Zamek Iłża jako budowla obronna narażony był szczególnie na zniszczenia natury militarnej. Jednak w dziejach budowli to pożary były częstszą przyczyną jego destrukcji. Pierwszy z nich wyrządził szkody na przełomie XV i XVI w., następny, o którym wiemy, wybuchł 6 maja 1588 r., kolejny w sierpniu 1656 r. Data ostatniego pożaru, który pogrążył obiekt w ruinie nie jest znana. Ogólnie możemy wskazać na przełom XVIII i XIX w. W historiografii zamku bardzo często powielany jest fałszywy przekaz, wyjaśniający przyczynę tej pożogi. Mówi on, że po likwidacji austriackiego lazaretu w zamkowych pomieszczeniach iłżeccy mieszczanie urządzili miejsce do potańcówek. Po jednej z zabaw przypadkowo zaprószono ogień i budowla spłonęła. Analiza inwentarza zamkowego z 1789 r. podważa to wyjaśnienie. Dokument wskazuje, że w tym czasie zamek był już poważnie zdewastowany, pozbawiony drzwi, okien, miał porozbijane piece, a dojście do niego prowadziło po kilku spróchniałych deskach. Trudno więc przyjąć by w takich warunkach urządzono miejsce dla
publicznych potańcówek. Teorię o mimowolnym zaprószeniu ognia dodatkowo podważają nowo poznane dokumenty z Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie. Dokument pt. „Indagacja pogorzeli probostwa szpitalnego w Iłży jak i w zamku iłżeckim…”, opisuje serię pożarów z których aż 5 dotknęło folwarku zamkowego, czyli zamku dolnego. Miały one miejsce 6, 11, 15, 17 i 26 września 1790 r. Pożary zniszczyły budynki gospodarcze: stodoły, obory, kurniki, stajnie i wozownie. Wraz z nimi spaliły się prawie wszystkie zbiory zbóż, siana i jarzyn w tym cała dziesięcina zebrana od iłżan oraz sprzęty i narzędzia gospodarcze. Pożogi były wywołane przez celowe podpalenia. Wzniecano je w częściach zewnętrznych budynków lub na poddaszach, tam gdzie niespostrzeżenie można było podłożyć ogień. Podczas jednego z pożarów odnaleziono chusty, w które zawinięte były żarzące się węgle z wiórami, słomą i sianem. Autor indagacji administrator Dóbr Kieleckich Michał Gidlewski stwierdził, że po ostatnim pożarze z zabudowy na wzgórzu zamkowym pozostały jedynie zamek (górny), dom pisarza i stary budynek folwarku. W raporcie, który sporządził dla Komisji Rzeczypospolitej Skarbu Koronnego oprócz indagacji zamieścił jeszcze jedną informację o próbie podpaIenia zamku, Gidlewski pisał: Po odjeździe nawet moim z Iłży do Suchedniowa, miałem doniesienie iż podłożono ogień pod dach zamkowy, który jednak bez szkody żadnej ugaszony. W dni potem kilka spalono mieszczaninowi iłżeckiemu stodołę i szopę przy niej osobno od miasta stojącą.” Wobec powyższego można być pewnym, że skuteczne podpalenie zamku górnego, które nastąpiło w niedalekiej przyszłości nie było dziełem przypadku, a świadomym i celowym działaniem. Zuchwałego i zawziętego podpalacza nie udało się jednak wykryć. Zastanawiające jest, że mimo tak wielu pożarów w niewielkim przedziale czasu nikt nigdy nie zauważył podejrzanej osoby, której obecność można by powiązać z podpaleniami.
Efektem podpaleń folwarku zamkowego były nie tylko straty materialne, ale także zalecenie Komisji Rzeczypospolitej Skarbu Koronnego, które nie było pomyślne dla zamku. Komisja zawyrokowała – „skoro zamek nie może być do niczego zdatnym to rozebrać każe i z rozebranego materiału murować potrzebne pobudynki zechce.” W 1793 r. rzeczywiście stały już nowe budynki folwarku zamkowego. Zachowane regestry wskazują jednak na użycie do ich wzniesienia całkowicie nowego budulca.
Poniżej zamieszczono odpis dokumentu „ Indagacja pogorzeli probostwa szpitalnego w Iłży jak i w zamku iłżeckim Rezydencji Ekonomicznej, stodół, spichlerza, obór, stajen po raz kilka wszczynającego ognia in A. 1790.”
1 mo 29 Augusti [sierpnia] między 9-tą i 10-tą godziną w nocy zgorzały na probostwie szpitalnym w mieście Iłży stodoły z krescencją i sianem, spichlerz, obory z bydłem i inne zabudowania ze sprzętami gospodarskiemi. A dniem wprzód jednym mieszczańczyk z Iłży imieniem Kajetan Antoniewski kłócąc się z księdzem proboszczem szpitalnym i ludźmi jego, przybrał sobie drugiego mieszczańczyka nazwiskiem Trześniowski i w nocy poszedł pod dom księży i kamieniami ciskając okna mu powybijali. Nazajutrz wieczór między godziną dziewiątą a dziesiątą zapalone zostały wyżej wymienione stodoły i inne budynki od pola. Z tych powodów zostało porozumienie iż ciż mieszczańczykowie przez złość księże budowle podpalili. Gdy po tym niedługim przeciągu częsta pogorzel budynków przy zamku iłżeckim okazywała się ksiądz proboszcz szpitalny mniemał przez tych mieszczańczyków swawolę[?] czynioną, wzięto ich więc z Urzędu Miejskiego do aresztu, których dwa tygodnie trzymając czynili inkwizycje o pogorzel, że zaś nic więcej nad wybijanie przez nich okien księżych nie okazało się ukarana młodzież wypuszczon.
2do, 6 7bris [września] około 10 wieczór zgorzała ekonomia. Pokazał się ogień najprzód spod dachu chlewów w tyle stojących i przytkniętych do rezydencji. Z jakiej by zaś przyczyny wszczął się pożar powziąć wiadomości nie można.
3tio, 11 7bris [września ]około godziny ósmej wieczór zgorzały stodoły, spichlerz z krescencyją całą, dziesięcina miejską z Iłży , ozimą i nieco jarzyny, siano. Pokazał się ogień z tyłu i rogu od pol. Postrzegł naprzód ten ogień przy stodołach będący stoż [stróż] Domin ze wsi Błaziny i karbowy przy nim będący, biorący z plewni zgoniny dla konia.
4ta, 15 7bris [września] założony był ogień pod dachem nad bramą w starych ciągnących się budynkach znaleziono przed samym południem, postrzegłszy ogień na dachu. Chustę w węglem, wiórami, słomą i sianem zawiniętą i podłożoną na płatwi pod dach. Najwprzód ten ogień postrzegł stoż stojący na dziedziencu i wytykacz possesora, a pobiegłszy spieszno po drabinie pod dach gonty poodbijali i pozrucali, które po tym ludzie zbiegający się pogasili, a podłożony ogień z chustą przynieśli do widzenia.
5to, 17 7bris [września] w południe zgorzały całkiem obory i w pół godziny potem kurniki za folwarkiem w tyle będące opodal od obór, w oborach ze środka chlewów od pola pokazał się ogień na dach, a w kurnikach ze spodu i tyłu od rowu będącego.
6to, 26 7bris [września] o godzinie ósmej wieczór zgorzały stajnie pod jednym dachem ciągnące się i wozownie z resztą siana i krescencji folwarku iłżeckiego. Pokazał się ogień z tyłu w wozowni sianem pełno założonej. Postrzegł najwprzód fornal dworski idący z pisarskiej rezydencji i stroż.
Nie pozostaje już więcej budynków oprócz zamku jak tylko rezydencja pisarska, opodal stary folwark i zdezelowany a właśnie upadły dom przy bramie, w stodołach zaś cała krescencja folwarku iłżeckiego tak ozimego jak i jarego zboża zupełnie sprzątniona do stodół zgorzała oraz ozimina z dziesięciny miejskiej iłżeckiej, po części jęczmienia, owsa, nieco grochu i prosa, a reszta tej dziesięciny z jarego zboża, częścią w kopach częścią na garściach teraz z wytyczy zwożą do drugiego folwarku w Seredzicach będącego, z której dopiero omłot okaże wiele, którego ziarna korcy będzie. Z krescencji zaś przed pogorzelą tylko korcy trzy żyta wysian, a co było omłóconego do siewu żyta i pszenicy w spiklerzu to także z pożarem ognia zginęło.
Ta indagacja pogorzelów czyniona z niżej wyrażonych ludzi i urzędu miejskiego
1. Jan Suliński – dyspozytor folwarczny
2. Maciej Żądczyński – karbowy
3. Jakób Nieskorał – fornal dworski
4. Piotr Hała [Stała?]– chłopiec dworski
5. Łukasz Siwiec z Błazin stroż
6. Damian od Koszele z Błazin stroż
7. Tomasz Czupala – stroż
8. Jacenty od Gąsiora – stroż
9. Józef Świstek – stroż
10. Seweryn Bogucki – stroż
11. Antoni Kruszczyński – stroż
12. Urząd Miejski z Iłży i z innych ludzi od nikogo jednak powziąć nie można wiadomości dokładnej o tych przypadkach.
W artykule pt. Projekt „Zaślepianie” , opublikowanym 10.07.2021 r. na stronie ilzahistoria.pl, dokonano krytycznej oceny „Projektu konserwacji i odtwarzania części murów zamku górnego w Iłży w zakresie niezbędnym dla zachowania i ustabilizowania konstrukcji zabytku”. Przypomnę pokrótce główne zarzuty do projektu: niedostatecznie rozeznano historyczną formę obiektu i jego przemiany; nie uwzględniono obecności kilku otworów okiennych w zaplanowanych do odbudowy murach; w planowaniu ciągów komunikacyjnych (schodów) nie wzięto pod uwagę ich pierwotnych przebiegów; zwieńczenia murów zaprojektowano tak jakby były to elementy kompletne, zubażając tym samym formę ruin do linii poziomych i lekko skośnych. Z listy krytycznych uwag Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków uznał za słuszne uzupełnienie projektu o dwa otwory okienne i zachowanie autentycznej posadzki w pomieszczeniu kredensu (została zakryta nową posadzką).
Rok trwała renowacja zamku górnego w Iłży. 4 czerwca 2022 r. obiekt ponownie został udostępniony dla ruchu turystycznego. Zachwyt i uznanie to najczęstsze reakcje odwiedzających odnowione ruiny. Pozytywne opinie o renowacji powszechne są w mediach społecznościowych. To oczywiste sygnały, że odbudowa osiągnęła cel wizerunkowo-propagandowy. Korzystną ocenę ostatnich dokonań wzmacniają pochlebne komunikaty medialne (generowane głównie przez beneficjentów mniemanego sukcesu) oraz sprawne zarządzanie obiektem. Zatrudniono nowe pracownice do obsługi ruchu turystycznego, zracjonalizowano godziny otwarcia, uruchomiono sklepik z pamiątkami. Dzięki tym działaniom zamek zaczął intensywnie żyć, stał się miejscem licznych imprez, wykorzystywany jest jego potencjał. Ważnym osiągnięciem właściciela obiektu było pozyskanie zewnętrznych środków na odbudowę i przychylności Urzędu Konserwatorskiego oraz doprowadzenie do renowacji. Natomiast sam przebieg prac i ich rezultat nie powinien być powodem chluby dla żadnej ze stron zaangażowanych w proces renowacji.
