcielonych
żołnierzy. Dzięki posiadanym zasobom ludzkim całość formacji była w stanie
operować samodzielnymi pododdziałami w sile niepełnej kompanii czy plutonu.
Rzadko kiedy podejmowano zamierzenia militarne całością posiadanych sił i
środków. Gdy zachodziła taka potrzeba oddział mógł zostać wzmocniony na czas
akcji przez miejscową konspirację i w uzgodnieniu z lokalnym d-dztwem.
Po wykonaniu zadania następował pospieszny odwrót zaplanowaną wcześniej trasą z uwagi na niebezpieczeństwo pościgu i to na znaczne odległości, nawet do 20-30 km. Zdarzały się odstępstwa od tej zasady, gdy żołnierze zalegali w trudno dostępnym terenie, ale w niewielkiej odległości od przeciwnika: „(…) to była chytra metoda naszego komendanta, który poznał już taktykę Niemców. Wiedzieli oni, że oddział po każdej akcji odbijał od miejsca jej wykonania jak najdalej. Dlatego szukali nas … .”[ref]Małek …., s. 132.[/ref] Chodziło w gruncie o to, aby koncentrowane przez Niemców siły uderzyły w próżnię. Każda obława groziła bowiem starciem z wrogiem o potencjale górującym nad partyzantami.
W
trakcie wszelkich przemarszów, aby nie trudzić żołnierza nadaremnie,
częstokroć stosowano podwody.
Najczęściej patrol zgłaszał zapotrzebowanie u miejscowego sołtysa a ten
wyznaczał gospodarza świadczącego obowiązek ich dostarczenia.
Tzw.
polowanie na transporty z amunicją niezwykle zawęziły zadania bojowe. Wszystko
podporządkowano temu newralgicznemu zagadnieniu, włącznie z kontaktami na ludzi
pracujących w wywiadzie płytkim, aby tylko przechytrzyć Niemców, a co za tym
idzie zdobyć jakże cenną zawartość w postaci amunicji i mat. wybuchowych.
Przeciwnik usilnie pracował nad tym, aby wprowadzić w błąd co do czasu i trasy
przejazdu. Dlatego oddział zmuszony był poświęcić aż miesiąc, żeby osiągnąć
pełny sukces. W oczach przełożonych potwierdził wszystkie walory, jakimi
dysponował. Osiągnięty efekt końcowy ugruntował wartość szaraków na tle innych
formacji partyzanckich.
4.3 Wnioski
Dla wyższych struktur AK, czy to w okręgu, czy to w inspektoracie działalność militarna oddziałów partyzanckich nie była celem samym w sobie. Nie wolno zapominać, że wszelkie plany odnoszące się do wykorzystania potencjału tworzyli zawodowi wojskowi. Dla wielu z nich grupy leśne to nic więcej niźli cywil-banda z bronią. Nie należy więc dziwić się, że w momencie wyjścia z konspiracji wśród tej kategorii kadry dowódczej istniała tendencja pomniejszania dorobku partyzanckiego, ba rozparcelowania kadr partyzanckich w ramach tworzonych batalionów i pułków. Górę brała solidarność zawodowa i osobiste ambicje. Ostatecznie opór materii był zbyt silny i skuteczny. Był to temat ważki i absorbujący najwyższe czynniki aż po koncentrację i w jej trakcie: „Ambicja d-cy, założyciela oddziału schodzi na błędne drogi, nie pozwalając mu przyznać się wobec samego siebie i wobec przełożonych, że nie jest w stanie ogarnąć swym umysłem i przygotowaniem wyższego szczebla dowodzenia. Wydaje mu się, że z chwilą oddania się pod dowództwo człowieka z wyższymi kwalifikacjami, przekreśli i pogrzebie pamięć o swych dotychczasowych zasługach, a imię jego zostanie zapomniane. Takie podejście jest błędne. (…) Chcemy tylko rozbudować ramy istniejących oddziałów do stanu odbudowanych pułków i dywizji Armii Polskiej. Jesteśmy tą Armią i dla niej musimy zrezygnować z ambicji osobistych.”[ref]Rozkaz szczególny Kndta Okr. AK Radom z 24.07.44 r. Stan odcinka walki bieżącej [w:] „Burza” w okręgu…, Kielce 1996, s. 174.[/ref]
Dla oddziału ppor. „Szarego” Antoniego Hedy te dylematy miały stać się udziałem już w najbliższej przyszłości. Rozstrzygnięcie czy szaracy pozostaną szczeblem kompanijnym czy też batalionowym, jak tego pragnął ich aktualny d-ca, miało zapaść poza nimi. Za oddziałem niewątpliwie stały dokonania bojowe, ale one były solą w oku dla tej części korpusu oficerskiego, który do końca nie czuł ducha walk partyzanckich. Dla niego regulaminy WP miały rozstrzygające znaczenie.
5. II batalion Koneckiego pp AK/ 3 pp Leg. AK[ref]Pułk, którego częścią był 2 baon pod komendą por. Antoniego Hedy „Szarego” do 7.09.1944 r. oficjalnie występował jako Konecki pp AK. Dopiero rozkazem z dn.8.09.44 r. przemianowano oddział na 3 pp Leg. AK. Obwód opatowski nie zdołał przeprowadzić mobilizacji pozwalającej na wystawienie formacji pułkowej, m.in. z powodu objęcia tamtejszych terenów działaniami frontowymi.[/ref]
5.1 Umiejscowienie w strukturach AK, a organizacja wewnętrzna
Formowanie II/ 3 pp Leg. AK
zaczęło się od 1.08.1944 r. Oddział por. „Szarego” Antoniego Hedy przedstawiał
wartość już 2 pełnych kompanii piechoty,
por. „Sęka” Henryka Wojciechowskiego i por. „Jelenia” Ludwika Wiechuły
(po 3 plutony, każdy po 3 drużyny) oraz 3 komp. por. „Rawicza” Władysława
Lasoty (2 plutony wraz z plutonem wsparcia/broni ciężkiej: 2 ckm wz. 30, 1 ckm
Maxim, 2 piaty, 1 granatnik oraz zwiadem konnym 1+6)
Po reorganizacji struktura II baonu Koneckiego pp AK wyglądała ostatecznie i w przybliżeniu:
- d-ca baonu rtm. „Bułany” Raczkowski (poległ 29.07.1944 r. w Suchedniowie w przypadkowym starciu w trakcie obejmowania d-dztwa), kpt. „Kaktus” Tadeusz Struś (odszedł na własną prośbę), por. „Szary” Antoni Heda (początkowo desygnowany na funkcję z-cy d-cy),
- z-ca d-cy baonu por. „Krzyk” Zygmunt Kiepas,
- adiutant d-cy por. „Marian” Antoni Świtalski (wcześniej w oddziale ppor. „Barabasza” Sołtysiaka,
- kwatermistrz por. „Narew” Edward Nadarkiewicz
- kancelaria chor. „Halny” Jan Tarkowski
- kapelan ks. „Zagłoba” Feliks Kowalik
- lekarz „Muszeg” Sierdakowicz Stiepanjan (mjr. sow)
- 1/4 komp. (dca por. „Sęk” Henryk Wojciechowski) w składzie:
- 1 pluton (d-ca ppor. „Orkan” Stanisław Kołodziejczyk) w tym: 1 druż. (d-ca plut. pchor. „Walter” Tadeusz Chmielowski); 2 druż. (d-ca kpr. „Rubin” Bolesław Kamiński);
- 3 druż.(d-ca kpr. „Lawal” Tadeusz Barański);
- 2 plut. (d-ca ppor. „Lis” Stefan Sławiński) w tym:1 druż. (d-ca pchor. „Tygrys” Józef
- Małek), 2 druż. (d-ca kpr. „Bielik” Włodzimierz Gmerek), 3 druż. (d-ca pchor. ”Szczodry” Franciszek Sławiński);
- 3 plut. (d-ca ppor. „Kowalski” Henryk Dajer w tym: 1 druż. (d-ca kpr. pchor. „Krogulec” Tadeusz Łęcki), 2 druż. (d-ca kpr. „Piorun” Marian Stopa), 3 druż. (d-ca „Iskra” Mieczysław Krajewski)
- inni d-cy drużyn: plut. „Koreja”, sierż. „Tommy” Roman Lenartowicz, plut. „Vis”, „WuWu” Bogusław Jaźwiec;
- 2/5 komp. (d-ca por. „Jeleń” Ludwik Wiechuła, szef komp. sierż. „Szczep” Józef Szczepanik) w składzie:
- 1 plut. (d-ca por. „Palma” Tadeusz Badowski) w tym: 1 druż. (d-ca sierż. „Chyży” Kazimierz Grzybowski ), 2 druż. (d-ca kpr. pchor. „Kier” Stanisław Kucharski, 3 druż. sierż. „Rogacz” Zygmunt Woźniakowski;
- 2 plut. (sierż./ppor. „Wrzos” Mieczysław Zasada) w tym: 1 druż. (d-ca kpr. „Wołodyjowski” Jan Siwiec, 2 druż. (d-ca plut „Korzeń” Marian Młynarczyk), 3 druż. (d-ca pchor. „Kordian”)
- 3 plut. (ppor. „Maruda” Bernard Wiechuła) w tym: 1 druż. (d-ca kpr. pchor. „Mały” Zbigniew Mokrzański), 2 druż. (d-ca kpr. pchor. „Bosman” Ignacy Lesiakowski),
- 3 druż. (d-ca kpr. „Mech” Władysław Nowak).
