We wrześniu 1939 r. iłżecki zamek niespodziewanie odegrał jeszcze raz w swoich dziejach ważną rolę militarną. Stał się w pełnym tego słowa znaczeniu twierdzą i kwaterą dowódcy obrony Iłży płk. Wł. Muzyki. Tym samym przyjął na siebie intensywny ostrzał artylerii niemieckiej. Wywołało to liczne uszkodzenia pozostałości starych murów. Szczególnie ucierpiała wieża główna, do której strzelano z działek przeciwlotniczych. Najpierw, mało skutecznie, pociskami o kalibrze 20 mm, a następnie 88 milimetrowymi,
które przebiły ścianę wieży od strony wschodniej. Na szczęście Niemcy nie kontynuowali ostrzału i wyłom nie został powiększony. Przez resztę wojny zamek doznał tylko nieznacznych zniszczeń wynikających z użycia broni. Wiemy, że przy pozostałościach bastionu bramnego Niemcy ćwiczyli rzuty granatami, których eksplozje uszczupliły obecne tam ostańce. Należy wspomnieć także o incydencie, który miał miejsce po tzw. wyzwoleniu, poważnym uszkodzenie herbu Korab, znajdującym się na zamkowej wieży. Sprawcą wandalizmu był młody ormowiec, który uczył się strzelać. Z heraldycznej rzeźby mającej ponad pięćset lat uczynił sobie tarczę strzelniczą .
Od zakończenia II wojny światowej wieża główna musiała czekać aż 13 lat na przeprowadzenia prac konserwatorskich. W 1950 r. był gotowy kosztorys i plan robót lecz pieniądze, które pierwotnie przeznaczono na iłżecki zamek przekazane zostały na chęciński. Nasz zabytek nie miał protektorów w kieleckim Wydziale Sztuki. Podobna sytuacja miała miejsce w 1920 r. kiedy środki wyasygnowane przez Ministerstwo Robót Publicznych na zamek w Iłży przekierowano na konserwację Świętego Krzyża.
W roku 1954 pojawił się impuls ożywiający sprawę remontu wieży. W dniu 29 czerwca w Życiu Radomskim ukazała się krótka informacja o stanie ruin:
Iłża: Ruiny zamku w Iłży imponująco wyglądają już z daleka. Należy jednak stwierdzić, że ten historyczny zabytek, pozostający bez zabezpieczenia, niszczeje z dnia na dzień. Sprawą tą winien się zainteresować Wydział Kultury przy Prezydium WRN w Kielcach i spowodować zabezpieczenie ruin przed całkowitym zniszczeniem.
Ta skromna wzmianka został jednak dostrzeżona przez odpowiedni urząd. W sierpniu zareagował Centralny Zarząd Muzeów i Ochrony Zabytków, który wysłał prośbę do konserwatora zabytków w Kielcach o zbadanie stanu ruin zamku w Iłży. Termin przesłania informacji zwrotnej wyznaczono na 1 września 1954 r. Konserwator odpowiedział na pismo CZMiOZ dopiero w marcu 1955 r., donosząc o braku swoich kompetencji do oceny, bo „stan zabytkowych ruin wymaga przebadania przez inżyniera-architekta, rzeczoznawcę w zakresie konserwacji ruin” .
Anonimowa osoba/osoby walcząca o zabezpieczenie iłżeckich ruin postanowiła jeszcze raz skorzystać z siły prasy. Należy wyjaśnić, że ówczesne prawo (Ustawa Rady Państwa i Rady Ministrów z dnia 14.12.1950 r. w sprawie rozpatrywania i załatwiania odwołań, listów i zażaleń ludności oraz krytyki prasowej.) nakazywało instytucjom zarówno centralnym jak i lokalnym weryfikowanie wiadomości prasowych i podejmowanie działań mających na celu „usunięcie ujawnionych przez krytykę prasową braków, uchybień i wadliwości …”
Czytelnik „Nowej Wsi” napisał do redakcji tygodnika, „że w Iłży na Górze Zamkowej niszczeje cenny zabytek historyczny, którego mury się walą, władze terenowe nie zabezpieczyły tej starej budowli.” Redakcja poszukując przyczyny tego stanu rzeczy napisała najpierw do Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Iłży. Skąd otrzymała odpowiedź, że władze iłżeckie nie mają na konserwację funduszy. Następnie interweniowała w Wydziale Kultury Wojewódzkiej Rady Narodowej w Kielcach, bezskutecznie. Na końcu zwróciła się do Prezydium WRN, które wreszcie skierowało sprawę we właściwym kierunku.
Należą się podziękowania nieznanemu członkowi Redakcji Nowej Wsi z Działu Korespondentów, który przez upór i konsekwencję wyegzekwował podjęcie przez władze decyzji aby w 1956 r. przeprowadzono remont sypiącej się wieży. Co prawda prace nie rozpoczęły się jeszcze w tym samym roku (nie zdążono wykonać dokumentacji) ale już w następnym i zakończyły w 1958. Do najważniejszych zadań remontowych przy wieży należało: zaślepienie otworu wybitego przez niemiecką artylerię, spięcie obwodu wieży dwoma stalowymi obejmami i obmurowanie korony wieży
Naprawy pozostałych elementów ruin zamku trwały jeszcze w 1959 r. i prawdopodobnie objęły tylko najbardziej zagrożone upadkiem fragmenty murów. Odpadające kamienie stanowiły zagrożenie szczególnie dla mieszkańców ul. Podzamcze. „Żądanie zabezpieczenia ruin zamku iłżeckiego wysuwali mieszkańcy m. Iłży w akcji przedwyborczej, jak również nadal to zagadnienie trapi mieszkańców tego miasta. Zabezpieczenie ruin przed obsuwaniem się, jest paląca koniecznością.”(frag. pisma Prezydium Iłżeckiej PRN do Prezydium WRN w Kielcach z 16 IV 1958 r.). Te postulaty choć nieuświadomione współczesnym mieszkańcom i władzom aktualne są również i dziś.
Analizując dokumentacje remontu wieży w 1958 r. można zauważyć pewne prawidłowości obecne w innych konserwacjach zamku. Pierwszą rzucającą się w oczy wspólną cechą iłżeckich renowacji jest przewlekłość. Od powstania planów do ich realizacji mijało kilka lub kilkanaście lat. Dokumentacja stawała się nieaktualna a obiekt tracił autentyczną materię. Innym wspólnym rysem jest indolencja i nieskuteczność władz lokalnych, którym brak funduszy wystarczał na usprawiedliwienie bezczynności.
Paweł Nowakowski