PRZEBIEG PRAC
16 czerwca 2021 r., Gmina Iłża podpisała umowę w firmą Goplan-art, wykonawcą renowacji zamku. Prace miały trwać cztery miesiące, jednak szeroki zakres zaplanowanych działań jak i niewielka liczba delegowanych na zamek pracowników wskazywały, że nie zakończą się w wyznaczonym terminie. Na wstępie przystąpiono do czyszczenia murów z roślinności i luźnego materiału wierzchniego. Zakres rozbierania murów stał się przyczyną konfliktu między generalnym wykonawcą, a podwykonawcą p. Filipem Politem, który wyraził publicznie dezaprobatę do polecenia murowania na rumoszu. Po opublikowaniu filmu ukazującego problem, umowę z p. Politem rozwiązano ( https://www.youtube.com/watch?v=9Iv_uHllomQ ), a przepływ informacji o przebiegu robót został zablokowany przez wykonawcę i inwestora. Dlatego nie ma pewności czy wszystkie zalecenia wskazane przez projekt konserwatorski zostały zrealizowane np. odsolenie murów. Niektóre z zaleceń wykonywano dopiero po ukazaniu się w mediach społecznościowych informacji o ich braku . Tak było z nakryciem murów. Czynność ta powinna zostać zrealizowana już podczas prac wstępnych. Osuszenie murów było warunkiem właściwego przeprowadzania dalszych działań konserwatorskich. W rzeczywistości mury przykryto dopiero po emisji filmu p. Bartka Swata, w którym wspomniano o tym zaniedbaniu. (https://www.facebook.com/100003618186597/videos/916775585537207 , emisja 25 lipca 2021 r. , od 6’40’’). Na placu robót więcej pracowników pojawiło się dopiero we wrześniu. Zwiększono tempo prac, ustawiono drugi dźwig. Na początku listopada miało miejsce obsunięcie się fragmentu nowo wznoszonego muru. Wyłom został pospiesznie uzupełniony, a niepowodzenie wyciszono. Nie zakończono prac w wyznaczonym terminie. Trwały do początku grudnia 2021 r. przy czym murowano jeszcze podczas przymrozków, co prawdopodobnie było przyczyną późniejszego pękania kamieni.
Ostatnim etapem renowacji zrealizowanym już w 2022 r., było wzniesienie drewnianym przypór przy wieży głównej oraz instalacja dwóch metalowych ram na schodach prowadzących do wieży. Ramy w pierwszym ustawieniu stanowiły niebezpieczeństwo dla zwiedzających. Po zasygnalizowaniu problemu na stronie fb Zamek Iłża, położenie ram skorygowano.
OCENA PRZEDSIĘWZIĘCIA
Ocena realizacji projektu wymaga uzyskania odpowiedzi na kila pytań: Czy projekt opracowano zgodnie z zasadami wyszczególnionymi w Karcie Ochrony Historycznych Ruin? Czy projekt opracowany został na podstawie pełniej wiedzy o historycznym obiekcie? Czy renowacja została przeprowadzona zgodnie z zasadami sztuki konserwatorskiej? Czy obiekt w nowej odsłonie nie utracił istotnych dla zbytku wartości?
Rozpocznijmy od analizy tytułu projektu, który brzmi Projekt konserwacji i odtwarzania części murów zamku górnego w Iłży w zakresie niezbędnym dla zachowania i ustabilizowania konstrukcji zabytku. Zakres prac, z pewnością przekroczył znacznie poziom niezbędny do ustabilizowania konstrukcji zabytku. Karta Ochrony Historycznych Ruin dopuszcza konsolidację i wzmocnienie elementów, ale przy zachowaniu zasady minimum interwencji ( http://www.icomos-poland.org/pl/dokumenty/uchwaly/130-karta-ochrony-historycznych-ruin.html ). Nie można uznać, że zasada ta respektowana była na zamku Iłża gdyż nowe nadbudowy zdominowały i pochłonęły prawie całkowicie historyczne mury. Przy czym konserwator przyjął dziwną koncepcję zakrywania reliktów zamiast ich eksponowania.
Artykuł „Projekt zaślepianie” zakończony został uwagą o konieczności prowadzenia właściwego nadzoru konserwatorskiego i budowlanego, jako warunku sine qua non powodzenia przedsięwzięcia. Wielokrotnie podczas trwania prac można się było przekonać, że nadzory są niewydolne. Świadczyła o tym przede wszystkim jakość prac murowych, (brak jednorodnych, uporządkowanych wątków muru, narożniki bez pionów i przewiązań, w pewnych miejscach brak uzupełnień zaprawy, w innych niedbała uzupełniania, brak obróbki kamieni licowych i narożnych, nieumiejętne wykonanie sklepień i rozglifień otworów drzwiowych i okiennych). Wszystkie mniej lub bardziej wyraźne niedoskonałości wskazują na niskie kwalifikacje pracowników oraz brak nadzoru. Przy właściwym funkcjonowaniu kontroli, błędy byłyby natychmiast korygowane, nie dopuszczono by do ich kumulacji i utrwalenia. Spektakularnym efektem braku fachowości i nadzoru było wspomniane osunięcie się fragmentu nowo wznoszonego muru.
Autentyzm jest najważniejszą wartością ruin. Działania konserwatorskie mają za zadanie zachować tę wartość. Czynią to przez używanie materiału identycznego z tym, który był użyty do wzniesienia budowli, przez zachowanie dawnych rozwiązań konstrukcyjnych, przez utrzymanie dawnej formy i funkcji, którą pełniła dana przestrzeń. Ile autentyzmu posiadają odnowione ruiny zamku Iłża? Z oryginałem łączy je materiał, czyli kamień wapienny i ogólna forma, natomiast obszar rozwiązań konstrukcyjnych i funkcjonalnych niewiele ma wspólnego z historycznymi wzorcami. Nie został spełniony nawet tak podstawowy wymóg jak odtworzenie murów w formie opus emplectum, z wyraźnym warstwowym układem kamieni. W nielicznych fragmentach można dostrzec ten porządek, jednak zdecydowana większość odbudowanych murów posiada cechy opus incertum.
Poniżej przedstawiono efekty niektórych błędnych działań popełnionych podczas renowacji zamku górnego w Iłży.
1. Otwór okienny w skarbcu, z racji swego położenia (w pomieszczeniu parteru), musiał być niewielki i miał raczej charakter świetlika – strzelnicy niż typowego okna. Z inwentarzy wiemy, że chroniony był podwójną kratę. Do momentu odbudowy miał zachowany dolny glif. Obecnie w tym miejscu jest wielka prostokątna dziura bez glifów i kolebkowego sklepienia. Otwór ani rozmiarem ani konstrukcją nie nawiązuje do oryginału.
2. Otwór okienny w pomieszczeniu na prawo od rejterady (nad dużą piwnicą) z zewnątrz posiada kształt i proporcje otworu okna romańskiego, od wewnątrz jest nieforemny, bez proporcji, przesadnie rozglifiony na boki, a spłaszczony w pionie. Z pewnością tak nie wyglądał autentyczny otwór. Posługując się metodą analogii, powinien mieć zbliżoną wielkość do sąsiedniego otworu (w pomieszczeniu nad małą piwnicą), bowiem znajdują się one w tym samym segmencie budowli.
3. W wielu miejscach renowacja usunęła pozostałości oryginalnych rozwiązań konstrukcyjnych, wprowadzając nowe, obce historycznej budowli. Jaskrawym przykładem braku przemyśleń o tym jak powinien wyglądać odtwarzany element jest „rekonstrukcja” otworu okiennego piwnicy w zachodnim murze obwodowym. Znajduje się on w sąsiedztwie zachowanego oryginalnego i na pewno bliźniaczego otworu okiennego, który ma czytelną formę i wymiar. Pełniły on tę samą funkcję i z pewnością były wykonane w tym samym czasie. Niestety przy odtwarzaniu zniszczonego otworu nie skorzystano z oczywistego wzorca do rekonstrukcji.
Brak wierności pierwotnym rozwiązaniom konstrukcyjnym widoczny jest także w otworze okiennym w pomieszczeniu nad małą piwnicą. W dawnych budowlach posiadających grube mury, okna osadzano w rozglifionych wnękach. Czasami okna wspierały się na znacznie cieńszym murze niż grubość ściany. Dzięki temu można było zbliżyć się do niego, wyjrzeć na zewnątrz lub skorzystać w tym miejscu z lepszego światła. Wnęka okienna była bowiem najlepiej doświetloną częścią pomieszczenia. Właśnie taki charakter posiadał rzeczony otwór. Do momentu renowacji ślady takiego rozwiązania były czytelne, dziś próżno ich szukać, zostały zlikwidowane.
Podczas renowacji wykonano kilka łuków w otworach drzwiowych i okiennych. W większości są one pozbawione odpowiedniej formy i proporcji. Niektóre z nich znajdują się w miejscach, w których nie powinny się znajdować. To co niegdyś było sklepione jest płaskie, a co było płaskie jest sklepione, w miejscu małych otworów okiennych są duże i na odwrót.
4. W pomieszczeniach nad piwnicami znacznie podwyższono poziom posadzek ponad oryginalny poziom użytkowy, natomiast nie uczyniono tego w sieni prowadzącej do wieży głównej. W jej ścianach są widoczne ślady po schodach, szkoda że nie odtworzono ich na oryginalnej wysokości.
5. Główna klatka schodowa, to miejsce gdzie można zauważyć całkowity brak koncepcji włączenia tej przestrzeni w funkcjonalność obiektu. Wejście do niej prowadzi przez zbyt niski otwór drzwiowy (było to niegdyś wejście reprezentacyjne). Tuż za nim, po lewej stronie, znajdował się mur, który niestety usunięto (w jakim celu?). Plan nie przewidywał rozebrania tego fragmentu. Niegdyś spoczywał na nim czwarty bieg schodów. Natomiast za drugim biegiem schodów wzniesiono wysoki mur, której nigdy tam nie istniał. Zniszczono więc oryginalny fragment muru, a wzniesiono nowy, którego nigdy tam nie było. Przyjęto koncepcję nierozsądną i niszczącą. Racjonalnym i najprostszym rozwiązaniem było zaprojektowanie w klatce schodowej, schodów na górny taras. Odtworzono by w ten sposób autentyczny przebieg ciągu komunikacyjnego, a klatka schodowe nie kończyłaby się ślepym zaułkiem jak obecnie.
6. Podczas renowacji zaprzepaszczono szansę odtworzenia oryginalnych przebiegów ciągów komunikacyjnych. Chodzi głównie o pomieszczenia, w których znajdowały się schody na piętro. Obecne lokalizacje schodów nie pokrywają się z lokalizacjami historycznymi. Jest to ewidentne pomniejszenie autentyzmu funkcjonalnego obiektu.
7. Poza istotnymi błędami konstrukcyjnymi odbudowa przyczyniła się do pomniejszenia wartości estetycznych ruin. Szczególnie myślę tu o wizerunku przypór wieży bramnej. Mogą one pretendować do wzorca estetycznej degradacji zabytku. Do tej pory pierwszoplanowym destruktorem estetyki był daszek na wieży głównej tzw. parasolka, renowacja „wzbogaciła” ruiny o specyficzne szkarpy. Do degradacji estetycznej zabytku dochodzi gdy nowe elementy ostro kontrastują ze startymi, zamiast stanowić harmonijne uzupełnienie. Faktura tworzona przez łamany wapień mocno kontrastuje z gładką i kształtną okładziną przypór. Dodatkowo niefortunnie został dobrany kolor płyt oraz sposób ich ułożenia (szczególnie na północnej przyporze). Troską konserwatora powinno być przywrócenie szkarpom oryginalnych okładzin. Wiele z nich odnaleziono podczas badań archeologicznych w 2015 r., inne zalegają u podnóża południowej przypory. Niestety, żadna z nich nie wróciła na swoje miejsce.