- 3/1 komp. (d-ca por. „Młot” Kazimierz Kosmal, z-ca d-cy ppor. „Czyż” Antoni Sarzyński, szef komp. wachm. „Murzyn”, potem sierż. „Wiąz” Krakowiak), w składzie:
- 1 plut. (d-ca ppor. „Buczyński” Stefan Bilski) w tym: 1 druż. (d-ca sierż. „Korsarz” Wacław Wrębiakowski), 2 druż. (d-ca „Balon” Bolesław Koselnik), 3 druż. (d-ca „Krogulec” Tadeusz Łęcki)
- 2 plut. (d-ca ppor. „Zygmunt” Zygmunt Bartkowski) w tym: 1 druż. (d-ca kpr. „Żmudzin” Henryk Polak), 2 druż. (nie ustalono), 3 druż. (nie ustalono)
- 3 plut. (d-ca ppor. „Milczek” Stanisław Fert), d-dców drużyn nie ustalono
- 6 komp. (d-ca por. „Judym” Marian Wujkiewicz) w składzie:
- 1 pluton (d-ca ppor. „Błyskawica” Ryszard Brodecki) w składzie 1 druż. (d-ca kpr. „Dzik” Wacław Kornecki), 2 druż. (d-ca kpr./plut. „Felek” Bolesław Niezgoda, 3 druż. (d-ca pchor. „Bukowy” Władysław Dąbek),
- 2 pluton (d-ca ppor. „Grad” Stanisław Kowalczyk) w tym: 1 druż. (d-ca pchor. „Lubicz” Marian Sadowski), 2 druż. (d-ca kpr. „Szczepan” Marian Kubis), 3 druż. (d-ca plut. „Miły” Stanisław Czajkowski),
- 3 pluton (d-ca sierż./ppor. „Żmija” Jan Cheda) w tym: 1 druż. (d-ca „Rys”, „Tygrys” Stanisław Cheda), 2 druż. (d-ca st. sierż. „Socha” Władysław Świostek), 3 druż. (d-ca kpr. „Spokojny”), inni d-cy drużyn : „Cichy” Franciszek Aleksanderek, pchor. „Mały” Zbigniew Wnuk, sierż. „Zew” Mieczysław Śliwiński;
- kompania wsparcia (d-ca por. „Rawicz” Władysław Lasota) w składzie: pluton broni ciężkiej (ckm-y i piaty), zwiad konny sekcja 1 (d-ca plut. „Lot” Tadeusz Winiarski, sekcja 2 (d-ca „Antek” Antoni Gumowski), drużyna minerska (d-ca pchor. „Janusz” Mirosław Starski),
- pluton łączności sierż./ppor. „Sęp” Jan Jurek, w tym łączniczki: „Sława” Stanisława Cichosz, „Zjawa”, drużyna sanitarna w składzie: „Barbara” Józefa Brogowska, „Elsinoe”, „Iza” Izabela Trzaskowska, „Scarlet”, „Basia” Barbara Kaca, „Iwonka” po wchłonięciu kilku dziewcząt z obwodu Końskie;
- oficer broni – pchor. „Wicher” Mieczysław Łyżwa / sierż. „Oset” Franciszek Rurarz;
- rusznikarz – kpr. pchor. „Rymwid” Maciej Radwan;
- szef zaprowiantowania – plut. „Marcel” NN (Ślązak), sprawował nadzór nad zapasami żywności;
- warsztaty: krawiecki, szewski;
- tabory: każda kompania posiadała dwukonny wóz taborowy (do przewozu żywności i amunicji), do tego tabor batalionowy złożony z kilku wozów.
Wykaz ten wiele mówi o rozwiniętym batalionie, ilości funkcyjnych i służb. Należy koniecznie dodać, że pododdział por. „Młota” Kazimierza Kosmala przesunięto na koncentracji do I bat. 3 pp Leg. AK, pod dowództwo kpt. „Kłosa” Jerzego Wareckiego, jako 1 kompania w batalionie i w pułku. W jej miejsce dopiero 3.09.1944 r. weszła 6 komp. por. „Judyma” Mariana Wujkiewicza, nie bez wcześniejszych perturbacji. Na początku sierpnia 1944 r. dwukrotnie pododdziały pod d-dztwem por. „Krzyka” Zygmunta Kiepasa, a potem por. „Rawicza” Władysława Lasoty w trakcie powrotu na koncentrację po wypełnieniu zadania, zabierały ze sobą mniej lub bardziej liczne grupy ochotników, którzy ostatecznie zasilili szeregi formowanego 3 pp Leg. AK. Wszyscy ochotnicy musieli być uzbrojeni. To była podstawa przejścia w lasy koneckie.
Na
okres koncentracji przybyło do batalionu blisko 800 ludzi, w tym ¼ bez broni.
Tych ostatnich po kilku dniach odesłano z powrotem do konspiracji. 27.08.1944
r. wszyscy żołnierze sowieccy, jeżeli takowi jeszcze się ostali, odeszli (z
wyjątkiem „Jusufa” Szaganiadze) do formacji sowieckich bądź komunistycznej AL.
Z
kolei 28.09.1944 r. był ostatnim dniem operowania baonu por. „Szarego” Antoniego
Hedy w strukturze dywizyjnej, gdyż zgodnie z rozkazem dowództwa 2 DP AK poszczególne
oddziały batalionowe miały powrócić do macierzystych rejonów w celu
demobilizacji.