8. Odtworzone otwory okienne i bramy zaopatrzono w kraty, które wykonano z płaskowników co nadaje im współczesny charakter. W skrzydle południowym znajduje się inny rodzaj krat, który lepiej nawiązują do dawnych wzorców. Dodatkowo nowe kraty w wejściu na zamek górny i w bramie głównej zostały nowocześnie zamontowane. Jest to bardziej przejawem oszczędność czasu i środków niż dbałości o wierność historycznym rozwiązaniom.
9. Wyrazem braku rozeznania i poszanowania oryginalnych elementów zamku było pominięcie w pracach zabezpieczających przypory muru obwodowego od strony północno-zachodniej. Nie tylko nie objęto jej projektem, ale podczas układania instalacji odgromowej została częściowo zniszczona przekopem.
10. Nie dokończono działań konserwatorskich na licu zachodnim przypory południowej wieży bramnej. Pozostawiono bez zabezpieczenia strzępia muru łączącego basteję z przyporą. Nie dokończono również uzupełniania zaprawy między okładzinami z piaskowca.
11. Ekipa budowlana nie posiadała fachowców zdolnych do realizacji zadań stricte konserwatorskich i rekonstrukcyjnych. Świadczą o tym nieumiejętne rekonstrukcje m.in. łuków w przejeździe bramnym, okna piwnicy, przewodu kominowego w pomieszczeniu kredensu oraz konserwacja lica przypór (niestaranne uzupełnienia zaprawy między okładzinami). Wśród pracowników nie było najprawdopodobniej kamieniarzy i brukarzy. Kamienie obrabiano jedynie z grubsza. W całej renowacji nie znajdziemy przykładu starannej obróbki kamieniarskiej. Przy układaniu bruku nie wzięto pod uwagę wzorca jakim jest oryginalny fragment w części południowo-zachodniej dziedzińca. Nie wyprofilowano należycie płaszczyzn spływu, nie udało się nawet odtworzyć dawnej formy i jednolitego przebiegu rynsztoku centralnego.
12. Porażką należy określić odtworzenie południowo-zachodniego narożnika muru obwodowego. Na historycznej rycinie E. Dahlbergha posiadał on ostrą krawędź, która wyraźnie odcinała światło od cienia. Obecnie w tym miejscu znajduje się obłe zagięcie muru, na którym światło rozprasza się w różnych kierunkach. „Narożnik ” nie trzyma pionu i w górnej części wysunięte jest na zewnątrz. Wykonawca nie potrafił odtworzyć oryginalnego wyglądu narożnika choć dysponował jego elementami w postaci staranie obrobionych ciosów kamiennych.
Wizualne przejawy niskiej jakości prac murarskich potwierdziła zima. Choć nie wystąpiły uciążliwe wahania temperatur ani obfite opady, świeżo wzniesione mury doznały licznych uszczerbków. W kamieniach pojawiły się głębokie pęknięcia i odpryski, które na wiosnę gęsto zaścielały podnóże murów.
13. Wzniesienie przypór przy wieży głównej to pomysł, który narodził się podczas trwania renowacji. Rzekomo mają one stabilizować mur obwodowy dochodzący do wieży. Uzupełnieniem przypór są dwie metalowe ramy zainstalowane w wejściu na wieżę. Przed remontem mgr inż. T. Bagiński wykonał analizę stateczności wieży, w której stwierdził, że „Aktualnie nie ma potrzeby podejmowania żadnych działań remontowych konstrukcji nośnej wieży zamkowej , ponieważ jej stabilność jest [w] pełni zachowana. Wskazane jest natomiast zwrócenie uwagi na powierzchniowe zarysowania i spękania lica elewacyjnego murów obwodowych wieży oraz ogniska degradacji granularnej substancji murowej na elewacji (…) Zaleca się ich likwidację metodą przemurowania.” W analizie nie ma więc mowy o ustawianiu przypór ani ram, kolejnych elementów zakłócających i tak już nadwyrężoną estetykę ruin.
14. Ostatnią z wyszczególnionych nieprawidłowości jest pozostawienie przez ekipę budowlaną grubej warstwy ziemi i gruzu w zatoce znajdującej się między południową przyporą wieży bramnej a murem obwodowym. Cała ta masa napiera na ogrodzenie zabezpieczające, które z czasem będzie słabło.
PODSUMOWANIE
Niektóre działania wobec zabytku można ocenić natychmiast, inne po wnikliwej obserwacji i upływie czasu. Dopiero po kilku zimach przekonamy się czy wdrożone działania rzeczywiście zabezpieczyły ruiny, a nie przyczyniły się do ich degradacji. Istnieje wiele przykładów przedsięwzięć konserwatorskich, które wbrew intencjom, doprowadzały do pogorszenia kondycji zabezpieczanych obiektów. W przypadku zabytków architektonicznych oprócz profesjonalnego wykonania prac konserwatorskich i budowlanych liczy się zachowanie wierności oryginalnym materiałom, historycznym rozwiązaniom konstrukcyjnym i funkcjonalnym oraz dawnej formie. Warunkom tym można sprostać dysponując możliwie pełną wiedzę o obiekcie (przełożoną na projekt), wykwalifikowanymi pracownikami oraz fachowym i stałym (nieokazjonalnym) nadzorem. Obserwując efekty prac na zamku Iłża należy uznać, że wystąpił deficyt wszystkich wymienionych czynników. Projekt obarczony błędnymi koncepcjami, złe wykonawstwo i niedostateczny nadzór wpłynęły niekorzystnie na przebieg renowacji, która przybrała charakter niszczący, likwidując cechy autentycznych rozwiązań konstrukcyjnych i funkcjonalnych. Zmieniła także nadmiernie formę ruin, degradując ich malowniczość i niepowtarzalność, pochłonęła elementy oryginalne i usunęła patynę dawności. Końcowym efektem tych przemian jest pomniejszenie wartości historycznej, naukowej i artystycznej obiektu, tym samym ogólnej wartość zabytku.
Ochrona ruin zamków średniowiecznych jest zadaniem złożonym i trudnym. Każdy z nich niszczeje w specyficznych warunkach przyrodniczych i takie samo musi być też podejście konserwatorskie, dopasowane do konkretnych okoliczności i miejsc. Dla wielu osób ruiny nie mają większej wartości i są traktowane dosłownie jak „kupa gruzu”. Nie zasługują na ochronę, bo co właściwie w nich chronić? Właśnie główny problem tkwi w tym aby ruina poprzez konserwację nie rozleciała się, a została utrwalona. Po to też wymyślono termin ruiny trwałej. Obiekty zaklasyfikowane do tej grupy, chronione są zarówno przed całkowitym zniszczeniem jak i przed pokusą odbudowy.
Jaki ważny przymiot posiadają ruiny, że tak stanowczo walczą o nie konserwatorzy, nie pozwalając na ich odbudowę, by nie stały się „nowymi zamkami”. Fundamentalną wartością ruin zamków jest ich autentyczność – prawdziwość. Z niej z kolei wynikają wartości naukowe i historyczne, które stanowią, że dany obiekt możemy nazwać zabytkiem. Poza tym ruiny są niepowtarzalnym układem estetycznym, tworzonym długie lata przez relacje człowieka i przyrody. Jest to dzieło sztuki jedyne w swojej formie i treści, które często staje się źródłem przeżyć emocjonalnych i artystycznych.
Współczesne zasady ochrony ruin, poza działaniami ściśle konserwatorskimi, dopuszczają pewien zakres rekonstrukcji, ale zachowującej autentyzm ruin. Warunek ten jest spełniony jeżeli dobudowania zawierają się w dawnej formie obiektu, są wykonane z takiego samego budulca wraz z zastosowaniem identycznych rozwiązań konstrukcyjnych i technologii jakie miała rekonstruowana architektura. Autentyzm wyraża się również w zachowaniu albo odtwarzaniu układów funkcjonalnych, np. ciągów komunikacyjnych. Nowe elementy (dobudowane) nie powinny dominować nad starymi ani nadmiernie zmieniać krajobrazu. Pogodzenie wszystkich zasad ochrony ruin zamków wymaga nie tylko dużej wiedzy specjalistycznej, ale i wyczucia estetycznego. Dla zminimalizowania możliwość popełnienia błędów w projektowaniu przemian powinno powoływać się kolegia opiniotwórcze, które lepiej i trafniej niż jedna osoba mogą ustalić skalę przekształceń ruin. Praktyka wydaje się jednak inna, gdyż mamy wiele przykładów niewłaściwych działań konserwatorsko-rekonstrukcyjnych ruin zamków.
Obecnie jesteśmy świadkami rozpoczęcia prac mających na celu odtworzenie i konserwację części murów zamku górnego. Każdy, komu leży na sercu dobro Zamku Iłża powinien odczuć ulgę, bo wreszcie jego destrukcja zostanie powstrzymana. Entuzjazm jednak przygasa po dokładniejszym zapoznaniu się projektem. Można w nim dostrzec wiele błędów i braków, świadczących o niedostatecznym rozpoznaniu historycznej formy obiektu. Rzetelna kwerenda stanowi punkt wyjściowy prac projektowych i jest zalążkiem sukcesu. Im gruntowniejsza wiedza o obiekcie tym bardziej autentyczna rekonstrukcja. Zaznaczmy, że projekt jest wypadkową trójstronnych ustaleń: konserwatora, projektanta i inwestora. Najważniejszy i decydujący głos należy do urzędu konserwatorskiego, który ponosi odpowiedzialność za jakość projektu.
To już trzecia odbudowa murów zamku nie uwzględniająca otworów okiennych. Lokalizacja okien jest możliwa do ustalenia na podstawie archiwalnej dokumentacji inwentarzowej. „Zaślepianie” zamku to już tradycja. W latach 2012-2013 w jednym z pomieszczeń nie zrekonstruowano okna, w innym nie odtworzono strzelnicy. W 2015 r. zapomniano o oknie w wieży głównej, które dopiero później zostało wykute. Obecny projekt pomija aż pięć otworów okiennych, które powinny znaleźć się w zaplanowanych rekonstrukcjach murów: elewacja 1-1 (okno w kuchni), elewacja 3-3 (okno w kredensie), elewacja 5-5 (okno w pomieszczeniu, w którym będą znajdować się schody na górę), elewacja zachodnia (okno klatki schodowej – mogło znajdować na obecnym zakończeniu schodów lub miedzy drugiego a trzecim spocznikiem), i ostatnie nie uwzględnione okno (strzelnica ?) znajdowało się w północnej fasadzie wieży bramnej, odkryte podczas badań w 2015 r. Prawdopodobnie taki sam otwór znajdował się w południowej ścianie wieży. Nie możemy jednak potwierdzić tego domysłu ponieważ nie zachował się oryginalny mur, a inwentarze o tym milczą.
W projekcie nie wykazano także wiedzy o specyficznej formie dwóch rekonstruowanych otworów drzwiowych. Jeżeli dokumentacja pozwala na to, a w tym wypadku pozwala, powinno się skrupulatnie wykorzystać wszelkie informacje, które konkretyzują odtwarzane przestrzenie.