5.2 Wysiłek zbrojny i rozwiązania w zakresie taktyki walki partyzanckiej
II
Koneckiego 3 pp Leg. AK należał w kampanii letniej 1944 r., w trakcie
realizacji „Burzy-Deszczu” i „Zemsty” (kryptonimy użycia mobilizowanych sił AK
w okr. „Jodła”) do wyjątkowo „pracowitych”:
7/8.08.1944 r. – udział w akcji o
kryptonimie „Mania”, kryło się pod nim zadanie wysadzenie mostu kolejowego pod
Mroczkowem i odcinka toru w kierunku na Skarżysko;
9.08.1944 r. – w czasie obławy starcie
ubezpieczeń 2 komp. z patrolem Kałmuków w służbie niem. pod Ciechostowicami;
15.08.1944 r. – zatrzymanie samochodu
przez patrol pchor. „Janusza” Mirosława Starskiego, zdobyto kilka egz. broni,
Niemców puszczono wolno;
–
organizowanie zasadzek na transport kołowy przez patrole i zespoły żołnierzy do
tego celu wydelegowanych;
15.08.1944 r. – wypad do Skarżyska
patrolu w sile 3 żołnierzy na czele z ppor. „Szparagiem” Włodzimierzem Dalewskim, na zdobycznej platformie wojskowej przejęto z
niemieckich „Konsumów” znaczne ilości pieczywa i papierosów;
23/24.08.44 r. – nieudana próba
opanowania niemieckiego Stutzpunktu w majątku Janików przez pododdział
kombinowany w sile niepełnej kompanii pod d-dztwem ppor. „Sęka” Henryka
Wojciechowskiego, nie udało się zdobyć bronionego budynku z braku zaskoczenia,
rozbito odsiecz; w walce utracono 2 żołnierzy poległych: „Wilnianin”, „Sosenka”
Stanisław Dębowski i kilku rannych; straty n-pla 7 zabitych żołnierzy formacji
Luftnachrichtentruppe;
2.09.1944 r. – Grodzisko k/Radoszyc,
pierwszy dzień walki w obronie pacyfikowanych Radoszyc, której ciężar spoczywał na kompaniach II bat.
Koneckiego pp AK, wspieranych przez patrole NSZ i 2 pp Leg. AK; rozbito
doszczętnie fragmenty mieszanej grupy rozpoznawczej policji i Wehrmachtu,
straty własne 2 zabitych: „Korwin” Kazimierz Proskurnicki, „Zenek” Edmund
Rożnowski, ranny plut. „Samson” Józef Szczepanik; straty Niemców ocenia się na
28 zabitych;
13.09.1944 r. – Trawniki, starcie z niem.
oddziałem wojsk regularnych, który przeprowadził natarcie z dwóch kierunków;
straty własne, 3 zabitych: pchor. „Kruk” Kalikst Kwapiński, kpr. „Mech”
Władysław Nowak, „Korczyński” Czesław Kotwica, 1 ranny, „Gołąb” Kazimierz Sobutka;
16/17.09.1944 r. – rozbicie umocnionego
punktu pod Rykoszynem na przejeździe kolejowym przy wsparciu działonów piatów z
I/172 pp Leg. AK (III/3 pp Leg. AK);
straty własne 2 zabitych: plut. „Podkowa” Roman Sonik, „Czarny” Jan Makucki i
10 rannych: „Rycerz” Aleksander Gieraszko (zmarł), st. sierż. „Burza” Stefan
Jankowski, kpr. „Mały” Zbigniew Mokrzański, „Angor” Zbigniew Łaniewski, „Mokry” Józef Pniak, „Morus”
Stanisław Domagała, „Grzegorz” Henryk Bąk, „Wytrwały” Jan Rybaniec, „Wrzos”
Stanisław Wróbel, „Kozak” Wacław Kustra; po stronie n-pla 6 zabitych i 1 ranny,
pozostali zbiegli;
17(lub 18).09.1944 r. – Szewce, kilkugodzinne
starcie ze znacznymi siłami niem. jakie wprowadzono do walki; w I fazie doszło
do potyczki z niem. patrolem poszukującym drewna (2 Niemców poległo,4 zdołało
się wycofać), w II fazie zasadzka ogniowa na pluton żołnierzy niem., który
został doszczętnie rozgromiony (64 zabitych Niemców, 1 ocalał), w III fazie
ostrzał artyleryjski i natarcia piechoty;
wprowadzenie do boju I/3 pp Leg. AK, straty własne, 3 zabitych i aż 11
rannych w dwu baonach, głównie w 2 i 3 plut. komp. por. „Serwo” Bolesława
Barańskiego.
28.09.1944 r. – starcie w rej. Biadaszka z plutonem naziemnej Luftwaffe, który utracił 8 zabitych i kilku rannych; straty własne 1 zabity, „Woda” Jan Gluza i 1 ranny, „Zmierzch” Edward Szmit; zdobyto broń i oporządzenie;
5/6.10.1944 r. – w Parczówku k/Gowarczowa
starcie z niemiecką zasadzką; straty własne 1 zabity, „Poranek” Mieczysław Janas, ranni: „Grzybek”
Władysław Sokołowski, „Warneńczyk” Władysław Jagiełło;
6.10.1944 r. – gajówka Piecyki, starcie
obronne z obławą; w I fazie walki inicjatywa po stronie przeciwnika w wyniku
zaskoczenia; straty własne, 2 zabitych: kpr. „Roland” Marian Kosiak,
„Głos” Stefan Serba i 1-2 rannych;
12.10.1944 r. – pod Żarnowem, wybicie
załogi samochodu w liczbie 14 żołnierzy w przypadkowym starciu gdy na
ubezpieczenie komp. „Sęka” ochraniającej miejsce planowanego zrzutu najechali
Niemcy; tylko 3 wzięto do niewoli, zdobyto broń i oporządzenie, w tym
pancerzownicę.
Na pewno II/3 pp Leg. AK był częścią składową większych formacji na
korzyść których prowadził wszelką działalność bojową, pod komendą d-cy pułku
kpt. „Świątka” Stanisława Poredy. Stamtąd płynęły wszelkie rozkazy co do jej
kierunków. Nie było miejsca na improwizację, tak charakterystyczną we
wcześniejszych zmaganiach partyzanckich. Blisko 650 żołnierzy w szeregach
batalionu por. „Szarego” Antoniego Hedy przechodziło w walce przyśpieszoną
szkołę służby wojskowej i sztuki przeżycia na polu walki. Znacząca liczba
dokonań w walce z wrogiem nie była efektem oddolnej inicjatywy. Wynikała przede
wszystkim z aktualnego usytuowania batalionu w strukturze pułkowej np.
- jako pododdział służbowy,
- jako desygnowany w marszu na czoło awangardy zgrupowania.
- jako desygnowany na ubezpieczenie pułku lub dywizji na kier. zagrożone ze strony okupanta. Nierzadko był to efekt aktywności bojowej ze strony Niemców dla których odzyskanie kontroli nad miejscem przebywania batalionu szaraków okazało się priorytetem. Mogło się to odbyć wyłącznie poprzez bój. Uciążliwe marsze w warunkach nocnych podyktowane zostały zmiennymi koncepcjami co do użycia skoncentrowanych sił w ramach WJ WP (Wielkich Jednostek Wojska Polskiego). Od użycia ich bezpośrednio w bitwie o Warszawę (sierpień 1944 r.) do otwarcia nowego ogniska walki w Kielcach (wrzesień 1944 r.).
Rozwiązania taktyczne dyktowały lokalne warunki.
Inicjatywa była w rękach d-cy batalionu – kompanii – plutonu – drużyny.
Akceptacja poczynań do szczebla d-cy pułku włącznie, musi być traktowana jako
rzecz niezbędna. W wojsku nie dyskutuje się nad rozkazem, ale go wykonuje.
5.3 Wnioski
Ciekawe spostrzeżenie odnotował jeden z szaraków o długim stażu partyzanckim: „Partyzanci kampanii letniej i jesiennej 1944 r. nie znali w ogóle pojęcia co znaczy zdrada, kryjąca się wśród grona bliskich sobie ludzi. Teraz dla żołnierzy każdy oficer jest swój (…) W kształtowaniu tej zdrowej atmosfery widzę dużą zasługę „Szarego”, który nigdy nie dał się wyprowadzić w pole żadnym „wtykom”. Oficerowie, przebywający z nami od kilku miesięcy, widzą w nas nie tylko podwładnych, ale i partnerów. Właśnie to partnerstwo jest czymś nowym, co torowało sobie drogę już w 1943 r. – z zahamowaniem tego procesu jesienią – i co w pełni ujawniło się w kampanii 1944 r.”[ref]Tadeusz Chmielowski, Wagary ze stenem, Łódź 2007, s. 208.[/ref]
Z diametralnie innej strony była ocena płk. „Mieczysława” Jana Zientarskiego, wyrażona po przeglądzie zgrupowań pułkowych 2 DP Leg. AK: „Jeśli chodzi o wygląd jako całość, najlepiej prezentował się 2 pułk. Poza tym wybijał się II batalion 3 pp Leg. Wyszkolenie oddziałów do walki było dobre tam, gdzie trzonem były oddziały part. Pozostałe oddziały były uzbrojonym, pospolitym ruszeniem, maszerującym czwórkami.”[ref]Ryszard Wójcik, Zarys dziejów 3 pp leg AK [w:] AK. Okręg Radomsko-Kielecki, Materiały z sesji naukowej, Kielce 1999, s. 118.[/ref]
Pomiędzy dwiema opiniami jest luka czasowa w granicach 1-2 miesięcy. Pokazuje ona jak kampania letnia 1944 r. zaważyła i zaciążyła na oddziale, w jakże diametralnie innych warunkach trwania na posterunku, znanych szarakom sprzed koncentracji. To był już inny żołnierz, pewny swej wartości ugruntowanej przelaną krwią towarzyszy broni. To byli inni d-cy kompanii i plutonów, którzy nabyli doświadczenia bojowego nie w akcjach, a w polu. Swój autorytet wspierały dokonaniami na polu walki, a nie posiadanym stopniem. Nabyli pewności siebie w dowodzeniu. II/3pp Leg. AK godnie kontynuował dorobek poprzednich wcieleń oddziału „Szarego” Antoniego Hedy.
6. 3 pp Leg. AK (po demobilizacji)
6.1 Umiejscowienie w strukturach AK, a organizacja wewnętrzna
8.10.1944 r. odwołano dowództwa i sztaby powyżej
struktur kompanijnych z zaleceniem powrotu na tereny macierzyste i szeroko
rozumianej demobilizacji. Kadra, ale i gros żołnierzy przybyłych na
koncentrację musiała powrócić do konspiracji, będąc zresztą tamże
zdekonspirowana.
Oficjalne
objęcie prerogatyw d-cy pułku przeszło na por. „Szarego” Antoniego Hedę z dn.
12.10.1944 r. rozkazem Komendanta Okr. AK Radom w części Organizacja okręgu po
akcji „Deszcz”. Porucznikowi „Szaremu”
Antoniemu Hedzie przypadł zaszczyt dowodzenia formacją partyzancką złożoną z
2-ch batalionów o zmniejszających się stanach osobowych. Przy czym, po zamianie
funkcjonującej numeracji pododdziałów I bat. (d-ca por. „Sęk” Henryk
Wojciechowski, wcześniej kpt. „Chmura” Aleksy Kasprzycki) liczył jeszcze dwie
pełne kompanie (d-cy: por. „Sęk” Henryk
Wojciechowski, por. „Jeleń” Ludwik Wiechuła) i trzecią kompanię szkieletową o
niepełnych stanach (d-ca por. „Judym” Marian Wujkiewicz), II bat. (d-ca por.
„Wąsowicz” Antoni Piwowarczyk, adiutant por. „Zawiły” Edward Długołęcki,
kwatermistrz ppor. „Ireneusz” Józef Suliga) w sile wzmocnionej kompanii ok. 150
żołnierzy. Tworzyły ją wówczas trzy szkieletowe plutony pod d-dztwem ppor.
„Zbigniewa” Władysława Piwowarczyka, ppor. „Nasza” Juliana Janickiego i ppor.
„Józwy” Józefa Dobrota. Biorąc pod uwagę warunki działania była to wciąż masa
wojska partyzanckiego, jakby nie było aż 535 żołnierzy w pułku po częściowej
mobilizacji w dn. 23.10.1944 r.
Razem z batalionem por. „Szarego” Antoniego Hedy w lasy przysuskie dotarła część tzw. grupy sztabowej (sekcja RD/radiostacja nr. 46 sierż. „Strażaka II” Kazimierza Śliwy, d-ca por. „Dunin” Czesław Borkowski, z-ca por. „Stanisław” Zygmunt Zacharski, wóz taborowy kwatermistrzostwa Korpusu, d-ca ppor. „Kostek” Piotr Kuliberda). W październiku 1944 roku w szeregi 3 pp Leg. AK wcielono kilka pododdziałów, które trafiły w Koneckie z innych terenów. Przede wszystkim trzeba wspomnieć o silnej nie tylko liczebnie (aż 96 żołnierzy) tzw. grupie wileńskiej pod dowództwem por. „Lecha” Stanisława Degurskiego, którzy zdołali się przebić na Kielecczyznę, a wywodzili się ze Zgrupowania Kampinos rozbitego w krwawym starciu pod Jaktorowem. O identycznej proweniencji była grupa partyzantów, wcielona początkowo do 6 komp. 25 pp Ziemi Piotrkowskiej pod dowództwem por. „Osucha” Zdzisława Suszyckiego. Ostatecznie, ponosząc straty niebojowe dołączyła do zgrupowania pułkowego por. „Szarego” Antoniego Hedy. Podobnie jeden z patroli przejął zespół żołnierzy, wywodzący się z obwodu Grójec oraz oddziału por. „Lancy” Bolesława Ostrowskiego, wypartego z lasów chojnowskich w lasy spalskie i opoczyńskie. Po przekroczeniu Pilicy poszukiwali oni kontaktu z miejscową konspiracją AK.
Jednakże
ciśnie się pytanie, co było zasadniczym powodem powiększenia w tak
niekorzystnym położeniu operacyjnym (permanentne działania antypartyzanckie i
to na znaczną skalę połączone z pacyfikacją terenu) stanów osobowych i powrotu
do służby wcześniej urlopowanych oficerów. Część z nich nie miała nawet
przydziału sprzed demobilizacji. Można to tłumaczyć tematem misji o krypt.
”Freston”. Z enuncjacji wynika, że 3 pp Leg. AK był brany pod uwagę, jako ta
formacja, która miała przyjąć i ochraniać stan osobowy misji. Ciężkie położenie
w jakim szczątkowy pułk znalazł się na początku listopada 1944 r. wykluczało
taki scenariusz. Uwikłany w ciągłe utarczki z nieprzyjacielem walczył bardziej
o przetrwanie i wyjście z opresji.
Po bitwie 3-5.11.1944 r. w 2 tygodnie później
nastąpił powrót w lasy niekłańskie. 21.11.1944 r. zapadła decyzja o
definitywnej demobilizacji zgrupowania pułkowego. Gros oficerów zostało
urlopowanych. W poł. listopada 1944 r. w
polu walczyło jeszcze blisko 200 ludzi zorganizowanych w 2 kompanie, a
21.12.1944 r. to co pozostało po 3 pp Leg. AK przedstawiało wartość kompanii w
składzie 3-4 szkieletowych plutonów. Do
początków stycznia 1945 r. miało przetrwać w lesie ok.120 żołnierzy, ale moim
zdaniem jest to liczba zdecydowanie zawyżona. „W grudniu [1944 r. – moja uwaga]
oddziały AK okręgu „Jodła” były rozczłonkowane na leżach zimowych na melinach.
Tylko nieliczne oddziały znajdowały się w stanie gotowości, czyli pogotowia, a
do tych myśmy bezwzględnie należeli.”