O niedostatecznym rozpoznaniu obiektu świadczą również zaplanowane działania w obrębie pomieszczenia kredensu i bramy głównej. W pierwszym przypadku przewidziane jest położenie nowej posadzki, co stanie się powodem zniszczenia oryginalnej ceglanej posadzki istniejącej jeszcze w tym miejscu. Trzeba podkreślić, że jest to jedyne pomieszczenie na zamku z oryginalnym pawimentem na całej powierzchni. Należy więc dołożyć wszelkich starań aby przeprowadzić renowację zabytkowej posadzki, a następnie wyeksponować ją. Zniszczenie tego oryginalnego elementu wyposażenia będzie wielką stratą dla autentycznej substancji zamku.
W przypadku bramy głównej projekt ogólnie jest błędny. Koncepcja musi zostać wypracowana na bieżąco (oby po wnikliwym rozpoznaniu miejsca). Planowana jest rekonstrukcja portalu bramy głównej. Jeżeli portal będzie zbyt nowy nie zintegruje się estetycznie z resztą obiektu. Należy raczej skupić się na renowacji istniejącej kamieniarki i anastylozie. Przede wszystkim w portalu powinna znaleźć się odnowiona płycina kartuszowa, która obecnie rozczłonkowana leży na dziedzińcu dolnym.
W przejeździe bramnym zachowała się czeluść mostu zwodzonego, czego nie rejestruje projekt. Warto ją zachować w stanie niezasypanym.
Charakter zwieńczenia murów. W przypadku nadbudowy ruin, zakończenie murów powinno być nieregularne, postrzępione jako oznaczenie niekompletności. Postrzępione mury są naturalną cechą ruin i jeśli odbudowujemy je w niepełnej wysokości czy szerokości fakt ten powinien zostać oznaczony mniej lub więcej łamaną linią (np. strzępiami). Błąd równego muru popełniono w 2012 r. przy odbudowie muru obwodowego od południa. Obecnie projekt konsekwentnie brnie w tym samym kierunku co doprowadzi do zubożenia formy ruin, ograniczając ich przebieg głównie do długich linii poziomych i lekko skośnych.
Słabość koncepcji projektu widoczna jest także przez pominięcie autentycznego układu komunikacyjnego, który można było z łatwością odtworzyć. Niezrozumiałe jest budowanie schodów w pomieszczeniu lodowni, gdy obok biegną schody na wieżę. W przeszłości, właśnie nimi wchodziło się także na piętro zamku skrzydła północnego. Podobnie sprawa przedstawia się ze schodami w skrzydle zachodnim. Zamiast zaprojektować je w pomieszczeniu rejterady, w którym autentycznie było wejście na górę, zaplanowane zostały w sąsiednim pomieszczeniu, które nie miało nigdy połączenia z piętrem. Innym dobrym i wydaje się oczywistym rozwiązaniem byłaby budowa drewnianych schodów, jako rekonstrukcja głównej klatki schodowej. Niestety, nie skorzystano z tych rozwiązań, zarzucając w ten sposób możliwość odtworzenia autentycznych ciągów komunikacyjnych.
Efekty rozpoczętych prac na zamku ukształtują jego formę prawdopodobnie na długie lata. Dlatego należy zakończyć z utrwalaniem w jego murach błędów rekonstrukcyjnych i niekompetencji zarządzających obiektem. Jest już dość negatywnych przykładów, począwszy od „parasolki” na wieży głównej, a skończywszy na ostatniej skandalicznej „konserwacji” muru kurtynowego nad kapliczką, budowaniu upiornych murków i wykładaniu skarp kamieniami eratycznymi wyniesionymi z dziedzińca (Czym teraz zostanie wyłożony dziedziniec?). Działania dotyczące zamku powinny być naprawdę dobrze przemyślane, w oparciu o gruntowną wiedzę o obiekcie i właściwe praktyki konserwatorskie.
Nie sposób nie wspomnieć o jeszcze jednej kwestii ważnej dla powodzenia renowacji. Wyrażę ją cytatem z artykułu pt. Opieka nad ruinami Zamku Iłża ( http://www.ilzahistoria.pl/aktualnosci/opieka-i-konserwacja-zamku-ilza/ ): „Pomijając wady samych projektów, przyczyna większości popełnionych błędów leżała w braku rzeczywistego nadzoru budowlanego i konserwatorskiego”.
Odwiedzając miejsca historyczne spotykamy często obiekty,
które dotrwały do naszych czasów w formie ruin. Takie spotkania budzą emocje i
refleksje, zastanawiamy się jak doszło do tego, że to co kiedyś było wielkie i wspaniałe
dziś jest tylko złomem murów zatopionym w bujnej roślinności. Pobudzają także
naszą wyobraźnię, która przede wszystkim chce zobaczyć jak obiekt wyglądał w latach
swojej świetności. Próba mentalnej rekonstrukcji jest bardzo pociągająca gdyż daje poczucie
bycia odkrywcą i twórcą. Jeżeli rekonstrukcja ma być poważna i autentyczna należy
zapoznać się najpierw z wszelkimi materiałami źródłowymi – grafikami i opisami obiektu.
Pozyskane w ten sposób informacje należy przeanalizować, porównać poddać
krytycznej ocenie by wyłuskać istotę przekazu.
Ruiny Zamku
Iłża są dobrym przykładem do ćwiczenia wyobraźni. Poczyńmy więc próbę odbudowy kilku przestrzeni i elementów
wyposażenia zamku na podstawie
materiałów źródłowych. Wygląd zewnętrzny zamku iłżeckiego w okresie jego
funcjonowania znany jest z dwóch rycin. Pierwsza pochodząca z połowy XVII
w. autorstwa Eryka Dahlbergha, druga
datowana na koniec XVIII w. lecz w XX wiecznym odrysie prof. Czesława Thullie. Obie grafiki są
wiarygodne i prezentują budowlę z podobnej perspektywy, od strony miasta.
Rysunek prof. Thullie jest bardziej szczegółowy, dzięki czemu możemy bliżej
rozpoznać formy attyk i bram.
Każdy obiekt oprócz strony zewnętrznej posiada wnętrze, które ze względu na ograniczony ogląd stanowi pewną tajemnicę. Tej regule podlegał również Zamek Iłża. Niestety jak do tej pory nie odnaleziono żadnego planu czy rysunku prezentującego jego przestrzeń wewnętrzną, Zachowały się natomiast źródła pisane – inwentarze zamkowe, które po części rekompensują brak wizerunków. Obecnie znanych jest sześć takich dokumentów z lat: 1630, 1644, 1653, 1668, 1747, 1789. Każdy z nich w różnym stopniu rejestrował wygląd zamkowych obiektów i pomieszczeń, ich wystrój i wyposażenie. Lustratorzy najwięcej miejsca poświęcili opisom stałych elementów budowli takim jak drzwi, okna, piece, kominy, pułapy i podłogi. Inwentarze nie wystarczą do pełnego zobrazowania przestrzeni dawnego zamku. Pozwalają jedynie na fragmentaryczną rekonstrukcję. Dla łatwiejszej lokalizacji omawianych przestrzeni do artykułu dołączono rzuty poziome zamku górnego.
Zamek składał się z dwóch członów, zamku górnego i zamku dolnego, zwanego również przygródkiem. Zamek górny został wzniesiony z miejscowego kamienia wapiennego. Był otynkowany zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz. Zabudowa przygródka wykonana była w większości z drewna, jedynie od strony wschodniej (Dom Starosty) i zachodniej wzniesiono mury i budynki murowane.
Poznawanie dawnego zamku rozpocznijmy od kapliczki na zachodnim skraju wzniesienia i przy drodze wjazdowej prowadzącej od miasta. Kapliczkę możemy określić jako obiekt graniczny, gdyż przy niej rozpoczynały się fortyfikacje zamku. Dochodziły do niej dwa parkany, w jednym z nich były wrota wjezdne, w drugim furtka dla podchodzących od strony miasta. Kapliczka istniała już w 1630 r. Wtedy miała dwie ściany z drewna i zatyłek murowany, pobita była gontem. Wewnątrz znajdował się obraz Matki Boskiej Bolesnej. W 1644 r. obraz był ozdobiony rzeźbionym aniołkiem z herbem Snopek, kardynała Jana Alberta Wazy. W 1747 r. obrazowi towarzyszył herb Łabędź, należący do bp. Andrzeja Trzebickiego. Prawdopodobnie w 1782 r. kapliczka zyskała obecną formę. Jej mury zostały wzmocnione czterema ankrami a dach pobito nowym gontem. W tym czasie z obrazem związany był herb Junosza należący do bp. Andrzeja Stanisława Załuskiego. W bezpośredniej bliskości kapliczki znajdował się krzyż z nakryciem i figurą Chrystusa.
Bramy
Zamek posiadał 5 bram, jedną od strony zachodniej, dwie od strony wschodniej i dwie do zamku górnego. Dodatkowo przed bramą zachodnią przy kapliczce znajdowały się drewniane wrota, o których już wspomniano wyżej. Brama zachodnia z furtą usytuowana była w murze kurtynowym w bliskości bastei zachodniej. Poprzedzało ją drewniane pomieszczenie nakryte banią. Nad bramą widniał herb Ostoja należący do bp. Marcina Szyszkowskiego. Wstępując do zamku od wschodu, pierwsza brama z mostem zwodzonym prowadziła do bastionu bramnego. Z bastionu do zamku dolnego prowadził most stały, dochodzący do bramy wschodniej z furtą. Na bramie umieszczona była tablica z herbem Grabie i datą 1737 jako poświadczenie remontu dokonanego przez kardynała Jana Aleksandra Lipskiego.
Dwie bramy z podzamcza do zamku górnego miały podobny wystrój uformowany w okresie pontyfikatu bp. M. Szyszkowskiego. Pierwsza z bram znajdowała się w wieży przedzamkowej. Posiadała trójkątny naczółek wsparty na kolumnach, wewnątrz którego mieszczony był kartusz z herbem Ostoja. W 1668 r. bramę poprzedzał most zwodzony, podnoszony za pomocą liny i kołowrotu. Druga brama (główna) znajdowała się w wieży bramnej. Podobnie jak do poprzedniej, dostęp do niej prowadził przez most zwodzony, posiadała również zbliżoną formę architektoniczną – trójkątny naczółek z herbem Ostoja, wsparty na kolumnach spowitych motywem roślinnym. Pod naczółkiem na belce znajdował się napis MARTINVS SZYSZKOWSKI EPISCOPVS CRACOVIENSIS A.D. 1618.[1] Obronność wjazdu wzmacniana była sąsiedztwem południowo-zachodniej baszty. W 1653 r. drewniane wrota bramy obite były blachą i żelaznymi pasami. Ozdobione były ciętymi z blachy, malowanymi herbami i różami. Wrota posiadały rygiel, zaporę i wielki zamek.
Przejazd bramny wyłożony był kocimi łbami. Po bokach znajdowały się dwie ławy, nad którymi przymocowano listwy do zawieszania strzelb. Prawdopodobnie w obu ścianach bocznych wieży znajdowało się po jednym otworze okiennym umożliwiającym obserwacje flanek.
Wschody na piętro
Na górną kondygnację zamku można było się dostać trzema wschodami. Główna i reprezentacyjna klatka schodowa rozpoczynała się w przejeździe bramnym a kończyła w sieni (pomieszczenie I), miała przebieg spiralny i była sklepiona . Wchodziło się do niej przez odrzwia ozdobione herbem Ostoja. W pobliżu wejścia znajdowała się latarnia. Po każdym czterostopniowym biegu występował spocznik i zmiana kierunku klatki o 90° w lewo (idąc od dołu). Całą klatkę schodową oświetlały prawdopodobnie cztery okratowane okna.
Drugi wschod rozpoczynał się wyjściem przed wieżą główną. Drzwi do niego były zakończone półokrągło a odrzwia ozdobione herbem Ostoja. Schody biegły prosto do spocznika, skąd rozdzielały się, w lewo prowadziły do pokoi pańskich a w prawo na wieżę i piętro skrzydła południowego. Trzeci wschod znajdował się w maziarni (pomieszczenie IX). Miał formę prostych drewnianych schodów, które dochodziły do drzwi w podłodze pomieszczenia XIII (piętro).
Piece i kominy
Większość pomieszczeń piętra zamku górnego posiadało urządzenia grzewcze w postaci kominków i pieców, które najczęściej sąsiadowały ze sobą. W pokojach pańskich (skrzydło zachodnie i część skrzydła północnego) piece i kominki były bardziej reprezentacyjne. Np. w pomieszczeniu II w 1630 r. znajdował się piec malowany lazurowy na fundamencie i gałkach kamiennych. W 1644 opisany jest jako piec wielki biały na lazurowym dnie, a w 1653 jako piec biały, wielki na fundamencie z kamienia ciosanego. W 1668 lustrator określa piec w tym miejscu jako małogoski, a w 1747 nazwany jest piecem gdańskim. W III pomieszczeniu piec gdański pojawia się dopiero w dokumencie z 1668 r. , a wcześniejsze opisy wymieniają tylko obecność komina. W IV pomieszczeniu był piec malowany z herbami na kaflach wielkich (1653) a kolejne lustracje (1668 i 1747) mówią o piecu gdańskim. W pomieszczeniu XIV był piec zbudowany z dużych białych kafli malowanych na żółto z herbami bp. Szyszkowskiego (Ostoja). Jego podstawą było cztery lwy. W pomieszczeniu znajdował się także komin szafiasty ozdobiony sztukaterią, herbem Ostoja i kamiennym lwem.
W budynkach zamku
dolnego znajdowały się piece, które nie tylko służyły do ogrzewania pomieszczeń
ale także do przygotowywania posiłków. W 1630 r. pisarz zarejestrował obecność pieców
garnczarskiech i chlebowych. Pożywienie przyrządzano również w kominach z
blachą.
Kaplice
Głównym zadaniem zamku średniowiecznego była ochrona życia i majątku właściciela i jego poddanych. Grube i wysokie mury, fosy, mosty zwodzone itp. utrudniały fizyczny dostęp do wnętrza twierdzy. Istniały także zabezpieczenia w wymiarze duchowym, które miały blokować przestrzeń zamku na zło i wzmacniać morale obrońców podczas oblężenia. Tradycja ochrony obiektów obronnych przed mocami zła sięga starożytnych cywilizacjach Egiptu, Mezopotamii, Rzymu i Grecji. Była ona realizowana poprzez wznoszenie w bramach lub w ciągach murów obronnych kapliczek z bóstwami a później z ikonami i wizerunkami świętych. Także dawni Słowianie widzieli potrzebę magicznej ochrony swoich domostw i grodów składając w ich fundamentach ofiary zakładzinowe. Chrystianizacja nie wyparła pogańskich tradycji związanych z protekcją duchową miejsc obronnych. W średniowiecznej architekturze militaris szczególne znaczenia przywiązywano do obronności bram. Wierzono, że przez nie do wnętrza obiektu może przedostać się zarówno realny wróg jak i zło duchowe. Z tego powodu rozpowszechnił się zwyczaj umieszczania w bramach budowli obronnych kaplic lub wizerunków świętych. Zamek Iłża jest egzemplifikacją tego zwyczaju. Jedna z jego dwóch kaplic znajdowała się w wieży bramnej zamku górnego. Mogła posiadać patronat związany z Maryją. Lustrator w 1653 r. wspomniał, że w ołtarzu znajdował się obraz Najświętszej Panny Dziewicy, nie określając bliższych cech wizerunku. Oprócz niewielkiego ołtarza do wyposażenia kaplicy należały dwa klęczniki z podnóżkami. Pomieszczenie było sklepione i całe malowane, posiadało trzy okna i posadzkę z cegły. Do kaplicy wchodziło się przez ozdobne drzwi w formie kraty, ujęte w drewniany portal z facjatą (naczółkiem).
Druga kaplica znajdowała się na zamku dolnym w pobliżu północno-zachodniego narożnika. Stanowiła przybudówkę budynku pańskiego. Posiadała konstrukcję drewnianą, o czterech oknach z żelaznymi prętami. Zwieńczona była banią pobitą gontem, nad którą górował krzyż. W pomieszczeniu znajdował się murowany ołtarzyk z obrazem św. Sebastiana w 1644 r., a w 1653 r. Matki Boskiej Bolesnej i dwoma innymi obrazami na blasze (tryptyk?).[2] Na ścianach wisiały jeszcze dwa obrazy wykonane na papierze. Kaplica zamku dolnego uległa zniszczeniu podczas potopu szwedzkiego i nie została odbudowana. Pojawiła się natomiast druga kaplica na zamku górnym (pomieszczenie VI na piętrze). Posiadała mały ołtarzyk z obrazem na marmurze przedstawiającym św. Szczepana. Przy nim zawieszone były srebrne wota (10 szt.). W kaplicy był też obraz z wizerunkiem Maryi w zielonych ramach ze złoconymi brzegami.
Malatura
Ściany pomieszczeń zamku górnego malowane były jedynie na krańcach przylegających do stropu (na szerokość 1 łokcia). Pozostała powierzchnia murów mogła być jedynie bielona. Prawdopodobnie malaturę miały zastępować tkaniny bądź dywany. Większość pomieszczeń posiadało listwy do zawieszania materii. Odmiennie traktowano sufity, które malowano w całości (wraz z górnym krańcem ścian). Dwa pomieszczenia zamku górnego wyróżniały się malaturą – kaplica (pomieszczenie XVI) i pokój pański (pomieszczenie IV piętra). Lustrator z 1644 r. w opisie kaplicy, w pierwszej kolejności zauważa, ze jest malowana, w 1653 r. i 1668 r. pisarze jednomyślnie uważają, że jest porządnie malowana, lustrator w 1747 pisze o starym malowaniu. Nie posiadamy żadnych przekazów o treści malowideł. Można jedynie domniemać, że kaplica w zamku biskupów krakowskich posiadała malaturę na dobrym poziomie artystycznym, która zawierała także przekaz ideowy. Wyjątkowe są informacje o wystroju malarskim pomieszczenia IV. Dwa inwentarze (1668, 1747) mówią o treści malowideł, mianowicie na ścianach pod sufitem namalowano postacie czterech doktorów Kościoła z nieokreślonymi bliżej napisami.[3]
W dokumentach inwentarzowych odnaleziono jeszcze jedną osobliwą informację o malaturach. W izbie stołowej (pom. II piętra) znajdował się siestrzan, na którym po obu jego stronach były wymalowane herby Ostoja i Łabędź. Poza tym często powtarza się przekaz o drzwiach malowanych ale nie określano ich koloru. Inne elementy drewniane (okiennice, szafy) były malowane na zielono i szaro. Tylko w jednym przypadku podano że drzwi metalowe były pomalowane na czerwono. Tę samą barwę posiadała blacha na świeżo wyremontowanym dachu wieży głównej (1668).
Omawiając malatury zamku należy wspomnieć o zdobieniach murów zewnętrznych, o których dowiedzieliśmy się niedawno. Podczas badań archeologiczno-architektonicznych zamku w 2015 r. odnaleziono złom muru ceglanego z tynkiem, na którym znajdował się fryz dekoracyjny. Tworzył go czarny pas z podwójnym ciągiem białych półkoli przesuniętych względem siebie i zwróconych łukami na zewnątrz, zamykających w sobie koła z czarnymi rozetami. Fryzy składające się z kombinacji kół, półkoli i rozet były powszechne stosowane w dobie renesansu.
Pułapy
Pomieszczenia dolnej kondygnacji zamku górnego zwano sklepami. Określenie pochodziło od rodzaju stropu, kamiennego sklepienia w formie kolebki. W pomieszczeniu II i III parteru zachowały się dolne fragmenty łuków kolebki. Sklepienie kolebkowe zastosowano we wszystkich zamkowych piwnicach. Pierwotnie na zamku górnym piwnice posiadały stropy drewniane, które dopiero podczas przebudowy zostały zastąpione kamienną kolebką. Sklepione były również pomieszczenia w wieży bramnej. Ze względu na ich plan centralny sklepienia mogły posiadać charakter krzyżowo-żebrowy.
Pomieszczenia
piętra zamku górnego i kuchni przykryte zostały stropami drewnianymi.
W dwóch przypadkach lustratorzy wspominają o obecności siestrzanów.
Podłogi
Pomieszczenia zamku górnego wyłożone były trzema rodzajami materiałów: płytki ceramiczne (przez lustratorów nazywane kamieniem), cegła i drewno. Płytki ceramiczne posiadały kształt kwadratu o wymiarach ok. 20x20x4 cm. W większości występowały w barwie białej ale niektóre pokryte były polewą brązową bądź zieloną.
Płytki ceglane miały różne rozmiary i układane były na różne sposoby. Na przykład w pomieszczenie III parteru płytki o wymiarach ok. 25 cm na 19 cm (grubość ok. 5 cm) ułożone były na prosto, natomiast na spocznikach głównej klatki schodowej tworzyły jodełkę, a w pomieszczenie I parteru – kredensie, płytki o wymiarach ok. 27 na 14 cm ułożone były w „cegiełkę” (pasy z przesunięciem).[4] Informacja o podłogach drewnianych w zamku górnym pojawiają się dopiero w inwentarzu z 1668 r. Najpierw zostały zainstalowane jedynie w dwóch pokojach pańskich (pomieszczenie III i IV). Inwentarz z 1789 wymienia dodatkowe dwa pomieszczenia – pom. II gdzie posadzka z ukosa dawana i pom. XIV z posadzką w tafle drewniane.
Natomiast na
zamku dolnym zdecydowana większość pomieszczeń posiadało podłogi z prostych tarcic.
Heraldyka
Dokumenty inwentarzowe wskazują na istnienie w przestrzeni zamku sześciu rodzajów herbów. Najliczniej reprezentowany był znak rodowy bp. Marcina Szyszkowskiego – Ostoja. Znajdował się w następujących miejscach: 1) portal bramy zachodniej, 2) naczółek bramy w wieży przedzamkowej, 3) naczółek bramy w wieży bramnej, 4) portal wejścia do głównej klatki schodowej, 5) odrzwia z klatki schodowej do I pomieszczenia na piętrze, 6) kominek i piec w pomieszczeniu XIV piętra, 7) Portal wejścia z dziedzińca na wschod do wieży głównej, 8) siestrzan w pomieszczeniu II piętra, 9) odrzwia prowadzące z pomieszczenia III do IV na piętrze, 10) piec w mieszkaniu pisarskim zamku dolnego (zbudowany ze starych kafli w 1745 r.)[5]
Herb Łabędź należący do bp. Andrzeja Trzebickiego można było odnaleźć na: 1) siestrzanie w pomieszczeniu II piętra, 2) chorągiewce zwieńczającej iglicę dachu wieży głównej, 3) tablicy upamiętniającej remont zamku z 1670 r., zainstalowanej prawdopodobnie nad przejazdem bramnym od strony dziedzińca na zamku górnym 4) na odrzwiach między IV a V pomieszczeniem piętra, 5) na obrazie w kapliczce.
Herb Nałęcz
należący do bp. Piotra Gembickiego znajdował się w: 1) oknach budynku pańskiego
na zamku niskim, 2) na kaflach pieca w tym samym budynku.