Rozwiązanie
oddziału miało miejsce w dn. 16.01.1945 r. na zbiórce w Niekłaniu w mieszkaniu
aptekarza Kasperskiego z udziałem 15 żołnierzy.
6.2 Wysiłek zbrojny i rozwiązania w zakresie taktyki walki partyzanckiej
Zaangażowanie militarne 3 pp Leg. AK, po
demobilizacji, nie należało na tle miesięcy uprzednich, od strony statystycznej
do liczących się. Sucha liczba starć jest niezwykle uboga. Ale ta liczba nie
oddaje krwawego charakteru bitew:
5.10.1944 r. – wyjście z obławy w lasach
białaczowskich uchylając się od walki; wymiana ognia, poległ strz. „Skromny” NN;
6.10.1944 r. – stracie z niemiecką
obławą koło m. Piecyki; w I fazie walki
nieprzyjaciel nie wykorzystał elementu zaskoczenia, w II fazie oderwano
się od przeciwnika, utracono 2 wozy taborowe; straty własne 2 zabitych: kpr.
„Roland” Kosior, „Głos” Stefan Szczerba; kilku rannych, w tym sierż./ppor.
„Zew” Mieczysław Śliwiński;
3.11.1944 r. – starcie z obławą
niemiecką obok gajówki Cecylia pod Wólką Zychową; oderwano się od n-pla;
5.11.1944 r. – bitwa z niemiecką obławą
w okolicy Piekła Niekłańskiego; w I fazie walki pełne zaskoczenie ze strony
przeciwnika, w II fazie zgrupowanie pułkowe tocząc walki odwrotowe oderwało się
od nieprzyjaciela; utracono definitywnie wozy taborowe; straty własne aż 11
zabitych: ppor. „Swoboda” Józef Węgrzynowski, kpr. „Jurek” Jerzy Spytek, kpr.
„Wiktor”, kpr. „Rosa” Mieczysław Ciechociński, pchor. „Bystry” Stefan Skuza,
„Bąk” Józef Cichosz, „Bryś” Grzegorz Cichosz,
„Psyche” NN, „Eros” NN; ok. 20 rannych: por. „Grad” Stanisław Kowalczyk
(zmarł po operacji), „Rykoszet” Franciszek Cichosz, „Dym” Mieczysław Sołtys,
„Pogoń” Edward Kiełczewski, „Kot” NN oraz 29 wziętych do niewoli (gł. z
Kampinosu) ppor. „Ireneusz” Józef Suliga, „Lotaryńczyk” NN (nar. belgijskiej, uciekinier
ze służby niem.), sanitariuszki: „Marysia”, „Lucynka”, „Janka” ;
10.11.1944 r. – likwidacja na postoju
volksdeutscha nazwiskiem Majewski;
Jesień 1944 r. dla partyzanckiej formacji pułkowej por. „Szarego” okazała się niezwykłym doświadczeniem. Oto bowiem stroną atakującą nie byli bynajmniej już szaracy, ale wróg. Taka sytuacja dla partyzanta jest śmiertelnym niebezpieczeństwem i w dłuższym przedziale czasowym nie do utrzymania. „Tylko dzięki doświadczeniu d-cy pułku por. „Szaremu”, jego śmiałym i przemyślanym manewrom taktycznym mógł pułk tak długo maszerować w terenie naszpikowanym dywizjami wojsk niemieckich, lecz nie na wiele zdała się mądra taktyka d-cy zdobyta już wcześniej w partyzanckim działaniu w 1943 r., skoro wycieńczony wskutek niedożywienia żołnierz, a przy tym wymęczony długimi marszami, marznący w chłodach październikowych i listopadowych nocy, zaczął zapadać coraz częściej na zdrowiu”[ref]Ziębora, Relacja…, s. 155.[/ref] Nie ma co ukrywać, są granice ludzkich możliwości. Także dotychczas uprawiana taktyka zalegania w trudno dostępnych ostępach leśnych i uchylania się od walki zaczęła zawodzić. Przeciwnik tym razem okazał się niezwykle zdeterminowany, aby osiągnąć sukces taktyczny i operacyjny – zlikwidować zagrożenie na tyłach frontu, na jego bliskim zapleczu.
Determinacja szaraków, by zachować gotowość do boju
w tak niekorzystnym położeniu zasługuje ze wszech miar na szacunek. Jeszcze raz
okazało się, jak nieocenione jest posiadanie zaplecza dla leśnych żołnierzy w
postaci konspiracji. Z tego zasłynęła
AK, która nie spieszyła się ze zbrojnym wystąpieniem, dopóki nie zbuduje
podstawy w terenie. Bazami dla szaraków
w listopadzie – grudniu 1944 i w styczniu 1945 r. były: gajówka Cisowe, kopalnia Motyki przy
Skłobach, kopalnia Łopata k/Chlewisk oraz wsie Januchty, Paruchy, Wólka
Zychowa.
W dotychczas
dobrze naoliwionej maszynerii, jaką był oddział por. „Szarego” Antoniego Hedy
można było wyczuć drgania, zgrzyty i niedomagania. Zmiany w taktyce walki
niemieckich formacji rzucanych do przeprowadzenia operacji antypartyzanckich
nie spotkały się z kontrakcją. Pułk por.
„Szarego” dwukrotnie znalazł się w opałach z racji zaskoczenia przez
przeciwnika. Nie potrafił wróg jednakże tego czynnika wykorzystać na polu
walki. Dodać należy, że przeciwnikiem partyzantów były przeważnie związki
taktyczne złożone z żołnierzy wywodzących się z terenów Związku Sowieckiego.
Okazali się groźnym przeciwnikiem, gdyż nie obawiali się wkraczania do masywów
leśnych. Poruszali się częstokroć fragmentami lasu o trudnej dostępności i
które dotąd były słabiej ubezpieczane. Wszystkie szczeble dowódcze w 3 pp Leg.
AK, nie dość, że osłabione demobilizacją to zachowały się rutynowo. A rutyna na
polu walki zabija. O zmęczeniu materiału ludzkiego przedłużającą się kampanią
niech nie wspomnę. Zaskoczenie oddziału w I fazie walki pod Piecykami oraz
następnie w bitwie koło Piekła Niekłańskiego jest tego konsekwencją. Opanowanie
i doświadczenie szaraków na wszystkich szczeblach pozwoliło oddziałowi wyjść z
opresji. Inna sprawa, że okrutny wróg nie potrafił wykorzystać luk w
działaniach obronnych, a szaracy przejmując z jego rąk inicjatywę
potrafili wyrwać się z okrążenia. Szczególnie
bitwa listopadowa okazała się w skutkach pyrrusowym zwycięstwem. Zachowana
została mobilność i zwartość oddziału, ale koszt w utracie siły żywej (zabici,
ranni, wzięci do niewoli) wprost przerażający. Dotyczył liczby aż 60 żołnierzy, w tym połowa wywodząca
się ze Zgrupowania Kampinos rozbitego w bitwie pod Jaktorowem. Również powstały
błędy w dowodzeniu formacją pułkową. II batalion por. „Wąsowicza” Antoniego
Piwowarczyka, z braku rozkazów, wszedł do walki po odgłosach boju. Por. „Szary”
Antoni Heda utracił kontakt z tym pododdziałem. Jest to świadectwo w jak
ciężkim położeniu byli szaracy popołudniem i wieczorem 5.11.1944 r. D-cy
szczątkowego 3 pp Leg. AK i tym razem dopisało szczęście, nieodłączny atrybut
przeżycia na polu walki.