Jednokrotnie zarejestrowano występowanie herbów Junosza (bp. Andrzeja Załuskiego) – obraz w zamkowej kapliczce; Grabie (kardynała Jana A. Lipskiego) – na tablicy upamiętniającej remont, przy bramie wschodniej; Snopek (kardynała Jana Alberta Waza) przy obrazie w zamkowej kapliczce.
Inwentarz z
1653 r. wspomina o istnieniu pieca z malowanymi herbami w pomieszczeniu V
piętra, ale nie określa ich nazwy. Podobna sytuacja dotyczy wrót bramy w wieży
bramnej, które były herbami z
blachy rzniętemi przyozdobione.
W przestrzeni zamku znajdowało się znacznie więcej pamiątek heraldycznych, których pisarze nie zauważyli, bądź nie opisali. Przykładem tego jest herb bp. Jana z Radliczyc – Korab, którego pozostałości jeszcze dziś można dostrzec na wieży głównej. W 2015 r. podczas prac archeologicznych odnaleziono fragmenty kafli z herbami: Nowina, Odrowąż, Leliwa, Nałęcz, Jastrzębiec.
Okna
Okno pełniło bardzo ważną rolę. Przez nie dostawało się do wnętrza budowli światło i powietrze. Ze względu na obronny charakter zamku górnego ilość otworów na zewnątrz w jego dolnej kondygnacji została ograniczona do koniecznego minimum. Na tym poziomie (od strony zewnętrznej, nie licząc wieży bramnej) zamek posiadał tylko jedno okno i to zabezpieczone podwójną kratą (pomieszczenie III). Poza tym mur obwodowy na parterze miał jeszcze tylko dwa otwory. W pomieszczeniu studni znajdowała się strzelnica zabezpieczona kratą, a w smolarni drzwi tajemnego wyjścia.[6] Światło dzienne do sklepów miało dostęp tylko od strony dziedzińca. Do pięciu pomieszczeń dochodziło przez zakratowane okna, a do trzech (II, IX, XI) przez niewielkie okienka nad drzwiami. Tylko pomieszczenie IV nie posiadało żadnego otworu zapewniającego dostęp światła. Pełniło ono funkcję lodowni.
W wielu oknach zamku stosowano kraty. Na zamku górnym posiadały je okna parteru od strony dziedzińca i okna piętra od zewnątrz. Wolne od krat były okna piętra wychodzące na dziedziniec. Nieokratowane były również zewnętrzne okna pokoi pańskich (pomieszczenie III , IV i V), które w zamian zaopatrzone były w wewnętrzne okiennice pomalowane na zielono (1668). Większość okien na zamku miało charakter częściowo otwieranych lub nieotwieranych. Oznacza to, że np. górna część okna była zamocowana na stałe a tylko dolne kwatery posiadały zawiasy. Niekiedy ruchome kwatery zamiast szkła wypełnione były gontami. Do szklenia okien używano tzw. błon szklanych, czyli niewielkich szybek łączonych ołowiem. W XVI i XVII stuleciu najczęściej używano błon w kształcie sześciobocznym lub ośmiobocznym. Okna pokoi pańskich posiadały więcej kwater otwieranych i wypełnione były szkłem lepszej jakości (większe szyby i bardziej przeźroczyste). W 1644 w pom. IV piętra znajdowały się szyby francuskie niemałe, przeźroczyste. Natomiast pomieszczenie III piętra miało okien cztery wysokich, przeźroczystych.
W murach zamku przetrwał
jeden z oryginalnych parapetów. Zachowały się oznaczenia szerokości okna (104
cm) i otwory po 5 metalowych prętach.
Pręty posiadały przekrój kwadratu o boku 2,5 cm i były rozmieszczone co 15 cm. Prawdopodobnie
okna pozostałych sklepów miały ten sam wygląd i zbliżone wymiary, podobnie jak i
odrzwia.
Drzwi
Drzwi były
najczęściej opisywanym elementami wyposażenia zamku. Charakterystyki sporządzano według schematu, które na początku
podawały informację o materiale z
którego zostały wykonane – drzewo (czasami określano gatunek), żelazo;
następnie rodzaj drzwi i wykończenie – fasowane, futrowane, listwowane,
stoczyste, kraciane, malowane, obite blachą;
sposób osadzenia w odrzwiach (bieguny, zawiasy); na koniec wymieniano
wszystkie akcesoria w jakie były wyposażone
(antaba, wrzeciądz, klamka, zamek, kuna, hak, skobel, zapora). Pisarze czasami używali określeń dotyczących
jakości wykonania. Pisząc o drzwiach stolarskiej roboty – sygnalizowali, że
drzwi są zrobione przez fachowca zgodnie z zasadami sztuki. Natomiast dla drzwi słabszej jakości używali określenia
prostej roboty.
Na zamku drzwi były wykonane z drewna. Tylko jedne drzwi drewniane obite były blachą (do pomieszczenia X na parterze) i jedne drzwi w całości wykonane były z żelaza (do pomieszczenia II – skarbiec). Na piętrze zamku górnego drzwi posiadały klamki i ślepe zamki, zaopatrzone były również w antaby i wrzeciądze. Zdecydowana większość drzwi była malowana i na zawiasach, jedynie kilka (w pomieszczeniach zamku dolnego) było osadzonych na biegunach. W inwentarzu 1630 r. na zamku górnym wyszczególniono dwoje drzwi dwoistych (dwuskrzydłowych). Jedne znajdowały się między główną klatką schodową a sienią (pom. I), drugie między sienią do kaplicą. Drzwi do kaplicy były kraciaste i miały wewnętrzny zamek. Zostały osadzone w drewnianym portalu z naczółkiem, który być może nawiązywał do formy naczółków bramnych.
Lustrator w
1653 r. zwrócił uwagę, że do pomieszczenia III (skarbiec drugi) są drzwi dębowe, potężne. Na pewno tę samą
cechę musiały posiadać pierwotne drzwi
do wieży głównej, które w razie potrzeby miały stanowić przeszkodę trudną do
sforsowania. W zamku gotyckim odrzwia wykonane były z kamienia wapiennego. Fragmenty
pierwotnych portali zachowały się w
wieży głównej i w przejściu między II a III pom. parteru.[7]
Przebudowa renesansowa wprowadziła framugi z piaskowca, z typowymi dla tego
okresu żłobieniami. W pokojach pańskich dwa
portale wykonane były z marmuru. Niektóre odrzwia w nadprożach ozdobione
były herbami. Portale do klatek schodowych
(głównej i na wieżę) były zakończone półokrągło.
Jakie były wymiary otworów drzwiowych? Zachowane fragmenty portali wskazują, że światło między węgarami miało od 92 cm do 104 cm. natomiast odległość progu od nadproża wynosiła ok. 200 cm.
Meble, sprzęty, narzędzia
Trzy z sześciu dokumentów lustracyjnych szczegółowo zajmują się zamkowymi sprzętami. Jednak listy, które zawierają nie są długie. Wydaje się, że tak znaczący obiekt powinien posiadać większy zasób mebli, sprzętów, narzędzi i inwentarza żywego. Trzeba jednak pamiętać, że spisy dotyczyły wyłącznie własności kościelnej i nie obejmowały dóbr prywatnych, należących do stałych mieszkańców zamku. Na co dzień w zamku nie było też przedmiotów osobistych biskupów. Pojawiały się dopiero wraz z przybyciem dostojników do rezydencji. Cechą znamienną posługi biskupów krakowskich było ustawiczne podróżowanie po rozległej diecezji. Dla zapewnienia odpowiednio godnych warunków pobytu w często zmieniających się miejscach postoju, biskupowi towarzyszył pokaźnym bagaż sprzętów i rzeczy osobistych.
Powszednie wyposażenie iłżeckiego zamku w meble było bardzo skromne. Ograniczało się głównie do stołów, ław i zydli. Do stałego wyposażenia należały również tzw. służby czyli duże kredensy, przeznaczane dla zastaw stołowych i naczyń. Jedynymi bardziej wytwornymi sprzętami były zarejestrowane w inwentarzu z 1668 r. w IV pomieszczeniu piętra zamku górnego – Stolik i krzeseł miększym suknem obitych 3, mniejszych 4.
Statki i sprzęty zamkowe (1644)
(w wykazach zachowano oryginalną pisownię)
stołów wielkich, długich, olszowych – 17
stół mniejszy, okrągły w kwadrat olszowy – 1
stołów sosnowych – 15
stół lipowy – 1
zydlików z poręczami na 2 osobie każdy – 8
zydle z poręczami długie, każdy na osób 5 – 3
zydlików nowych z poręczami – 6
zydlików starszych dawnych z poręczami – 35
ława na 5 osób, poręcza nie ma – 1
beczka wodna, w której wożą wodę
cebrów – 2, cebretek – 2
koryt 2 na solenie połci
sanki żelazne do pieca albo kładzenia drew
skrzyń 2 do wożenia wapna albo piasku, nowe in A[nno] 1644 sporządzone
kary do wożenia wody dwie
kara okowana do ciężarów wożenia
forma do ciągnienia świec
korców sandomierskich – jeden okowany o 25 garncach
korzec stary sepry na odmierzanie owsa od poddanych czynszowego
korzec iłżecki do wymiarów
dzieża jedna chlebna jedna, miśnik do naczynia mycia
kiecki niemałe, stare
pił trackich trzy, pilnik stalowy do nich jeden
łańcucha sztuka i druga , obiedwie po 4 łokcie
żelaza kowalskie sposobione przez J.M. Pana Michałowskiego starostę iłżeckiego chcąc postawić kowalnię dla prętszej zawsze wygody zamkowej: naprzód kowadło, półkowadle, kowadełko mniejsze trzecie, goździownica, młotów 3, kleśczy dwie, żelaza do łamania kamieni, drąg żelazny, kijań żelazna, młotki dwa, szybi pięć, klinów sześć
wołów cztery robotnych przy zamku będących zawsze do wożenia wody
Statki zamkowe (1653)
stołów różnych in summa 25
sanki żelazne do łamania kamienia 1
zydlów z poręczami 4, bez poręczów 2
drąg żelazny 1, kuna żelazna 1
zydelków małych z poręczami 24
szybów 5, klinów 6
ław długich 13, krótszych 12
pieł trackich 3, pilnik stalowy 1
beczek rybnych 6, wanienek 4
łańcuch po łokci 4, sztuk 2
koryt do solenia połci 2
kocioł saletry miedziany 1
skrzynia wapienna 1
kowadło do kowania koni 1
kar bosych do wożenia wody 2
szpong 1, goździownica 1
kary z trzema kołami kowanemi 1
młotków małych 2, babka młot 1
korzec sandomierski bosy 1, kowany 1
kleszczy kowalskich 2
cuner [?] sandomierska 1, miarka 1
kłódek do wrót różnych 8
Naczynia przy zamku zostające
(1668)
garniec gorzałczany z rurami, pokrywką 1
fasz leguminowych 3, małych 4, facit 7
cebrzyków małych 4
nieczek do ciast 2
perlik żelazny 1
kaganiec żelazny 1
latarnie w ołów sklana 1
nóż bosy z potrzebami 1
tarcic olszowych n’s 13
beczek leguminowych 19
cebrów nowych 4, starych 1, facit 5
korzec 1, ćwierć 1, miarka 1 kwarta f 4
kilofów żelaznych 3
hankier żelaznych 2
konew 1
ołowi ciągnionego do okien prętów 21
kary do wożenia drzewa 1
katanek z sukna zielonego 4
Istotnym wyposażeniem zamku było uzbrojenie. Najstarsza informacja o arsenale zamkowym pochodzi z fragmentarycznie zachowanego inwentarza z 1577 r. Było wtedy w zamku jedno duże działo o długości 6 i ¼ łokcia, jedno polne półdziało o długości 3 łokci i cztery mniejsze półdziała o tej samej długości. Wszystkie były osadzone na łożach i kołach. W 1630 r. było działek cztery na kołach okowanych, żelazne w łoza osadzone , a w 1644 r. spisano działek cztery śpiżanych z łożami i kołmi, żelaznych działek 4 na kołach kowanych, moździerzów w łożach 3. Znacznie większa ilość broni znajdowała się w zamkowym cekhauzie w 1653 i 1668 r.