6.3 Wnioski
Niepełny 3 pp Leg. AK pod d-dztwem por. „Szarego” Antoniego Hedy od października 1944 r. walczył w sytuacji pełnej kontroli wroga nad terenami gdzie operował, nade wszystko w obszarze pow. koneckiego. Pacyfikacja trwała nieprzerwanie. Niemcy na dużą skalę wprowadzili do akcji antypartyzanckich formacje wyspecjalizowane, posiadające doświadczenie bojowe w tego rodzaju walce. Na likwidację i zubożenie bazy dla partyzantów nakładało się nasycenie miejscowości wojskiem frontowym. Do bitwy koło Piekła Niekłańskiego można jeszcze mówić o gotowości pułku do walki, zresztą kosztem znacznych ofiar. Po tym starciu musiał nastąpić zanik aktywności bojowej. Sytuacja militarna, warunki atmosferyczne (zbliżająca się zima), coraz gorsza kondycja psychofizyczna żołnierza, wymusiła taką, a nie inną decyzję, aby nie marnować niepotrzebnie zasobów ludzkich, które mogły jeszcze przydać się w przyszłości. Wg. plut. pchor. „Waltera” Tadeusza Chmielowskiego: „Zostając w lesie nie wierzyliśmy już w ponowne zorganizowanie się do powstania narodowego.”[ref]Chmielowski…., s. 201.[/ref]
Na szczególną uwagę zasługuje fakt dotrwania w
szczątkowej formie oddziału do ofensywy sowieckiej w styczniu 1945 r. Rozkaz
ostatniego d-cy AK gen. „Niedźwiadka” Leopolda Okulickiego z 19.01.1945 r. o
rozwiązaniu AK, od strony formalnej kończy istnienie oddziału kpt. „Szarego” Antoniego Hedy. Do legendy przeszli
jako szaracy.
Epilog[ref]Treść rozdziału to poprawiona i uzupełniona wersja podrozdziału pt. Napad na więzienie w Kielcach z pracy dyplomowej (magisterskiej) mojego autorstwa pt. Antoni Heda ps. „Szary” jako organizator i dowódca partyzancki, obronionej w 1985 r. w Inst. Historycznym UW Studium Zaoczne, pod kierunkiem naukowym prof. Tadeusza Jędruszczaka.[/ref]
W nocy 4/5.08.1945 r. miało miejsce uderzenie na
więzienie w Kielcach, zgrupowania DSZwK (Delegatura Sił Zbrojnych w Kraju) pod
d-dztwem kpt. „Szarego”. Akcję tę należy zaliczyć do wybitniejszych osiągnięć
Antoniego Hedy, jako d-cy partyzanckiego ze względu na skale trudności. Kielce,
będące miastem wojewódzkim posiadały silny garnizon: funkcjonariusze
Wojewódzkiego UB i Wojewódzkiej Komendy MO, silne i liczne oddziały LWP oraz
Armii Czerwonej, 8 specjalny pułk KBW (stacjonujący ok. 2,5 km za
miastem).
Akcja
kielecka była fragmentem szerszej operacji w ramach której oddziały poakowskie
i NSZ atakowały miejsca odosobnienia, gdzie przebywali żołnierze AK, BCh i NSZ
(więzienia, areszty śledcze, obozy itd.). W 1945 r. na Kielecczyźnie miały
miejsce uderzenia w Częstochowie (31.03/1.04), w Kozienicach(5/6.05), w Pińczowie
(3/4.06) , w Radomiu (9/10.09.).
Decyzję o dokonaniu ataku kpt. „Szary” podjął ostatecznie w 2 poł. czerwca 1945 r., po spotkaniu i odprawie z inspektorem mjr. „Kosem” Stefanem Gądzio. Znaczący wpływ miały też represje władz reżimowych na wielu przedstawicielach rodziny. Dwaj bracia Stanisław i Jan Chedowie zostali zamordowani na śledztwie prowadzonym przez żydokomunę z UB. Pretekstem do tak znacznych represji była udana akcja grupy „Żelaznego” Józefa Chedy na gorzelnię w majątku Prędocin.
W oparciu o opracowany przez siebie ramowy, trzypunktowy plan rzygotowań:1. wyszukanie ludzi i ich dobór, 2.ustalenie miejsca koncentracji, 3. przydzielenie zadań i ich wykonanie, przystąpił z energią do jego rywalizacji. Jeszcze w czerwcu 1945 r. w gajówce Pogorzałe odbyła się narada z udziałem por. „Zygmunta” Zygmunta Bartkowskiego, ppor. „Krogulca” Tadeusza Łęckiego, por. „Szparaga” Włodzimierza Dalewskiego, sierż. pchor. „Niegolewskiego” Wacława Borowca, na której omówione zostały nastroje w terenie. Uczestnicy ustnie zdali kpt. „Szaremu” sprawozdania z możliwości mobilizacyjnych oraz zobowiązali się do wystawienia: por. „Zygmunt” ok. 40 żołnierzy, ppor. „Krogulec” ok. 50 żołnierzy, por. „Szparag” ok. 10 żołnierzy.[ref]Protokół przesłuchania w charakterze podejrzanego Antoniego Chedy przez of. śledcz. PUBP w Końskich por. Józefa Kurnulala w dn. 2.08.1949 r., Arch. Sądu Woj. m. st. Warszawy, Wydz. IV K, Akta Sądowe nr. 135/58, k. 24-25.[/ref] Ostateczne liczby odnośnie zmobilizowanych ludzi miały być przekazane kpt. „Szaremu” do 20.07.1945 r. Na początku lipca ostatni d-ca 3 pp Leg. AK rozdzielił zadania oficerom, z którymi zdołał nawiązać kontakty konspiracyjne:
1.
por. „Sęk” Henryk Wojciechowski – mobilizacja etapami dawnego II/3 pp Leg. AK;
2.
por. „Narew” Edward Nadarkiewicz – utrzymanie łączności pomiędzy konspiracją
zaangażowaną w przygotowania w Skarżysku Kamiennej, Suchedniowie i Kielcach;
3.
por. „Szparag” Włodzimierz Dalewski – rozpracowanie więzienia od strony minerskiej,
rozpoznanie wstępne terenu akcji, ustalenie dyslokacji oddziałów reżimowych i
sowieckich;
4.
sierż. „Oset” Franciszek Rurarz – dostarczenie broni (przekazał z
konspiracyjnych magazynów m.in.: 3 piaty, 3 ckm, kilka pm, trotyl i amunicję).
Byli też jego podkomendni z czasów okupacji niemieckiej, którzy z różnych powodów odmówili czynnego uczestnictwa. Jednocześnie za pośrednictwem inspektoratów DSZwK w Skarżysku i w Radomiu kpt. „Szary” Antoni Heda uzyskał kontakt z d-cami oddziałów leśnych: por. „Ostrolotem” Henrykiem Podkowińskim i por. „Harnasiem” Stefanem Bembińskim. Zostali oni podporządkowani jemu na czas operacji. Wystawili oni pododdziały w sile ok. 80 żołnierzy.[ref]Protokół przesłuchania Antoniego Chedy przez of. śledcz. WUBP w Kielcach por. Ludwika Skowronka w dn. 7.05.1949 r. Arch. Sądu, Akta…, k. 112.[/ref]
Ogółem
do planowanej akcji desygnowano blisko 200 zdeterminowanych ludzi z doświadczeniem
bojowym z dawnego 3 pp Leg. AK i 72 pp
AK.
W oparciu o informacje wywiadowcze
dostarczone przez por. „Szparaga” Włodzimierza Dalewskiego i „Mściciela”, kpt.
Antoni Heda w ciągu dwu tygodni opracował już nie ramowy a szczegółowy plan
uderzenia. Składał się on z 4-ch zasadniczych punktów:
1)
koncentracja zgrupowania (miejsce i czas, sprawdzenie ludzi i broni,
aprowizacja, zapoznanie z akcją);
2)
przerzut zgrupowania na pozycje wyjściowe do ataku (samochodami);
3)
właściwe uderzenie z podziałem na grupę szturmową i osłony (ubezpieczenie);
4) odskok po akcji (odwrót).[ref]Protokół przesłuchania Antoniego Chedy przez of. śledcz. WUBP w Kielcach por. Ludwika Skowronka w dn. 7.05.1949 r., Arch. Sądu… Akta…, k. 114-115.[/ref]
Warto i trzeba dodać, że w trakcie przygotowań,
dwukrotnie wydzielone zespoły żołnierzy dokonały ekspropriacji środków
pieniężnych w placówkach bankowych w Warszawie i w Łodzi. Miały one służyć
zakupowi żywności i wypłaty żołdu.
24.07.1945 r. w lasach chlewiskich nastąpił I etap mobilizacji. Stawiły się pododdziały por. „ Zygmunta” Zygmunta Bartkowskiego, por. „Sęka” Henryka Wojciechowskiego, sierż. pchor. „Niegolewskiego” Wacława Borowca. W tym samym czasie w lasach koło Suchedniowa trwała mobilizacja pododdziału osłonowego por. „Krogulca” Tadeusza Łęckiego w sile kilkudziesięciu ludzi. Razem zgrupowanie liczyło ok.180 żołnierzy uzbrojonych w: 17 km-ów, 130 peemów, ok. 50 kb, 3 piaty oraz znaczne ilości trotylu.
D-dztwo nad nimi spoczywało w rękach por. „Sęka” Henryka Wojciechowskiego.[ref]Protokół przesłuchania Antoniego Chedy przez of. śledcz. WUBP w Kielcach por. Ludwika Skowronka w dn. 12.05.1949 r., Arch. Sądu… Akta… k. 126.[/ref]
Na
tym etapie przygotowań wydatnej pomocy udzielili: por. „Kowalski” Henryk Dajer (dostarczenie na
miejsce piatów), kpr. pchor. „Stan” Stanisław Krawczyk i kpr. „Choinka” NN (odpowiedzialni za mobilizację
swoich ludzi). Morale partyzantów było b. wysokie, mimo że nie byli poinformowani
o celu akcji. Ogółem mobilizacja przebiegła sprawnie i bez większych zakłóceń.
Objęła do 200 żołnierzy. Świadczy to o zdolnościach organizacyjnych kpt.
„”Szarego”, podlegających jemu oficerów, jak również o wielkości
przedsięwzięcia.
Antoni
Heda po otrzymaniu meldunków o zakończeniu mobilizacji, zarządził koncentrację
całości sił w lasach dalejowskich w odl. 5 km od wsi Kruki na dzień 4.08.1945
r. do godz.11:00. Przegrupowanie nastąpiło również bezproblemowo, pomimo że
pododdziały pod komendą por. „Sęka” miały do pokonania znaczną odległość.
Oddziały radomskie przybyły na samochodach. Rankiem 4.08.1945 r. na
koncentracji, już z udziałem kpt. „Szarego” dokonano przeglądu ludzi i broni,
usuwając na miejscu zauważone braki i niedociągnięcia. Wszyscy żołnierze
otrzymali żołd w wysokości 2000 zł za planowane 4 dni operacji.
Zgrupowanie
wywodzące się z byłego 3 pp Leg. AK i 72
pp AK, było ostatecznie uzbrojone w: 3 piaty, 20 km, 130 pm (w tym prod.
bryt.), 100 kb, granaty i materiał wybuch. W przeddzień koncentracji por.
„Szparag” Włodzimierz Dalewski przeprowadził rekonesans w Kielcach, odnośnie
stwierdzenia sygnałów świadczących o posiadanych przez władze reżimowe
wiadomościach o zamierzonym uderzeniu, np. wzmożony ruch pojazdów, wzmocnienie
sił w mieście i ochrony więzienia.
Po zakończeniu przygotowań kpt. „Szary” Antoni Heda
dokonał reorganizacji zgrupowania pod kątem przydzielonych zadań, na:
1.
pododdział szturmowy w sile 40 żołnierzy (d-ca por. „Szparag” Włodzimierz
Dalewski, saper);
2.
pięć pododdziałów ubezpieczających miejsce akcji:
a) por. „Sęka” Henryka Wojciechowskiego od
strony KW MO;
b) por. „Ostrolota” Stanisława
Podkowińskiego od strony kościoła;
c) por. „Harnasia” Stefana Bembińskiego od
strony wojsk sowieckich, w południowej
części parku;
d) por. „Zygmunta” Zygmunta Bartkowskiego
zabezpieczenie drogi odwrotu;
e) sierż./pchor. „Niegolewskiego” zerwanie łączności zewnętrznej i wewnętrznej.[ref]jak poprzednio[/ref]
Kpt. „Szary” z obstawą (6 żołnierzy) miał przebywać przy grupie szturmowej. Dowódcom poszczególnych grup przydzielono przewodników. Niektórzy z nich, prawdopodobnie przebywali w Kielcach, aby na bieżąco monitorować sytuację na terenie planowanego działania. Jednocześnie wydzielona grupa przystąpiła do wykonania 2 pkt. planu, tzn. zdobycia środków transportu do przerzutu zgrupowania na pozycje wyjściowe do ataku. Przez cały dzień 4.08.1945 r. na szosie Skarżysko Kamienna – Kielce zatrzymywano samochody ciężarowe. W zorganizowaną zasadzkę wpadło 16 pojazdów, w tym kilka z 8 pułku specj. KBW i Wojewódzkiego UB. Zatrzymanych zostało ok. 60 osób, w tym 8 żołnierzy KBW, 10 członków PPR i 4 funkcjonariuszy UB.[ref]jak poprzednio[/ref] Ci ostatni natychmiast trafili przed oblicze kpt. „Szarego”, który przesłuchał ich m.in. na okoliczność zatrzymanych kilka miesięcy wstecz członków rodziny Antoniego Hedy. Wszyscy czterej funkcjonariusze UB: Zdzisław Ciach, Wacław Góra, Kazimierz Mikołajczyk i Zygmunt Zyguła, przyznali się do udziału w operacjach skierowanych przeciwko żołnierzom AK, BCh i NSZ. Wyrokiem 9 osobowego sądu polowego, stosunkiem głosów 8:1 zostali skazani na karę śmierci. Wyrok wykonała sekcja egzekucyjna, o godz.19-ej ok.300-400 m od zwijanego obozowiska.[ref]patrz przypis 30[/ref] Również „Balon” Bolesław Koselnik z oddziału por. „Zygmunta” Zygmunta Bartkowskiego zmuszony był zastrzelić jednego z zatrzymanych, pragącego zbiec. Pracował prawdopodobnie dla UB.
O godz. 21:00, 4.08.1945 r. zgrupowanie DSZwK pod
d-dztwem kpt. „Szarego” Antoniego Hedy na 14 samochodach opuściło miejsce
koncentracji i udało się w kierunku Kielc. Samochód z d-cą był trzecim w
kolumnie, którą poprzedzał na motocyklu por. „Narew” Edward Nadarkiewicz do
przejazdu w m. Łączna. Po drodze partyzantów dwukrotnie minęły kolumny wojsk
sow. i raz kolumna z UB.