Armata zamkowa (1653)
działek spiżowych polnych 4
saletry funtów
13 [ok. 5,2 kg]
działek żelaznych większych 2
siarki funtów 22
[ok. 8,9 kg]
działek żelaznych mniejszych 2
szufel do nabijania działek 7
muszkietów lontowych 17
szabel głowni 26, w pochwach 4
samopałów kszosowych 4
kotłów kozackich 2
mozdżierzów żelaznych 3
bęben piechotny 1
kul żelaznych pospolitych 450
chorągiew kozacka biała z krzyżem ceglastym 1
kul hakownicznych ołowianych 343
chorągiew piechotna płócienna, biała z krzyżem
arasowym 1
kul kobalnych ołowianych 7930
grot do chorągwi kozackiej złocisty na drzewcu
malowanym 1
kul muszkietowych i bandelotnich 2000
prochu kamieni 17 f 25 [ok.
230 kg]
prochu do zapałów funtów 12 [ok. 4,9 kg]
Armata zamkowa (1668)
dział wielkich ze wszystkiemi potrzebami, na wieży 1, w
bramie 5 – facit 6
muszkietów nowych 17, starych 23 – facit 40
rur muszkietowych 8
hantab od muszkietów 2
kajdan 4, dyby 1 – facit 5
motyk żelaznych 16
prochu bareła wielka 1
lutrowanego barełka mniejsza 1
muszkietowego prochu barełki 1/4
hakownic na wieży i w bramie 5
mozdzierz na kole okowanym porzonnym 1
łoz starych od osady muszkietów 12
zamków starych od strzelby 10
łyszka do lania kul 1
łopatek złych połamanych 17
kul ręcznych granatowych 28
kul działkowych 268, mniejszych 260
– facit 528
ołowiu kamieni 5
f 23 [ ok. 74 kg]
Do dziś autorzy opracowań poruszających kwestie wyposażenia zamku opierają się głównie na bałamutnych informacjach zaczerpniętych z XIX wiecznych publikacji.[8] Powielają one legendę o bogatym wystroju komnat, unicestwionym dopiero przez ostatni pożar zamku. Miały wtedy zniszczeć: Rzadki zbiór portretów królów polskich, biskupów krakowskich i innych sławnych Polaków, tudzież obicia, posadzki marmurowe, posągi i inne pomniki, oraz wszystkie ozdoby wspaniałego gmachu tego (…)[9]Z ostatniego inwentarza wiemy, że zamek górny w 1789 r. był poważnie zdewastowany. Nie miał już żadnego wyposażenia poza kilkoma drzwiami, które zastawiały otwory okienne. Tym bardziej nie było tam wtedy żadnych obrazów, posągów, ozdób itp. W każdej legendzie jest jednak ziarno prawdy. Ostatni właściciel zamku biskup Kajetan Sołtyk sprowadził do Iłży księdza – malarza Antoniego Brygierskiego. Artysta podobno na miejscu wykonał portrety wszystkich biskupów krakowskich, które miały wisieć w największej zamkowej sali.[10] Fakt ten mógł mieć miejsce przed 1767 r. a obrazy mogły zostać zniszczone lub wyprowadzone z zamku podczas Konfederacji Barskiej.
Paweł Nowakowski
[1] Inwentarzy z 1789 r. wspomina jedynie o dacie, lecz na zachowanej belce kilkadziesiąt lat temu można było odczytać już dziś niewidoczny tekst.
[2] W 1644 w
ołtarzu znajdował się obraz św. Sebastiana.
[3] Święci:
Augustyn, Ambroży, Hieronim i Grzegorz
[4]
Kompletna posadzka kredensu została odkryta w 2009 r. a następnie przysypana
warstwą piasku. Podczas prac budowlanych w 2018 r. rumosz z murów zrzucano do
pomieszczenia kredensu. Mogło to spowodować popękanie ceglanych płytek. W 2015
r. podczas prac archeologicznych zniszczono fragment dobrze zachowanej posadzki
ceglanej w pomieszczeniu IX
[6] Oprócz
tego dwa okna mogły znajdować się w przejeździe wieży bramnej o czym było już pisane
wyżej.
[7] Gotycki
portal wejścia do wieży głównej charakteryzuje się zakończeniem w formie łuku
gotyckiego obniżonego. Zrekonstruowany został w 2015 r. wg projektu
autora.
[8] Pierwsze
wydawnictwa, w których pojawiły się rzeczone informacje to Przyjaciel Ludu
(patrz niżej) i francuskojęzyczna książka La
Pologne Leonarda Chodźko (podrozdział Ruines du chateaux d’Ilza. s. 376).
[9]
Przyjaciel Ludu, 1835, rok drugi, T. 1, s. 357.
[10] Wł.
Sierakowski, Antoni Brygierski nieznany artysta kielecki, Kielce 1878, s. 8.
W dobie przynależności zamku do biskupstwa krakowskiego był on wielokrotnie remontowany i rozbudowywany. Wynikało to z praktycznych potrzeb gospodarzy, dla których obiekt spełniał szereg różnorodnych funkcji, począwszy od militarnej przez mieszkalną, reprezentacyjną , administracyjną, penitencjarną do gospodarczej. Zamek przeszedł kilka dużych renowacji. Pierwsza o której wiemy, na przełomie XV i XVI w., przeprowadzona została przez bp. Jana Konarskiego; druga, w 2 poł. XVI w. polegała na przebudowie zamku gotyckiego w renesansowy, przeprowadzona została przez bp. Filipa Padniewskiego; trzecia, po pożarze w 1588 r., dokonana przez bp. Piotra Myszkowskiego; czwarta renowacja, została podjęta przez bp. Marcina Szyszkowskiego w 1618 r.; piąta, po zniszczeniach potopu szwedzkiego, zakończona w 1670 r. przez bp. Andrzeja Trzebickiego; szósta, zrealizowana w 1737 r. przez bp. Andrzeja Lipskiego; siódmy remont wykonany został staraniem bp. A. Załuskiego w 1750 r.; ósma, ostatnia odnowa została przeprowadzona kosztem bp. Kajetana Sołtyka w 1782 r. Po tej dacie następuje stopniowa dewastacja przekształcająca zamek w ruinę. W 1873 r. resztki zamczyska zostały zakupione przez księcia Tadeusza Lubomirskiego, który chciał uchronić je przed całkowitym unicestwieniem. Przełom w ratowaniu zabytku dokonał się dopiero w 1907 r. kiedy przyjechał do Iłży Oskar Sosnowski. Architekt zdiagnozował stan ruin i sporządził plan działań konserwatorskich. Prace rozpoczęto trzy lata później. Podmurowano podstawę wieży głównej i wzmocniono przypory dawnej wieży bramnej. W tym czasie obiekt był już własnością Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości . W latach dwudziestych Towarzystwo starało się o kontynuowanie prac renowacyjnych. Z budżetu Ministerstwa Robót Publicznych przeznaczono na ten cel fundusz w wysokości 100 000 marek . Ostatecznie środki te przekazano na ratowania klasztoru na Św. Krzyżu.
Towarzystwo dobrze wywiązywało się ze swoich właścicielskich obowiązków. Widziało „konieczność stałego i bezpośredniego czuwania nad ruinami iłżeckimi”.[1] W tym celu delegowało swoich przedstawicieli. Pierwszym z nich był sędzia pokoju Karol Gantner. Pieczę nad zabytkiem powierzył mu jeszcze poprzedni właściciel, książę Lubomirski. Sprawował tę funkcje do 1921 r. Jego następcą został rejent Stefan Kaleński, późniejszy burmistrz Iłży. Dla Zarządu Towarzystwa było oczywistością ustanowienie osoby odpowiedzialnej za obiekt. Obecność kuratora umożliwiała właściwy dozór i możliwość realizacji programu konserwatorskiego i planu administracyjno-gospodarczego. [2] Na początku lat dwudziestych powstała koncepcja wydzierżawienia wzgórza zamkowego straży ogniowej, wraz z powierzeniem jej opieki nad ruinami. Wszystko było uzgodnione lecz z powodu obstrukcji Stefana Kaleńskiego nie doszło do podpisania umowy. Gdy ruiny zostały zakupione przez gminę Iłża (1927 r.), magistrat „na wzgórzu zamkowym urządził park miejski, zaangażował dozorcę-ogrodnika i zasadził kilka tysięcy drzew dzikich.”[3] Do II wojny światowej nie prowadzono już prac renowacyjnych, skupiono się głównie na pielęgnacji zieleni. Podczas bitwy o Iłżę 8-9 września 1939 r. ruiny doznały uszczerbku, szczególnie wieża główna. Naprawa wieży miała miejsce dopiero w 1958 r. Była wynikiem presji mieszkańców, którym spadające kamienie wyrządzały szkody w obejściach i były zagrożeniem dla zdrowia i życia. [4] Pomocni w tej akcji byli dziennikarze Nowej Wsi i Życia Radomskiego.
Pod koniec lat 50-tych wrócono do zadrzewiania wzgórza, ale tym razem władze nie mogły poradzić sobie z niszczeniem sadzonek. Z tego powodu postanowiono zatrudnić dozorcę. Oczywiście nie było funduszu na etat. Zwrócono się o pomoc do Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Kielcach, które w sierpniu 1959 r. odpowiedziało: „Nawiązując do poprzednio przeprowadzonej korespondencji na temat zaangażowania dozorcy na zamku w Iłży, donosi się, że obecnie istnieje możliwość zaangażowania i opłacenia przez nas takiego pracownika. Proszę o spowodowanie nadesłania podania z życiorysem wraz z opinią tamtejszego Prezydium. Pracownik musi być sumienny z pełnym poczuciem odpowiedzialności, chcący pracować na tym stanowisku. Powinien być zaznajomiony z historią zamku by mógł poinformować wycieczkę zwiedzającą ten obiekt. Pracownik ten może byćzaangażowany oddnia1 września br.”[5] Były to chyba wygórowane wymagania jak na dozorcę? Do znalezienia odpowiedniej osoby nie doszło, skoro Adam Bednarczyk w 1969 r. pisał w Słowie Ludu: „Zamek bez dozoru. Od wielu lat nie ma stróża na zamku w Iłży. Wydaje nam się, że należy zatrudnić kogoś przynajmniej na pół etatu, w godzinach popołudniowych od 13. Sprawa o tyle bardzo pilna i ważna, że zachowanie młodzieży na zamku daje nam dużo do myślenia. (…) Stróż na zamku będzie miał co robić, tym bardziej gdy wspomni się o zaśmiecaniu zamku, wybujałych chwastach, rozbitych butelkach itp. Dodajmy, że w lecie coraz więcej turystów zwiedza nasz gród.” Mimo upływu 50 lat uwagi p. Adama są nadal aktualne.