Około
godz. 23:00 całość zgrupowania dotarła do miasta na Pl. Katedralny. Wszystkie
podod-działy sprawnie i szybko zajęły stanowiska wyjściowe do ataku:
1)
por. „Ostrolota” w rejonie katedry, zabezpieczając wylot tamtejszych ulic;
2)
por. „Harnasia” Stefana Bembińskiego w mundurach LWP na skraju parku u zbiegu ulic Solnej –
Staszica – Zamkowej, ubezpieczając się
bronią masz. od strony Wojewódzkiego UB i wojsk sow.;
3)
por. „Sęka” Henryka Wojciechowskiego w parku ubezpieczając się od strony KWMO,
4 pp LWP i 8 specjalnego pułku KBW
stacjonującego za miastem;
4)
sierż./pchor. „Niegolewskiego” po opanowaniu poczty przy zbiegu ulic
Sienkiewicza – Hipotecznej – Leonarda i zniszczeniu węzła łączności, blokowała
bronią masz. koszary baonu szturmowego KWMO przy ul. Zagórskiej;
5)
por. „Zygmunta” Zygmunta Bartkowskiego przygotowała podwody dla rannych,
ubezpieczając główne kierunki odwrotu na południowy-wschód oraz utworzenie
obrony okrężnej w rejonie Zagórza k/Kielc i patrolowanie przedmieść miasta;
6)
por. „Szparaga” Włodzimierza Dalewskiego naprzeciw bramy więziennej.
Uderzenie rozpoczęło się o godz. 23:30 ostrzelaniem z piatów bramy więziennej od strony katedry. Została rozbita 2 strzałami i przy użyciu ładunku wybuchowego. Po ich rozbiciu grupa szturmowa złożona z ochotników, m.in. por. „Szparaga”, plut. pchor. „Wichra” Mieczysława Łyżwa, „Ląd”, „Rubin” Bolesław Kamiński, „ Ryś” Ryszard Mors, „Korsarz-Pirat” Wacław Wrębiakowski, „Twardy”, „Mały”, wtargnęła na podwórze więzienne gdzie ostrzelała ich warta (1+ 20 żołnierzy KBW), głównie z I piętra budynku pojedynczymi strzałami.[ref]Protokół przesłuchania świadka Władysława Szymańskiego przez of. śledcz. 4 Oddz. ZI KBW w Kielcach Sokół-Kutyłowskiego w dn.5.08.1945 r., Arch. Sądu, Akta…, k. 2.[/ref] W ciągu niespełna 20 min. opór został złamany, a drzwi wejściowe do gmachu więzienia wysadzone trotylem. Do zaprzestania oporu przez wartę przyczyniły się nawoływania żołnierzy od „Szarego”, żeby zaprzestać strzelania, bo są Polakami. Po wysadzeniu drzwi prowadzących na oddziały więzienne grupa szturmowa z braku kluczy, ładunkami trotylu, łomami musiała wyłamywać drzwi od cel, także przy pomocy przybywajacych w nich od wewnątrz. Czynności te zajęły żołnierzom ok. 2 godzin.[ref]Protokół przesłuchania Antoniego Chedy przez of. śledcz. WUBP w Kielcach por. Ludwika Skowronka w dn.13.05.1949 r., Arch. Sądu, Akta…, k. 130.[/ref]
W tym samym czasie dochodziło do starć ogniowych
grup ubezpieczenia. Ich zmasowany ogień na gmach Wojewódzkiego UB, koszary
baonu szturmowego KWMO uniemożliwił znajdującym się w nich funkcjonariuszom
reżimowym podjęcie jakichkolwiek działań zaczepnych. Również wojska sowieckie
powiadomione przez łączników UB, prowadziły jedynie działania osłonowe,
ryglując bronią maszynową dostęp do niektórych rejonów miasta. O godz. 02:30
kpt. „Szary”, będąc ranny, zarządził odwrót. Aby zapobiec pościgowi,
zgrupowanie wycofało się trzema kolumnami:
1)
por. „Harnasia” Stefana Bembińskiego z grupą szturmową por. „Szparaga”
Włodzimierza Dalewskiego w kierunku na m. Klon w lasach zagnańskich;
2)
por. „Sęka” Henryka Wojciechowskiego w kierunku lasów daleszyńskich;
3) por. „Zygmunta” Zygmunta Bartkowskiego w kierunku na Zagnańsk i lasy dalejowskie.[ref]Protokół przesłuchania Antoniego Chedy przez of. śedcz. WUBP w Kielcach por. Ludwika Skowronka w dn. 11.05.1949 r., Arch. Sądu, Akta…, k.118.[/ref]
O dezorientacji formacji reżimowych i całkowitym
zaskoczeniu przez żołnierzy byłego 3 pp Leg. AK i byłego 72 pp AK, niech
świadczy fakt, że jeszcze po wycofaniu zgrupowania DSZwK trwała w Kielcach
strzelanina do godz. 03:00, a miasto było oświetlone rakietami sygnałowymi. Na
miejscu akcji pozostały tylko rozrzucone ulotki. Dopiero ok. pół godz. po
odwrocie szaraków wkroczył do Kielc dywizjon kaw.(85 ludzi) z 8 specj. pKBW.
Zarządzony pościg nie dał rezultatu. Tylko koło Zagórza doszło do krótkotrwałej
wymiany ognia z jedną z wycofujących się grup. Odwrót każda z kolumn prowadziła
na własną rękę. Broń ciężka, w celu przyśpieszenia odskoku, była skrywana przez
poszczególnych żołnierzy. Nosiła znamiona improwizacji.
Ogółem uwolniono 376 uwięzionych, w tym 50 kobiet,
m.in. ppłk. „Lina” Antoniego Żółkiewskiego (b. d-ca 2 DP Leg. AK, zmarły w
trakcie akcji na zawał serca), mjr. „Siwego” Michała Mandziarę (szef sztabu 2
DP Leg. AK, zdołał opuścić kraj), por. „Jelenia” Ludwika Wiechułę (cichociemny,
b. d-ca 5 komp. II/3 pp Leg. AK, przeszedł granicę). Większość spośród
uwolnionych po dojściu do m. Zagórze k/Kielc została rozpuszczona. Z braku
materiałów wybuchowych 3 cele z uwięzionymi
nie zostały otworzone. Wraz ze zgrupowaniem odeszło 10 spośród 15 rozbrojonych
żołnierzy KBW, pełniących wartę w więzieniu.
Pomieszczenia więzienne w czasie ataku uległy poważnym zniszczeniom. Koszty remontu oszacowano na sumę 25 037 zł.[ref]Pismo wyst. przez więzienie w Kielcach do Nacz.Wydz. Śledcz. WUBP w Kielcach z datą 1.06.1949 r., Arch. Sądu, Akta…, k. 72.[/ref] Straty atakujących żołnierzy zgrupowania dawnego 3 pp Leg. AK i 72 pp AK wyniosły zaledwie 1 zabity (pchor. „Krogulec” Tadeusz Łęcki i 5 rannych, m.in. „Sum” Tadeusz Derfel.[ref]Protokół przesłuchania świadka Boleslawa kamińskiego przez of. śledcz. PUBP w Starachowicach Józefa Ba-niasa w dn.7.09.1949 r.[/ref] Straty strony reżimowej: 2 zabitych (lejtn. sow. Michaił Azwiercjanow i funkcjonariusz I Komisariatu MO Stanisław Buduła) oraz 7 rannych (nacz. więzienia Konstanty Mastalerz, szef PUBP Kielce Aleksander Bubla, funkcjonariusz UB Lech Jamróz i Jerzy Witek, żołnierze KBW Jerzy Wilczek i Alfred Harosł).
W dniach 5-6. 08.1945 r. nastąpiła stopniowa demobilizacja zgrupowania kpt. „Szarego” Antoniego Hedy. Gros żołnierzy przeszło do konspiracji przed władzami reżimowymi. W trakcie przewodu sądowego przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Kielcach kpt. „Szary” Antoni Heda o akcji kieleckiej wyraził opinię: „liczyłem na szybkość działania, że ochrona więzienia będzie zaskoczona i oporu żadnego nie będzie”.[ref]Przewód Sądowy,Wyjaśnienia osk. Antoniego Chedy przed WSR w Kielcach. Arch. Sądu. Akta…, k. 299.[/ref]
Ryszard Wójcik
r.wojcik290@upcpoczta.pl