W XX w. dokonała się głęboka przemiana w sferze ochrony zabytków. Przy obecnych regulacjach prawnych i świadomości społecznej nie powinno ubywać obiektów zabytkowych, przynajmniej tych cenniejszych. Jednak cały czas skreślane są z rejestrów te zabytki, które przez zaniedbanie przestały posiadać jakąkolwiek wartość. Niestety utrata wartości dotyczy także Zamku Iłża. Deprecjacja jest przede wszystkim konsekwencją zaniedbań i niedostatecznej opieki, ale przyczyniają się do niej także błędne działania renowacyjne.
Dla zamku Iłża od lat 70. ubiegłego wieku powstało kilka koncepcji i projektów konserwatorsko – renowacyjnych:
Zamek w Iłży, zabezpieczenie, opr. przez A. Klimka (Politechnika Świętokrzyska 1973 r.),
Projekt konserwacji zamku górnego St. Medekszy (1978 r.?)[6],
Projekty prof. Andrzej Kadłuczki z Politechniki Krakowskiej: zabezpieczenia i adaptacji wieży zamkowej do potrzeb turystycznych, projekt zabezpieczenia ruin i ich zagospodarowania (1993, 1995),
Program ochrony i zagospodarowania zespołu zamkowego w Iłży (w
ramach Programu MKiSz : „Ochrona i konserwacja architektury obronnej” (1997)
Koncepcja zagospodarowania wzgórza zamkowego w Iłży P. Langera (2008 r.)[7]
Projekt prof. Jana Salma, zabezpieczenia murów zamku górnego z adaptacją wnętrz na cele muzealne (2010 r.)
Zabezpieczenia pozostałości murów zamku górnego w części północnej, opr. przez T. Grzelakowskiego (2016 r.)
Dokumentacja, którą sporządzono należy do najobszerniejszych jakie posiadają tego typu obiekty (historyczne ruiny zamków średniowiecznych).[8] Podczas badań stanu zasobu historycznych ruin w Polsce w latach 2010-2012, iłżecki zamek znalazła się w grupie reprezentatywnej składającej się z 10 obiektów[9]. Zostały one poddane szczegółowej analizie pod względem posiadanej dokumentacji, stanu technicznego i prac konserwatorskich. W badanej grupie ruiny iłżeckie posiadają najbogatszą dokumentację, którą oceniono na 1.92 w 3 punktowej skali. Obiekt iłżecki, jako jedyny otrzymał maksymalną ocenę za dokumentacje: konserwatorską z koncepcją, opinie i ekspertyzy dla całości, projekty techniczne całościowe. Ostatnie lata przyniosły kolejne nowe opracowania (nie publikowane) związane z badaniami teledetekcyjnymi zamku prowadzonymi przez dr R. Zapłatę w latach 2012-2016 i badaniami archeologicznymi prowadzonymi przez dr Z. Lechowicza w 2015 r. Oprócz dokumentacji naukowej tworzona jest również dokumentacja urzędnicza taka jak Gminny Program Opieki nad Zabytkami czy Strategia Rozwoju Gminy i Miasta Iłża.
Mając tak obszerny zasób różnego rodzaju opracowań, można postawić pytanie, czy przekłada się to na rzeczywistą i wymierną opiekę nad zabytkiem? W myśl ustawy o ochronie i opiece nad zabytkami, opieka polega na zapewnieniu przez właściciela warunków:
naukowego badania i dokumentowania
zabytku;
prowadzenia prac konserwatorskich,
restauratorskich i robót budowlanych przy zabytku;
zabezpieczenie i utrzymanie zabytku
oraz jego otoczenia w jak najlepszym stanie;
korzystanie z zabytku w sposób zapewniający
trwałe zachowanie jego wartości;
popularyzowanie i upowszechnianie
wiedzy o zabytku oraz jego znaczeniu dla historii i kultury.
Opieka
nad zabytkiem to cały szereg działań
nawzajem uzupełniających się. Wydaje się jednak, że czynności zawarte w
3 i 4 punkcie – zabezpieczenie i
utrzymanie obiektu w jak najlepszym stanie oraz korzystanie z obiektu nie
umniejszając jego wartości, są zadaniami nadrzędnymi. Bez realizacji tych
elementarnych obowiązków nie można mówić w ogóle o opiece. Badania,
sporządzanie dokumentacji, popularyzacja
to ważne wyznaczniki dbałości o zabytek, ale ich brak nie zagraża egzystencji
obiektu. Natomiast bez bieżących i
stałych działań, czyli kontroli i
usuwania rodzących się zagrożeń jego żywotność zostanie znacznie ograniczona.
W przypadku ruin iłżeckich mamy wyraźną dysproporcję w realizacji poszczególnych warunków opieki. Jak już wykazałem wyżej, obiekt posiada znaczny zasób dokumentacji projektowej i naukowej, która wykorzystywana jest w praktyce w stopniu niedostatecznym. W większości przypadków efekty badań naukowych, wnioski, zalecenia konserwatorskie czy plany renowacji i zabezpieczeń są wcielane w życie tylko częściowo i z dużym opóźnieniem. Zamek Iłża nie miał szczęścia także do jakości projektów i wykonawców, którzy bardzo często okazywali się podwykonawcami bez odpowiednich kwalifikacji. Poniżej przedstawiono szereg działań, które za zgodą urzędu konserwatorskiego przyczyniły się do pomniejszenia wartości historycznej i estetycznej obiektu:
Dach na wieży głównej (tzw. parasolka), negatywnie wpływa na estetykę budowli. Co ważniejsze nie spełnia należycie swojej funkcji ochronnej. Zadaszenie nie posiada rynien, podczas gwałtownych ulew połączonych z wiatrem, woda która spływa z nawietrznej połaci dachu jest wtłaczana do wnętrza wieży. (fot. 1)
2. Nieprzemyślane przeprowadzenie przewodów elektrycznych i instalacji odgromowej. (fot.2, 3)
3. Źle wykonane prace dekarskie były powodem zalewania pomieszczeń skrzydła południowego (fot. 4, 5, 6)
4. Błędy murarskie polegające na używaniu nieodpowiednio przygotowanej zaprawy lub prowadzeniu prac przy zbyt niskich temperaturach. (fot. 7, 8)
5. W wielu miejscach niewłaściwie prowadzono prace murarskie – brak zachowania wątku lub kładzenie nowych warstw kamieni na rumoszu (fot. 9, 10, 10 a)
6. Brak przesklepień w otworach drzwiowych w skrzydle południowym. (fot. 11)
7. Nieumiejętnie wykonana anastyloza (rekonstrukcja architektury z zachowanych fragmentów), w wyniku której zniszczono lub usunięto oryginalne elementy renesansowej kamieniarki.(fot. 12)
8. Źle wyprofilowana wylewka na szczycie wieży. Woda, która się tam gromadzi powoduje korozję zbrojenia. (fot. 13, 13a)
9. Zasypanie fosy
10. Niedostateczne rozpoznanie wyglądu dawnego obiektu przez co w zrekonstruowanych przestrzeniach brak otworów okiennych, które niegdyś tam były.
Pomijając wady samych projektów, przyczyna większości popełnionych błędów leżała w braku rzeczywistego nadzoru budowlanego i konserwatorskiego. Sprzyjała temu absencja inspektorów na palcu budowy, którzy pojawiali się tam raz na kilka tygodni. Niektóre z uchybień zostały już na zawsze wpisane w mury zamku. W łatwiejszych przypadkach błędy były usuwane lub niwelowane, co oczywiście generowało dodatkowe koszty i pomniejszyło wartość historyczną danego fragmentu obiektu.
W ubiegłym roku byliśmy świadkami kolejnego niepowodzenia działań opiekuńczych. Dwukrotnie rozpoczynano i wstrzymywano prace renowacyjne. Z murów zdjęto warstwę rumoszu, która stanowiła naturalną ochronę dla fragmentów położonych głębiej. Nie wiadomo kiedy ponownie ruszą prace, ale nie nastąpi to szybko. Warunkiem sine qua non rozpoczęcia robót budowlanych jest dokończenie badań architektoniczno-archeologicznych. Do tego czasu ulegną erozji kolejne warstwy kamienia. Z tego powodu powinny zostać przeprowadzone jak najszybciej doraźne działania zabezpieczające mury przed dalszą destrukcją. (fot. 14, 15) Kwestią niecierpiącą zwłoki jest również sprawa zachodniego muru kurtynowego. O problemie były poinformowane władzy miejskiej oraz urząd konserwatorski (styczeń 2018 r.). W protokołach z posiedzeń Rady Miejskiej i Komisji Zdrowia, Oświaty …. nie znalazłem żadnego śladu zajęcia się tą sprawą. Nie dane mi było również poznanie działań urzędu konserwatorskiego.
Patrząc wstecz na ponad 100 lat opieki nad ruinami zamku biskupów krakowskich w Iłży można dostrzec wielki trud w jakim się ona dokonywała i dokonuje. Działania opiekuńcze prowadzono impulsywnie i niekonsekwentnie. Na pewno jedną z obiektywnych przyczyn takiego postępowania był brak środków finansowych, szczególni w okresie międzywojennym. Problem tkwił także w postawie decydentów, wśród których brakowało specjalistów od ochrony zabytków (poza okresem przynależności ruin do TOnZP) . Generalnie opiekę nad ruinami włodarze traktowali mniej lub bardziej po macoszemu. Często podejmowali działania naprawcze dopiero w momencie gdy obiekt zagrażał bezpieczeństwu, mieszkańców i turystów. Przez lata nie opracowano żadnego mechanizmu nadzoru i kontroli technicznej ruin. Oznacza to brak rozeznania stanu obiektu i w istocie obojętność na jego los.
Paweł Nowakowski
[1] AP w Kielcach, zespół 21 498, sygn. 118, k. 16, 17.
[2] Zarząd TOnZP zasugerowało Stefanowi Kaleńskiemu potrzebę powołania
„niewielkiego Komitetu Opieki nad Ruinami pod swoim przewodnictwem dla
przeprowadzenia w porozumieniu z delegatem-rzeczoznawcą, p. prof. O. Sosnowskim
robót najpilniejszych, ustalenia budżetu, a nade wszystko uregulowania granic
własności T-wa.” Do kompetencji Komitetu należało by także znalezienie
dzierżawcy dla ruin i pobieranie
czynszu.
[3] AP w Kielcach, zespół 21 498, sygn.
118, k. 36.
[4]W odpowiedzi na skargę Bronisławy
Grzybowskiej zam. w Iłży, Wojewódzki
Konserwator Zabytków skierował pismo
z dn. 30 VI 1955 r. do MRN w Iłży,
przypominające, że na niej spoczywa obowiązek stałej opieki nad ruinami
zamku.
[5] AP
w Kielcach, zespół 21 309, sygn. 101, K. 27.
[6] „Etap II prac konserwatorskich obejmuje
cały zamek górny, a więc obwód murów obronnych wraz z wieżą i urządzeniami
bramnymi oraz wszystkie mury działowe i konstrukcyjne pomieszczeń użytkowych.
Konserwacji zamierza się poddać mury o łącznej długości ok. 300 m. Zakłada się
również adaptację pomieszczeń piwnicznych i izby w partii przyziemnej – obok
bramy wjazdowej oraz organizację punktu widokowego na wieży.”
[7] Wzięła pod uwagę wytyczne zawarte w
opracowaniu pt. Program ochrony i zagospodarowania
zespołu zamkowego w Iłży. (1997 r.)
[8] W Polsce znajduje się ok. 130 obiektów,
które możemy określić jako historyczne ruiny zamków średniowiecznych.
[9] W grupie reprezentatywnej oprócz Iłży
znalazły się ruiny w: Bobrownikach, Ćmielowie, Dybowie, Janowcu, Liwie,
Rabsztynie, Radzikach, Rytrze i Tarnowie.